Redcafe.pl - Manchester United Forum

Pełna wersja: PL: Blackburn Rovers 0-2 Manchester United (02.04.2012)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
[Obrazek: o8i97d.png][Obrazek: m9rm0p.png][Obrazek: 33c85jd.png]

Blackburn Rovers - Manchester United
Barclays Premier League
02.04.2012; 21:00
Ewood Park, Blackburn
DDG
Rafael- Rio- Evans- Evra
Valencia- Carrick- Giggs- Young
Rooney- Welbeck


Kolejny mecz, który po prostu musimy wygrać i tyle. Jednak żeby to osiągnąć, w poniedziałek musimy zagrać dużo lepiej i skuteczniej niż w meczu z Fulham. Na Ewood Park łatwej przeprawy mieć nie będziemy.

Chciałbym, aby w tym meczu w końcu SAF dał szansę na grę Berbatowowi.
Jaroldz napisał(a):Chciałbym, aby w tym meczu w końcu SAF dał szansę na grę Berbatowowi.
Zwłaszcza jeżeli znów będziemy prowadzić jeno jedną bramką i przyda się napastnik który przetrzyma i rozegra z przodu piłkę a nie będzie jej odbijać jak ściana.

Ogólnie to myślę, że do tego akurat meczu piłkarze podejdą na pełnej kurwie z racji wyniku pierwszego meczu na OT. Dobrze by było wygrać ten mecz przekonująco, albo stylowo albo bramkowo. No i liczę, że Jonny dobrze zajmie się Yakubu bo w sumie to chyba ich najgroźniejszy piłkarz.
Berbatowa nie wpuszczać. I tak odchodzi po sezonie, więc niech grają ci, którzy potrzebują gry i z których będziemy mieć pożytek w przyszłości.
Trzymać z dala Giggs od środka pola, a będzie dobrze. Reszta w sumie taka jak zawsze. Trudny mecz, Rovers walczą do upadłęgo o utrzymanie, ale trzeba będzie wyszarpać te 3 pkt. Zwycięstwo najważniejsze, nawet po męczarniach..

EDIT: hahaha, dzięki Kris
michal85 napisał(a):rudny mecz, Rovers walczą do upadłęgo o majstra, ale trzeba będzie wyszarpać te 3 pkt.
To tak jak Liverpool Wink

Nie będzie już łatwych meczów. Szczególnie na wyjazdach trzeba się skoncentrować i jechać z tym, co mamy najlepsze, bo potencjalni spadkowicze będą się na nas spinać tak jak zwykle rzeczony Liverpool. Blackburn tym bardziej będzie groźne - ostatnio całkiem im się wiedzie (brawa dla ludzi, którzy nie ugięli się przed tłuszczą i zostawili Keana, chociaż po kij wywalali Big Sama z drugiej strony), ale przede wszystkim już raz nam sprali dupska, więc wierzą podwójnie w sukces. Każde zwycięstwo jest na wagę złota. Ale jeśli zagramy z Carrickami, Evansami, Ferdinandami, Rooneyami na swoich miejscach, to będzie dobrze.
mucha napisał(a):Berbatowa nie wpuszczać. I tak odchodzi po sezonie, więc niech grają ci, którzy potrzebują gry i z których będziemy mieć pożytek w przyszłości.
Mam nadzieję, że sobie żartujesz...
Co z tego, że odejdzie po sezonie? Jeśli może nam pomóc w wygraniu ligi, to dlaczego mamy nie skorzystać z jego usług?

Bez zbędnych kombinacji, taki skład jak ostatnio tylko bez Giggsa. Szkoda, że Tom tak mało grywa bo z nim w dobrej dyspozycji byłoby na pewno łatwiej.
Kolejny bardzo ważny i trudny mecz, w drodze do upragnionego 20 tytułu, przed nami.
Gospodarze urwali nam punkty w spotkaniu w Manchesterze, więc ich niska pozycja w tabeli wcale nie zapowiada spokojnego zwycięstwa. Dla nich również każdy punkt jest na wagę złota także będzie ciężko.
Oczywiście chciałoby się zobaczyć pięknie grające United, deklasujące zawodnika, ale ważniejsze jest wygranie tego spotkania. Styl schodzi na drugi plan ale mimo wszystko liczę na lepszą grę aniżeli z Fulham.
Trzy punkty muszą pojechać na Old Trafford, zwłaszcza, że nasi rywale zza miedzy sprawili nam kolejny prezent.
Cleverley ostatnio zagrał dobrze w rezerwach ponoć, więc można by go wpuścić. Ja w ogóle wystawiłbym samego Rooneya na szpicy z Youngiem i Valencią po jego bokach, a w środku Carricka, Cleva i kogoś trzeciego, najlepiej Scholesa. Trzeba wydrzeć Blackburn 3 punkty, styl się nie liczy. A jak już mamy grać dwoma w napadzie - to tylko z Welbeckiem. Obrona i bramka - po staremu, bo jak inaczej.
Udało się, 3 punkty jadą na Old Trafford, na co zespół bez dwóch zdań zasłużył. Ponadto, stosunek bramkowy jest już tylko o 1 gorszy w porównaniu do bilansu City, a jeszcze kilka kolejek temu różnica ta nie była tak niewielka. Mecz w sumie przypominał mi przeprawę na Molineux bodajże 2 sezony temu, kiedy to Scholes dał nam wygraną golem w drugiej połowie, kontrolowanie gry, ale jednoczesne problemy przy stwarzaniu sobie sytuacji, całe szczęście, że dzisiaj Valencia zmiażdżył tym niesamowitym golem, a potem Young rozwiał wszelkie wątpliwości.

Nieco zaskoczyła mnie wyjściowa jedenastka i ustawienie graczy na boisku. Po pierwsze 451, które bardzo często zmieniało się, kiedy Rooney ustawiał się za plecami Hernandeza, jednak wtedy lewa flanka była nieco pusta, gdzie był jedynie Evra i ta luka kilka razy dała się we znaki. Może lepiej wyglądałoby to, gdyby to Young grał na skrzydle, a na szpicy grał sam Roo? Pozostaje gdybać. Przez to, że Wayne tak często schodził do środka większość akcji szło prawą flanką, gdzie współpraca Valencii i Rafaela mogła się podobać, brakowało jednak jakiś naprawdę porządnych wrzutek. Najlepszą w pierwszej połowie była bez wątpienia płaska piłka do Hernandeza, który miał pecha, że piłka po jego strzale odbiła się najpierw od słupka, a potem od Robinsona, który zdążył zatrzymać ją zanim przekroczyła linię bramkową.

W obronie nie ma się do czego zbytnio czepiać, defensorzy ustrzegli się jakiś poważniejszych błędów (jedyny klops jaki pamiętam to podanie Carricka do Yakubu gdzieś na 20 metrze). Wprawdzie goście mieli kilka okazji, ale De Gea spisał się znakomicie. Jego 3, czy 4 interwencje zasługiwały na brawa.

Środek pola funkcjonował przyzwoicie, trio Carrick-Scholes-Jones zdominowało tę strefę boiska, jednak brakowało tego ostatniego podania, choć to się tyczy nie tylko tej trójki. Czasem brakowało nieco dokładności, żeby stworzyć zagrożenie pod bramką gości, innym razem wydawało mi się, że gra wyglądała zbyt statycznie. Trzeba też zauważyć, że Blackburn nie zostawiało dużo miejsca i grali bardzo uważnie w obronie. Całe szczęście w kluczowym momencie Antonio dał pokaz swojego geniuszu, zaskoczył chyba wszystkich, bo to była pozycja idealnie nadająca się do wrzutki. Potem równie dobry strzał Younga, idealnie przy słupku. Myślałem, że Anglik wejdzie nieco wcześniej, no ale wystarczyło mu te kilka minut, żeby dać o sobie znać i potwierdzić swoją dobrą dyspozycję.

Bardzo ważne 3 punkty wywiezione z niewygodnego terenu. Gole z końcówki sprawiły, że zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej Wink Ogólnie gra przyzwoita, a na szczególne wyróżnienie zasłużyli przede wszystkim De Gea i Valencia, którego gra jest niesamowita. Zdziwię się, jeżeli zabraknie go w 11 sezonu.
Mówiłem o tym ostatnio i znów na to zwrócę uwagę. Jesteśmy strasznie przewidywalni z przodu, gramy bardzo statycznie. Co z tego, że mamy prawie 70 % posiadania piłki, skoro nasza gra wygląda na zasadzie podanie, podanie, podanie do skrzydłowego, wrzutka wybicie przez rywala. Dziś w kółko było to samo. Było sporo okazji, gdzie aż się prosiło, żeby oddać strzał z daleka. Zamiast zagrać coś kombinacyjnie, szybko, na jeden kontakt, walimy długiego crossa na drugie skrzydło - jasne, fajnie to wygląda, ale nic nie daje.

Ustawienie w którym rozpoczęliśmy mecz było naprawdę dobre, jednak SAF źle dobrał zawodników. Po co męczymy Rooneya na skrzydle, skoro na ławce mamy zdrowego i będącego w dobrej formie Younga? Po co? Skoro już zdecydowaliśmy się grać jednym napastnikiem to trzeba też ustawić kogoś kto będzie w stanie mu pomóc. Gdyby nie błysk Antka, który męczył się przez cały mecz to pewnie teraz byśmy narzekali z powodu głupie straty punktów. Mieliśmy ogromną przewagę w środku pola, której nie potrafiliśmy wykorzystać, nie potrafiliśmy bo nie mieliśmy zawodników, którzy potrafiliby z tego zrobić pożytek.
Hernandez jako osamotniony napastnik się nie nadaje. Jak ktoś gra na szpicy sam, to albo musi to być długi facet, który zgrywa głową piłkę, albo ktoś szybki i bardzo dobry technicznie, ktoś to będzie mógł szybko klepnąć i wybiec na pozycje - Javier nie jest ani jednym, ani drugim. A wystarczyło dać Rooneya na szpice i Younga na lewą, dzięki czemu lewą stroną można by było coś zdziałać, a Antek na prawej miałby więcej swobody.
Kolejna sprawa to słabe zmiany, a raczej jedna zmiana. Dlaczego za Jonesa wszedł Giggs? Od razu miał wejść Ashley na rozruszanie lewej flanki. Na szczęście wszedł w samej końcówce i załatwił sprawę.

Oczywiście, najważniejsze jest to, że zdobyliśmy 3 punkty i powiększyliśmy przewagę nad City, jednak gdyby nie świetne interwencje De Gei teraz byśmy narzekali, że nie wykorzystaliśmy super okazji. Musimy coś z tym zrobić, bo tym razem znów się udało, ale następny razem może tak nie być

Najlepsi na boisku? De Gea i Carrick (choć za jeden klops ostra bura). Antek długo się męczył, sporo niedokładnych dośrodkowań, ale koniec końców dzięki niemu mamy 3 punkty, Ashley tylko to upewnił. Scholes bez szału, z QPR spróbowałbym Tomka. Jones jakby stracił całą tą siłę, którą miał na początku.

Jest bardzo dobrze (jeśli chodzi o sytuację w tabeli) i nie możemy teraz tego zaprzepaścić. Musimy wygrać kolejne 3 spotkania, jeśli tak się stanie to praktycznie mistrzostwo będzie nasze, bo City jeszcze straci punkty, możliwe że już w najbliższej kolejce.
Jakoś zapominacie o Rafaelu. Na moje rozegrał świetne zawody, zacnie współpracował z Valencią, który też zagrał bardzo dobry mecz. Wrzutki może nie były skuteczne, ale jak miały być, skoro w polu karnym było 6 wielkich chłopa z Blackburn a między nimi jeno Hernandez z kimś drugim? Brakowało parę razy drugiej nogi, ale to już jest urok Antosia Smile
Foster napisał(a):Ustawienie w którym rozpoczęliśmy mecz było naprawdę dobre, jednak SAF źle dobrał zawodników. Po co męczymy Rooneya na skrzydle, skoro na ławce mamy zdrowego i będącego w dobrej formie Younga?

To ustawienie właśnie na tym polegało i było widać w tym niesamowitą konsekwencję: lewa strona tylko dla wbiegającego Pata, Rooney rozpędzający się od pozycji środkowego pomocnika do pozycji napastnika - nawet to fajnie wyglądało, ale efektu w postaci bramki nie przyniosło. Mogę się więc zgodzić, że brakowało jednak kogoś na lewej stronie do pomocy Evrze.

Co do Javiera na szpicy - to jest jedyne miejsce dla niego. I nie narzekajcie, bo jak na boisku przebywał Hernandez - dużo, dużo więcej się działo z przodu, niż gdy na tę samą pozycję wszedł Welbeck.

Muszę poruszyć kwestię zmian. Poza Welbeckiem - dwie świetne substytucje. Giggs od razu pojawiał się raz w środku, raz na skrzydle, wprowadzając zamęt w szeregi gospodarzy. Young - majstersztyk Szkota. Wpuścił go w takim momencie, że jego wielka szybkość była wprost nie do zniesienia przez defensywę Blackburn.

Aaa - De Gea. Tak się już chłopak wczuł, że wygląda jak zahipnotyzowany na bramce. Ja się tylko boję, że jak będzie tyrał na siłowni, straci trochę z tej swojej lamparciej skoczności.
Trudno zaskoczyć rywala jeśli ten broni się 11stoma zawodnikami na swojej połowie i gra tak głęboko. A trzeba to oddać Rovers, że bardzo umiejętnie się bronili. Chwała jednak naszym, że konsekwentnie dążyli do celu i w końcówce udało się zdobyć jakże cenne 3 punkty.

Na największe słowa uznania prócz strzelców bramek, zasłużyli sobie z pewnością Rio, Evans, Rafael i Carrick (kolejność nieprzypadkowa). Ten wślizg Rio na Yakubu to było absolutnie kluczowe wydarzenie tego pojedynku. Reszta poprawnie, prócz napastników którzy po raz kolejny kompletnie zawiedli. Roo bezproduktywny, Hernandez jest od dawna pod formą, a Welbeck po wejściu nie mógł się odnaleźć.

Mamy jednak trochę czasu, żeby wyeliminować na spokojnie mankamenty i przygotować się do spotkania z QPR. I już nawet nie po cichu, ale jak najbardziej licze na to, że po następnej kolejce nasza przewaga nad City jeszcze się zwiększy.
Stron: 1 2
Przekierowanie