28-01-2009, 10:32
Dziś obejrzałem półgodzinny skrót spotkania Arsenal-MU z 1.lutego 2005. Mecz, z którego pamiętałem dwa wydarzenia: czerwona kartka dla Silvestre'a i najładniejszy gol w karierze O'Shea,( bo najważniejszym był ten z Liverpoolem na Anfield ) więc postanowiłem sobie odświeżyć nieco pamięć
Emocję zaczęły już się w wyjściu na boisko, gdzie Roy Keane wymienił uprzejmości ze swoim dobrym kolegą z boiska- P.Vieirą . Arsenal od początku atakował, świetny mecz rozgrywał Bergkamp, a wręcz przeciwnie Heinze. No i już w 8.minucie Argentyńczyk nie poradził sobie z Vieirą, który głową zdobywa bramkę. Od początku spotkania atmosfera byłą napięta, a niektóre decyzje sędziego- G.Polla podgrzewały tylko ją . 10 minut później United przeprowadza pierwszą groźną akcję i od razu zdobywają bramkę Scholes zagrywa górą do Rooneya, który z pierwszej piłki wykłada ją Giggsowi, Walijczyk uderza, a piłka po rykoszecie wpada do bramki Almuni- 1-1 Jednak to nie zraża Arsenalu, wciąż dominowali i z czasem odzyskują prowadzenie. Po szybkiej akcji Bergkampa nie upilnował Heinze, a Holender mocnym strzałem zdobywa bramkę, piłka wpada między nogami Carolla. Do przerwy, więc 2-1. Druga połowa zaczyna się również od ataku Arsenalu, jednak szybka kontra i tym razem Giggs asystował, a Ronaldo wyrównał Arsenal był lekko zdezorientowany takim obrotem sprawy i z czasem stracił kolejnego gola. Znów w głównych rolach duet walijsko-portugalski. Giggs przedarł się prawym skrzydłem, niepotrzebnie wyszedł Almunia, a Ryan zagrał genialną piłkę, jakby miał oczy dookoła głowy. Wystawił ją Ronaldo, który wbił piłkę do pustej bramki z odległości niecałego metra Chwilę później Arsenal atakuje, gracze Wengera co chwila padają w polu karnym z nadzieją na karnego, jednak nic z tego. Podczas jednego z zamieszań w naszym polu karnym Silvestre daje się sprowokować, uderza Ljunberga i wylatuje z boiska. Arsenal stawia wszystko na jedną kartę i atakuje, jednak mądre zmiany Fergusona przynoszą efekt i w 89. minucie O'Shea zdobywa bramkę na 4-2 po pięknym lobie. Irlandczyk początkowo chyba nie wiedział co się stało, bo stał wryty, by po chwili zacząć się cieszyć Arsenal traci nadzieję, choć jeszcze w ostatniej akcji meczu piłkę z linii bramkowej musiał wybijać Scholes.
Fajny meczyk
http://pl.youtube.com/watch?v=qhP9xAl4xng - skrót spotkania, golę są później i trochę dziwny jak na takie mecze podkład muzyczny, ale co tam
I nie wiem czy to w tym meczu, ale podczas jednego ze spotkań na Highbury Rooney sugerował Piresowi, że ten najlepiej wyglądałby w sukience
Emocję zaczęły już się w wyjściu na boisko, gdzie Roy Keane wymienił uprzejmości ze swoim dobrym kolegą z boiska- P.Vieirą . Arsenal od początku atakował, świetny mecz rozgrywał Bergkamp, a wręcz przeciwnie Heinze. No i już w 8.minucie Argentyńczyk nie poradził sobie z Vieirą, który głową zdobywa bramkę. Od początku spotkania atmosfera byłą napięta, a niektóre decyzje sędziego- G.Polla podgrzewały tylko ją . 10 minut później United przeprowadza pierwszą groźną akcję i od razu zdobywają bramkę Scholes zagrywa górą do Rooneya, który z pierwszej piłki wykłada ją Giggsowi, Walijczyk uderza, a piłka po rykoszecie wpada do bramki Almuni- 1-1 Jednak to nie zraża Arsenalu, wciąż dominowali i z czasem odzyskują prowadzenie. Po szybkiej akcji Bergkampa nie upilnował Heinze, a Holender mocnym strzałem zdobywa bramkę, piłka wpada między nogami Carolla. Do przerwy, więc 2-1. Druga połowa zaczyna się również od ataku Arsenalu, jednak szybka kontra i tym razem Giggs asystował, a Ronaldo wyrównał Arsenal był lekko zdezorientowany takim obrotem sprawy i z czasem stracił kolejnego gola. Znów w głównych rolach duet walijsko-portugalski. Giggs przedarł się prawym skrzydłem, niepotrzebnie wyszedł Almunia, a Ryan zagrał genialną piłkę, jakby miał oczy dookoła głowy. Wystawił ją Ronaldo, który wbił piłkę do pustej bramki z odległości niecałego metra Chwilę później Arsenal atakuje, gracze Wengera co chwila padają w polu karnym z nadzieją na karnego, jednak nic z tego. Podczas jednego z zamieszań w naszym polu karnym Silvestre daje się sprowokować, uderza Ljunberga i wylatuje z boiska. Arsenal stawia wszystko na jedną kartę i atakuje, jednak mądre zmiany Fergusona przynoszą efekt i w 89. minucie O'Shea zdobywa bramkę na 4-2 po pięknym lobie. Irlandczyk początkowo chyba nie wiedział co się stało, bo stał wryty, by po chwili zacząć się cieszyć Arsenal traci nadzieję, choć jeszcze w ostatniej akcji meczu piłkę z linii bramkowej musiał wybijać Scholes.
Fajny meczyk
http://pl.youtube.com/watch?v=qhP9xAl4xng - skrót spotkania, golę są później i trochę dziwny jak na takie mecze podkład muzyczny, ale co tam
I nie wiem czy to w tym meczu, ale podczas jednego ze spotkań na Highbury Rooney sugerował Piresowi, że ten najlepiej wyglądałby w sukience