Redcafe.pl - Manchester United Forum

Pełna wersja: PL: Manchester United 3-0 Liverpool (14.12.2014)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
[Obrazek: Man_vs_li1.jpg]

Manchester United vs Liverpool
Barclays Premier League
14.12.2014; 14:30
Old Trafford, Manchester
Kiepska obrona vs kiepska obrona, Dobry atak vs kiepski atak. Rachunek wychodzi na plus dla nas.
Liczę na spokojną kontrolę gry i bezproblemowe zdobycie trzech punktów. Liverpool w tym sezonie nie ma czym postraszyć. U Balotellego znów widoczny jest regres formy - z roku na rok jest coraz słabszy. Gerrard nie jest już w stanie grać 90 minut na wysokim poziomie.

United z kolei nie prezentuje dobrej formy, takiej jakiej oczekujemy i wciąż na taką czekamy, ale wygrywa. Skoro 3 punkty mimo kiepskiej gry uzyskaliśmy ze Arsenalem, Stoke czy Soton, to tym bardziej ta forma powinna wystarczyć do pokonania Liverpool. Chciałbym wreszcie zobacyć Falcao w pierwszym składzie, bo najbliższy mecz to idealny moment na strzelenie bramki i nabrania wiatru w żagle. Sugeruję tu posadzenie Maty na ławce (nieprzekonujące te ostatnie 3 występy ) i utworzenie ataku z Falcao-Persiem i cofniętym Rooney'em).

Obstawiam 2:0 Wink
Mata poza meczem ze Świętymi (gdzie nie bardzo miał jak się wykazać, bo graliśmy długą piłką) grał naprawdę fajnie, dlatego nie rozumiem dlaczego ma usiąść na ławce kosztem zawodnika (Falcao), który obecnie nie zaprezentował nic co powinno skłonić LVG do wystawienia go w pierwszym składzie, a w dodatku nie jest przygotowany na rozegranie 90 minut na pełnych obrotach.

Co więcej, granie całą trójką - Rooney, van Persie, Falcao jest absurdalnym pomysłem, przez który nie mamy zachowanego balansu w zespole. Zresztą miejsce Rooneya jest w ataku i tam powinien grać. W II linii należy zostawić miejsce takim zawodnikom jak Herrera, Di Maria czy Mata.

Co do samego spotkania. Wydawałoby się, że czeka nas łatwe spotkanie. Może i nasza forma nie powala, ale jesteśmy skuteczni. Z kolei Liverpool prezentuje się bardzo słabo. Jednak należy pamiętać, że to jest mecz w którym forma często nie ma żadnego znaczenia i tego obawiam się najbardziej. Obawiam się tego, że The Reds nagle przypomną sobie jak się gra i co drugi z zawodnik będzie rozgrywał mecz życia.

Musimy wyjść w pełni skoncentrowani. Najlepiej będzie długo utrzymywać się przy piłce i prowadzić grę. Dlatego też mam nadzieję, że zagramy czwórką obrońców, a nie 352. Szkoda, że wyleciał Smalling, bo Rojo coraz bardziej mnie denerwuje, ale cóż zrobić. Zastanawiam się czy nie warto dać odpocząć w tym meczu Fellainiemu i wyjść troszkę bardziej ofensywnym środkiem pola - Carrick, Herrea, Di Maria, Mata? Ogromnie jestem ciekaw czy tym razem zaskoczy nas van Gaal na godzinę przed mecze.
Di Maria nie zagra nad czym srodze ubolewam bo to chyba jedyny zawodnik w naszej kadrze który gwarantuje dynamikę + technikę + kreatywność. Możliwe są natomiast powroty Jonesa i Rafaela co oczywiście cieszy bo daje Van Gaalowi większe pole manewru, niemniej jednak wątpię by którykolwiek z panów odegrał znaczącą rolę w niedzielnej batalii.

De Gea - Valencia, Evans, Rojo, Young - Carrick - Fellaini, Herrera, Mata - Rooney, Van Persie

Przeczuwam coś takiego. Nie obraziłbym się gdyby zagrał Januzaj, bo to piłkarz przebojowy, kapkę podobny do Angela, a ewidentnie widać, że brakuje nam podobnego gościa w kadrze pod nieobecność Argentyńczyka. Juan czy Ander potrafią ładne klepać, ale brakuje w tym gwałtownego przyspieszenia rozrywającego defensywy rywali. Wayne w ostatnim meczu ruszał się jak wóz z węglem, Robin nie będzie wygrywał pojedynków biegowych.

Liczę, że Fellaini się trochę ogarnie i będzie przestawiał Allenów i Hendersonów w środku tak jak to robił w meczu z Arsenalem gdy gasił niemal wszystkie długie piłki od De Gei odganiając się od Kanonierów jak od dzieciaków. Mam nadzieję na dużo lepszą formę Rooneya, ale on generalnie przeciwko Liverpoolowi na Old Trafford gra dobrze.

Co ciekawe, jeśli idzie o tracenie i strzelanie goli Liverpoolowi najgorzej/najlepiej wychodzi to w ostatnim kwadransie gry. Wtedy zarówno zdobyli, jak i wpakowano im po 6 bramek. Warto więc przycisnąć dziadostwo w końcówce, uważając jednocześnie na ewentualne kontry Wink
Dobra passa trwa i dobrze byłoby ją podtrzymać, zwłaszcza w spotkaniu z takim zespołem jak Liverpool.
Wygraliśmy 5 kolejnych spotkań - raz wyglądało to lepiej, raz gorzej, ale jednak za każdym razem 3 punkty dopisywaliśmy do swojego konta i to jest podstawą. Nie ukrywam, że miło byłoby zobaczyć większą ilość spotkań, w których nasza postawa na boisku nie pozostawiała wątpliwości kto jest drużyną lepszą, bez drżenia o wynik, wszak za chwilę połowa sezonu... Liczę, że kontuzje się wreszcie skończą albo przynajmniej unormują i będziej coraz lepiej.
Niemniej jednak trochę obawiam się jutrzejszego meczu: to że my jesteśmy w dobrym punkcie, a Liverpool zawodzi nie oznacza, że czeka nas łatwa przeprawa. Tak jak zauważył Foster - goście będą się sprężać i robić co w ich mocy, by utrzeć nam nosa.
Naszym zadaniem jest grać swoje: silny środek z Fellainim i Carrickiem, szczelna obrona (Rojo nie może zagrać jak ostatnio, liczę, że Evans zaliczy dobre spotkanie), kreatywna pomoc (Herrera i Mata) i skuteczny atak: Rooney musi wejść dobrze w spotkanie, podobnie jak Robin.
Generalnie podoba mi się skład przedsawiony przez Szymcia.

Stawiam: 2-1.
DDG
Valencia - Evans - Rojo - Young
Carrick
Fellaini - Herrera
Mata
Rooney - van Persie
Liverpool chociażby nie wiadomo w jak złej formie był, to zawsze potrafią wznieść się na wyżyny w spotkaniach z nami. Ale zakładając, że
- van Persie zachowa dyspozycję ostatnich kilku spotkań wraz ze skutecznością podobną do tej z jego początków w czerwonej koszulce
- Rooney poprawnie przepracuje okres pomiędzy dzisiejszym a ostatnim spotkaniem
- Herrera nadal będzie biegać jak naspidowana tchórzofretka
- Obrona nie popełni głupich błędów,

to powinniśmy ten mecz wygrać.

Ze składem znowu pójdę pod prąd:

De Gea
Evans - Carrick - Rojo
Valencia - Fellaini - Mata - Herrera - Young
Rooney - van Persie

DDG
Valencia - Evans - Rojo - Young
Carrick
Fellaini - Herrera
Rooney
Wilson - van Persie
DDG
Valencia - Evans - Rojo - Young
Carrick
Fellaini - Herrera
Mata
Rooney- van Persie

Mam nadzieję, że mecz zacznie jednak Mc'Nair. Póki co 5 razy w 1 składzie, 5x zwycięstwo ^_^
Dawno tak jednostronnego spotkania na naszą korzyść nie pamiętam. Jeżeli my zagraliśmy przeciętne spotkanie, to Liverpool zagrał tragicznie. Ale skoro drużyna wybiega bez napastnika a nawet po jego wejściu jest tak jakby mogło go nie być to czemu się dziwić. Ogólnie każda linia Live wyglądała żałośnie. I te zmarnowane okazje w ich wykonaniu. Oczywiście ogromna w tym zasługa Davida, ale nawet jakbyśmy grali w 9 to Sterling czy Balotelli mieliby tylko więcej okazji do zmarnowania.

Wracając do spotkania to dawno nie byłem tak spokojny podczas spotkań z Liverpoolem. To pewnie kwestia szybko strzelonej bramki oraz podwyższenia prowadzenia przed przerwą. Można być zadowolonym ze skuteczności jednak kwestia podań a w zasadzie ich celności jest do mocnego przepracowania na treningach.

Na ogromny plus Rooney oraz De Gea. Mniejsze, ale też znaczące plusiki dla Valencii oraz Maty.

Cieszą kolejne 3 punkty i mimo, że nie zmniejszyliśmy straty do City i Chelsea to zwiększyliśmy przewagę nad kolejną drużyną w tabeli.
Cytat:Lecz i Brendan z Walii, gdzie ni miast, ni drzew nie ma, ale same pastwiska i owce, nie mógł sprawić, by lud piskliwy do pradawnej chwały się przybliżył. I rzekli mu starsi i uczeni w historii futbolu: "Myliliśmy się co do ciebie, nie przyniesiesz nam szczęścia z dni minionych, gdy futbol na Wyspach był toporny jak umysł Ewy z kraju nad Wisłą. Idź, weź, co twoje, i opuść przybytek feniksa, albowiem tłusty pan z gorącej Hiszpanii przybywa, a z nim krowy tłuste i kury złote medale znoszące."
Podobał mi się w końcu mecz w naszym wykonaniu. Co prawda nie było idealnie, zdarzały się niecelne podania i głupie straty, do tego Liverpool stwarzał sobie dużo sytuacji, ale odnieśliśmy przekonujące zwycięstwo. W końcu nasze akcje nabrały tempa, do tego dzisiaj szczególnie podobało mi się nasze zaangażowanie i walka. Czego wynikiem były właśnie żółte kartki dla naszych grajków. I tutaj znowu ogromne brawa, bo wszyscy napomniani (Jones, Evans, Rooney, Fellaini) mieli głowę na karku i nie zaprzepaścili wysiłku całego zespołu.
Carrick w roli środkowego obrońcy spisuje się świetnie, ostoja defensywy, ośmiesza rywali, kapitalne spotkanie Anglika. Brakuje go niestety w środku, dlatego czym prędzej trzeba kupić środkowego obrońcę z prawdziwego zdarzenia.
Rooney dzisiaj średnio mi się podobał. Znowu ogromne brawa za strzeloną bramkę, dużo biegał w środku, walczył, ale często tracił piłkę.
RvP znowu bramka i asysta, znowu naprawdę dobry mecz Holendra. Widać, że uwierzył w swoje umiejętności, emanuje pewnością siebie.
Świetny mecz Maty, jeden z lepszych od kiedy dołączył do zespołu. Asysta, bramka, w drugiej połowie dużo pod grą (właśnie w pierwszej był moim zdaniem ustawiony za wysoko, mało widoczny, w drugiej połowie zaczął grać głębiej - pewnie też dlatego, że cały zespół się cofnął Smile ).
Fellaini sporo odbiorów, ale nie zachwycał dzisiaj. Wilson mało widoczny. Jones i Evans poprawnie, ale to nie jest ten poziom, którego się od nich oczekuje. Young i Valencia wyśmienicie. Szczególnie podobał mi się Ekwadorczyk, pewny, szybki - zaliczył asystę, wykreował swietną sytuację Robinowi, brawo!
De Gea - dla mnie najlepszy bramkarz na świecie. Udowodnił to w sezonie mistrzowskim, obecny zaczął słabo, ale bodaj od spotkania z Evertonem jest perfekcyjny. Wyjmuje wszystko, można mówić, że czasami strzelają w niego, ale on po prostu kapitalnie się ustawia i ma niebywały refleks.

Podsumowując, jest jeszcze sporo do poprawy, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Przyznam się szczerze, że po tej serii spotkań nawet pojawiła się u mnie nadzieja, że to ustawienie 3-5-2 może przynieść pozytywne wyniki. Raczej porywającej gry przy takim ustawieniu nie ma co oczekiwać, ale w tym sezonie mamy przede wszystkim osiągnąć zamierzony cel. Ładnej gry będę wymagał w drugim sezonie pracy van Gaala.
Dave Saves! Co za mecz naszego bramkarza! United wygrywa z Liverpoolem 3:0, a w moim odczuciu i tak największym bohaterem tego meczu jest David de Gea. Radość jest ogromna i szkoda tylko błędu arbitra, przy drugim golu, który nie powinien zostać uznany. Po meczu van Persie sam przyznał, ze lekko trącił piłkę, więc był spalony. Myślę jednak, że David i tak wyjmowałby dziś wszystko nawet gdyby nie powiększono przewagi przed przerwą.

Niby forma w derbach nie ma znaczenia, ale dzisiaj mieliśmy potwierdzenie ostatniej dyspozycji obu zespołów. Liverpool pogrążony w jakimś chaosie, a w United kapitalny De Gea i rosnąca forma głównego egzekutora zespołu van Persiego. Było lepiej niż w poprzednich spotkaniach, ale to nadal nie jest nawet zbliżone do tego, na co stać ten zespół. Jeżeli miałbym jednak wskazać jakieś zaskoczenie, to dla mnie jest to gra obu skrzydłowych United, Younga i Valencii. Jestem może lekko uprzedzony do obu tych zawodników, więc nie spodziewałem się ich dobrej gry, ale przyznam, że obaj zagrali bardzo dobry mecz i mieli duży udział w tym zwycięstwie. Niestety ilość sytuacji Liverpoolu w tym meczu jest trochę niepokojąca. Obrona nadal do poprawy, trzeba mieć nadzieję, że kontuzje nie przeszkodzą defensorom w odzyskiwaniu formy i zaczną oni bardziej wydatnie odciążać naszego geniusza między słupkami.

Indywidualnie poza wspomnianymi wcześniej trzeba też pochwalić Matę, który gdy tylko znalazło się trochę miejsca na boisku i zaprzestano gry długimi piłkami, był w stanie odcisnąć swoje piętno na grze zespołu.

Dla mnie moment meczu to cieszynka De Gei po trzecim golu United, pasja poziom 9000!
Smutny jest ten dzisiejszy futbol. Tak sobie przypomniałem jak kiedyś w ogórkowych rozgrywkach szło się do sędziego "dotknąłem" albo "nie było". Nie żebym wymagał tego od Robina(czy Hendersona jak powinien być dla nas róg). Od taka refleksja.

Co do meczu... było średnio, naprawdę średnio. Jeśli tak żałosny Liverpool tworzy sobie kilkanaście sytuacji pod naszą bramką to coś jest nie tak. Gdyby zamiast Sterlinga był tam Sturridge to by nas powieźli. Obrona dzisiaj w zasadzie nie istniała, Young i Valencia fajnie w ataku, źle w obronie ale Jones i Evans, kryminał. Fells też mi się za bardzo nie podobał. Mata z przestojami, ale na plus.

W sumie to Liverpool i bez naszej pomocy przegrałby dzisiaj ten mecz.
Narawde wydaje ci sie że po strzeleniu gola na 2:0 Liverpoolowi, bedac odwróconym tyłem do piłkarza ktoremu skierowało sie piłkę, zastanawia się czy czasem nie był on na pozycji spalonej? Tongue
Stron: 1 2
Przekierowanie