Redcafe.pl - Manchester United Forum

Pełna wersja: PL: Manchester United 1-4 Liverpool (14.03.2009)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Płakać mi się chciało, gdy oglądałem ten dramat. Katastrofalna postawa połowy zawodników, druga połowa wcale nie lepsza. Popełniliśmy identyczny błąd, jak w pierwszym meczu z Liverpoolem – strzeliliśmy pierwsi i oddaliśmy inicjatywę. Dwie bramki nas znokautowały, ale pozostawała wiara w Fergusona i w jego charyzmę. Po przerwie straciliśmy kolejne dwa gole. Manchester United 1:4 Liverpool – sam nie wierzę że to piszę. Nie wierzę, że nasze ukochane Diabły pozwoliły się tak upokorzyć i to na Old Trafford. Nie rozumiem postawy naszych piłkarzy, nie rozumiem jak mogli pozwolić na strzelenie rywalom czterech bramek. Nie rozumiem, co dziś się stało Vidicowi. Nie rozumiem po prostu. Tragedia, marazm.

Szkoda, że w drugiej połowie dominowaliśmy (przez jakieś dwadzieścia minut), a mimo to dostaliśmy takie baty. Szkoda też, że przy wyniku 1:3, gdy jeszcze można było wszystko rzucić na jedną szalę i ruszyć do ataku, nasi ulubieńcy odpuścili i dali się jeszcze dobić. Nie jest chyba przypadkiem, że w trzech kolejnych spotkaniach w lidze straciliśmy gole. Z Blackburn i Newcastle po jednym, teraz cztery. Coś chyba się zaklinowało w naszej defensywie. Myślę, że Ferguson powinien wstawić do węższego składu Fabio, bo Patrice już po prostu nie wytrzymuje trudów sezonu. Poprzednio, gdy na prawej obronie mogło grać trzech piłkarzy, to O’Shea zastępował Pata. Teraz Francuz musi zapieprzać w każdym meczu i zwyczajnie nie wyrabia.

Nie powinniśmy byli przegrać dwóch meczów z tym samym rywalem w sezonie, ale od sezonu 2006/07 w którym zaczęliśmy dominować w Premiership, to niestety jest normą.
06/07 – MU 0:1 Arsenal, Arsenal 2:1 MU.
07/08 – City 1:0 MU, MU 1:2 City.
08/09 – Liverpool 2:1 MU, MU 1:4 Liverpool.
Być może, jest to dobry znak, ale szczerze mówiąc, wolałbym podobnych znaków unikać.

Nie chce mi się już więcej pisać, bo jestem kompletnie rozbity i zdruzgotany tą porażką. W najczarniejszych snach nie wyśniłbym podobnego rezultatu. Trzeba się podnieść z kolan i wrócić do niedawnej dyspozycji. Nadal jesteśmy liderami Premier League, nadal mamy szansę na Pięciokrotną Koronę. Ta porażka, choć prawdopodobnie najbardziej bolesna od lat, jest tylko kolejnym guzem na głowie Czerwonego Diabła, który w końcu przestanie boleć i o nim zapomnimy.

Na koniec, moje oceny:

Van der Sar – 5 – Nie musiał się zbytnio wysilać przy wpuszczanych bramkach.
O’Shea – 6 – Nie zawiódł, nikt się po nim cudów nie spodziewał.
Ferdinand – 7 – Nasz najlepszy obrońca od kilku lat, dziś znów pokazał klasę. Gdyby nie on...
Vidic – 4 – Kuriozalne dwa błędy, które kosztowały nas utratę dwóch goli. Do tego czerwona kartka. Nie ratują go nawet niektóre świetne interwencje.
Evra – 5 – Z przodu coś kombinował, ale nic z tego nie wychodziło. W obronie jeden poważny błąd ale też kilka udanych zagrań.
Ronaldo – 6 – Strzelił karnego, miał parę dobrych zagrań. Jednak jeśli tak ma grać najlepszy piłkarz świata, to ja dziękuję.
Carrick – 7 – Drugi po Ferdinandzie nasz najlepszy gracz. Podawał, rozciągał, strzelał. Nie wiem, dlaczego został zdjęty.
Anderson – 5 – Nie powstrzymał Gerrarda, gubił się, często źle podawał.
Park – 6 – Szarpał, dośrodkowywał, wywalczył karnego. Stać go jednak na dużo więcej.
Tevez – 5 – Nie pokazał niczego, co powinien, by wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie.
Rooney – 6 – Aktywny, ale też zdarzały mu się błędy.

Scholes – 5 – Nic specjalnego, żadnej klasowej piłki nie zagrał.
Giggs – 5 – Podobnie jak Paul, nie pomógł drużynie.
Berbatov – 5 – Również słabo. Ale co oni mogli zrobić...

Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce.
Uważam, że zawodnicy nie zagrali aż tak źle jak sugeruje tego sam wynik. Dobrze przynajmniej,że tak się stało dzisiaj niż w środę.
Może to zabrzmi szabłonowe, ale czasami potrzebne są takie meczy, teraz gracze bedą wiedzieć, że nie wolno zwalniać tempa do końca sezonu.
Koszmar, tragedia, dramat te trzy słowa jako pierwsze przyszły mi do głowy. Porażki w takim stosunku i to na OT jeszcze jako kibic United nie odczułem. Mecz jak już zauważył Szymcio był podobny to tego z Anfield. Gol, a potem kuriozalne błędy graczy, po których nikt tego się nie spodziewał.

Czego zabrakło w tym spotkaniu? Raczej kogo, oglądając nieporadność Andersona w walce z Gerardem i bierną postawę Carricka w drugim meczu z rzędu przypomniała mi się zawziętość i solidność Owena Hargreavesa. Fakt, cały sezon przyszło nam sobie radzić bez niego, ale dziś pierwszy raz odczuliśmy jego brak. Brazylijczyk niby szukał gry i próbował coś zdziałać, ale co z tego. W takim meczu chęci to za mało, gdzie mu do takiego poziomu jaki zaprezentował w zeszłym sezonie na Anfield, gdzie wyłączył Gerarda z gry. Carrickowi też nie można wytknąć poważnych błędów, ale wiem, że stać Anglika na więcej.

Linia defensywy zaskoczyła, in minus Sad Zachowanie Vidica przy bramce Torresa było godne początkującego defensowa, a nie gracza, który jeszcze kilka dni wcześniej był bohaterem całego United. Czerwona kartka zasłużona, Gerard wychodził na czystą pozycję i Serb musiał ratować się faulem. Wyrzucenie go z boiska na pewno podcięło skrzydła, ale bramka już chwilę potem była ciosem, po którym było już wiadomo kto będzie tryumfował. Rio starał się jak mógł, przy słabszym dniu Vidica musiał harować za dwóch i łatać braki w obronie. Nasz duet nie radził sobie za dobrze z Torresem, w pewnym momencie wydawało mi się, że odebrali mu chęci do gry, a nawet uraz mu się odnowił, a tu dupa gol 1-1:/ O'Shea obok Rio nie zawiódł, zagrał na swoim poziomie, niby bez fajerwerków, ale skutecznie zatrzymywał Rierę w pierwszej połowie. Evra jak już niektórzy wspomnieli rozczarował. Francuzowi potrzebna jest przerwa, niech zregeneruje siły i z Fulham niech zagra ktoś inny. Jego zachowanie w sytuacji, kiedy sprowokował karnego było nie na miejscu. Wiedział co robi i się pomylił, zdarza się. Poza tym w ofensywie brakowało jakiegoś błysku geniuszu w jego wykonaniu.

Jeśli chodzi o naszych skrzydłowych to nieporadność Ronaldo z pierwszej połowy aż raziła. Aurelio zatrzymywał go za każdym razem i zagrał poniżej swojego poziomu, z resztą nie on sam. Park zachował się świetnie w sytuacji, kiedy był faulowany, widać było, że idzie na faul i dopiął swojego, szkoda, że poza tym nie zachwycił.

Obecność Teveza w pierwszym składzie nieco mnie zaskoczyła. Fakt, w środę Berbatov zagrał słabo, ale nie jest to od razu powód, żeby siadał na ławce. Jeśli jednak potrzebował wypoczynku, bo grał chyba ostatnimi czasy najwięcej spośród naszych napastników, to wszystko tłumaczy. Argentyńczyk po raz kolejny zagrał średnio. Na plus można zaliczyć podanie do Parka przy karnym, a poza tym to grał strasznie chaotycznie i bez ogólnego pożytku dla zespołu. Najbardziej zmobilizowanym przed tym meczem był Rooney i to było widać. Jego niezadowolenie z gry kolegów jest wytłumaczalne, sam starał się bardzo, jednak w pojedynkę meczu z Liverpoolem wygrać się nie da.

Liverpool skorzystał z prezentów i zasłużyli na zwycięstwo. Wykazali się konsekwencją, a rozwój wydarzeń na boisku sprzyjał im w dniu dzisiejszym. Na drugą połowę wyszli z nastawieniem na obronę wyniku, jak to się skończyło wiemy wszyscy niestety :/ Nie możemy już być tak pewni mistrza, teraz trzeba zakasać rękawy i nie pozwolić sobie na więcej błędów.
Wiele pisać mi się nie chce...

Marzę tylko o jednym - spotkać się jeszcze co najmniej raz w tym sezonie z LFC.
Michał, możemy tak mówić, ale czy byłoby to dla nas takie przyjemne? Szczerze wątpię.
Mecz oglądałem w krakowskim English Football Pub z kilkoma innymi kibicami United, choć tak się złożyło że większość siedzących w pubie było angielskimi kibicami Scousers. Gdy zobaczyłem wyjściowy skład wszystko miało swoją logikę. Środkowi obrońcy mieli wyłączyć Torresa, a Anderson Gerrarda jak przed rokiem. Brazylijczyk wydawał się być dobrym partnerem dla Carricka, zwłaszcza że Scholes i Giggsy mieli jeszcze w nogach mecz z Interem, a postawienie na Darrena, czyli w sumie drugiego DM co oznacza danie zepchnąć się do obrony przy szalejącym w ofensywie Liverpoolu byłoby ryzykowne. W ataku zdziwiła/nie zdziwiła mnie obecność Teveza - z jednej strony zagrał ostatnio świetny mecz z Fulham, a Dymitar lamił z Włochami straszliwie, a z drugiej czułem że mimo wszystko Berbatov dałby nam więcej możliwości kombinacji w napadzie. Po usłyszeniu pierwszego gwizdka zacząłem wpatrywać się w widowisko.
Początek jak dla mnie był nijaki. Trochę walki w środku pola, ale przede wszystkim akcje Liverpoolu - Torres wydawał się kręcić jednym defensorem, to drugi ratował sytuację. Nawet któryś z nas powiedział że środkiem to się w tym meczu goście nie przebiją. Bramka z karnego trochę mnie uspokoiła, ale wiadomo co stało się później. Nemanja zawalił przy wszystkim, począwszy od ustawienia się aż do odbicia się (jakim cudem?) od Hiszpana. Początkowo myślałem że się potknął. Nawet jeśli, to umiejętność utrzymania równowagi też jest ważnym atutem...
Następnie przycisnęliśmy - szczęście było niestety po stronie Reiny, ale w dzisiejszym przypadku naprawdę sprzyjało lepszym, co zstępuje z moich palców na klawiaturę z wielkim trudem...
I faul słabo dysponowanego Evry - jak dla mnie zwykły spóźniony wślizg, ale w takich momentach nie wolno się mylić. Strzał Gerrarda - Edwin PRAWIE miał piłkę na ręce.
Druga połowa, niosła nowe nadzieje. Cisnęliśmy, wyglądało to ładnie, ale Carlos nie popisał się umiejętnością wykańczania akcji. Poza tym Anderson grał słabo i skrzydła zawodziły, zwłaszcza umiejętność podejmowania decyzji przez Crisa - przecież wiadomo było że sobie nie podrybluje. Liczyłem na zmiany w 60 minucie - marzyło mi się zdjęcie Brazylijczyka i Parka, a wejście Giggsa i Berbatova, z przesunięciem Roo do środka pola, bo na skrzydle nie szło mu najlepiej. Zmiany dostałem, nawet trzy, ale 73 minuta to dużo za późno.
Czerwona kartka dla Vidica - jak najbardziej słuszna, ale w takiej sytuacji chyba większość obrońców odruchowo zachowałaby się jak on. Strzał Aurelio - bez komentarza, Edwin wyciągał już nie takie piłki. W tym momencie już nawet nie było po co rzucać się do ataku.
Gol Dosseny - może i John się nie popisał, ale do niego mam najmniej żalu w tym meczu. Natomiast po kiego grzyba Edwin stał jak słup przed polem bramkowym. Albo się wychodzi, albo zostaje na linii.
Smutno nam było cholernie pośród stada dziko cieszących się Scousersów. Wydaje mi się że trzeba poważnie się zastanowić w perspektywie najbliższych meczów co do nietykalności Evry. A nuż Fabio grałby na ten moment lepiej? Pokażmy klasę podnosząc się w spaniałym stylu!
Nie mam żadnego kompleksu Liverpoolu i szczerze powiedziawszy nie ma podstaw ku temu, żeby nasi go mieli. Jesteśmy piłkarsko lepsi i jestem przekonany, że w kolejnym meczu nie będziemy się bawić w Św. Mikołaja.
Co za okropny mecz. Trudno powiedzieć cokolwiek dobrego o jakimkolwiek graczu. Nie dość że upokarzający wynik, nie dość że na Old Trafford (musiałbym się porządnie wysilić, żeby sobie przypomnieć kiedy ostatnio straciliśmy u siebie 4 bramki), to jeszcze na domiar wszystkiego nasz najlepszy gracz tego sezonu - Vidic, wyleciał z boiska. Mam nadzieję, że ten zimny prysznic (a zaraz po nim suszarka Wink) podziała motywująco na zawodników.

Jedno wiem na pewno - teraz wygrana w lidze będzie jeszcze bardziej przyjemna Big Grin

Edit: Rafał Stec mnie wyręczył: 1992 rok :shock:
Michał, wiem... Wiem, że jesteśmy piłkarsko lepsi, na papierze to byśmy wygrali pewnie Smile Ale jak widać, boisko pokazuje niestety coś innego. Dziwnie się czuję, przegrywając dwa razy w jednym sezonie z Liverpoolem. Każdy pragnie rewanżu, nie myśl że ja nie, ale... Po prostu nędznie to dziś wyglądało i obawiam się, że w kolejnym starciu w tym sezonie mogłoby być podobnie. Ekipa jest, ale, no kurde, czegoś zabrakło.
Mi tam już przeszło, żal mi tylko Vidica ten faul na czerwień to był wybór między prawie pewną bramką a faulem. Znając Serba i jego wielkie serce do gry, bardzo źle to zniósł.

Poza tym, że ogólnie zagrali jak dupy, mam zastrzeżenia do Roo, który podobnie jak przed Evertonem wdał się w szmaciane gadki i mecz mu wyszedł mniej więcej tak jak tamten.

Rio momentami grał fatalnie, brak koncentracji, ogrywany jak dziecko, źle wyliczone główki, tak się zastanawiałem czy Vidic nie gra myśląc w kategoriach "muszę pilnować Rio, bo jak ten skusi...". Zresztą Rio odkąd został "gangsta" i zajął się wydawaniem magazynu o modzie i życiu ,sprzedawaniem płyt 50 Centa i swoją wytwórnią muzyczną, to już nie ten Rio co kiedyś. Niestety ale piłce się trzeba poświęcić w 120 % a nie myśleć o pierdołach.

Tevez... ?
Dziwna jets krytyka Rio wobec tego co dzisiaj zrobił Vidić. Rio grał przyzwoicie i w żadnym razie nie zgodzę się z tym, że momentami grał fatalnie. Dał się raz ograć Torresowi, ale poza tym było ok.
Nie jest tak świetny jak w poprzednim sezonie, ale przyczyn takiego stanu rzeczy nie trzeba szukać tak daleko. Kontuzje - ot co. I tak na przestrzeni całego sezonu zasługuje w mojej opinii na wysoką notę, wcale nie dużo niższą niż Serb.
To nie Liverpool ten mecz wygrał, tylko my go przegraliśmy. Przecież goście grali bardzo słabe zawody tak naprawdę. Zdarza się każdemu. Ten mecz to kubeł zimnej wody na głowy niektórych piłkarzy, liverpool pokazał, że da się ich pokonać, więc żeby utrzymać przewagę należy się wziąć o roboty.

Kula napisał(a):mam zastrzeżenia do Roo, który podobnie jak przed Evertonem wdał się w szmaciane gadki i mecz mu wyszedł mniej więcej tak jak tamten.
A ja widząc złość Wayne'a po stracie kolejnych bramek miałem nadzieję, że będzie tym kimś kto pociągnie zespół. Niektórym naszym grajkom nie za bardzo się wczoraj chciało, jemu jednak jak zawsze zależało. Szkoda, że nic z tego nie wyszło.
Co to dużo pisać, to jest piłkarska katastrofa w wykonaniu United.Odkąd pamiętam to nigdy nie polegliśmy tak wysoko u siebie.Przegrywamy i to w dodatku z tym nieszczęsnym Liverpoolem, który miał dziś przegrać, miał zapomnieć o mistrzostwie definitywnie-a co widzieliśmy to widzieliśmy.Nie wierzę, że tak łatwo daliśmy sobie wbić te cztery bramki, rzecz jasna pamiętam o czerwieni Vidica, aczkolwiek za nim do tego doszło już wtedy wiedziałem iż ten mecz będzie totalną katastrofą.

Każda formacja zagrała dziś jak przedszkolaki, szkolne błędy i nerwy jakie udzieliły się nie tylko Nemanji-ale nam wszystkim doprowadziły do takiego wyniku.Konia z rzędem temu kto znajdzie jakiekolwiek pozytywy w naszej grze, ja takowych niestety nie widzę.

Sytuacja w tabeli na nasze szczęście nie ulegnie, ciągle pozostajemy na cieplutkim fotelu lidera, mamy cztery oczka przewagi+ ten jeden mecz zaległy, nawet nie wiem z kim.

To nie jest dramat, bo takim należało by nazwać oddanie liderowania i kontuzje najważniejszych graczy-a tak nie jest.Miejmy nadzieję iż ten mecz to tylko wypadek przy pracy, kubeł zimnej wody może podziałać na naszych mobilizująco, więc powtarzam:

Dramatu nie ma.

Wstyd jest...
Ja zostaje przy swoim zdaniu RIo w każdym meczu gra na 90% skoncentrowania, to piłka odskoczy, to źle skoczy do górnej piłki, Vidic owszem wczoraj zawiódł, ale przez cały sezon pracował solidnie na opinię najlepszego obrońcy i pewnie od następnego meczu wróci do tej klasy, którą wcześniej prezentował. Wypadek przy pracy.

Cytat:Dramatu nie ma.

Wstyd jest...

Idealne podsumowanie.
Tak się złożyło, że w meczu w którym błędów być nie powinno, nieomylni Vidic oraz Evra błędy popełnili.
Kto wie, gdyby Edwin wyjął tego karnego (Zabrakło na prawdę niewiele) może mecz ułożyłby się inaczej...
Powtórzę się, ale tęsknie za Hargo, przydałby się w takim meczu jak dzisiejszy, nie było widać Andersona ani Carricka, nikogo zresztą... Park być może zagrał najlepiej ze wszystkich ale odważę się wysunąć tezę, że gdyby Giggs zagrałby od początku, byłoby lepiej.
Zwyczajnie szkoda... Bo to ewidentna wina naszych błędów a nie obłędnej gry Liverpoolu.
Dostaniemy ich w Champions League, czuje to.

Najzwyczajniej w świecie wielka szkoda.... ale dzięki Bogu sytuacja w tabeli zła nie jest.
Stron: 1 2 3
Przekierowanie