Wątek zamknięty 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
mucha Offline
Posting Freak
*****

Liczba postów: 2,322
Dołączył: Jan 2008
Reputacja: 3
Post: #31
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
Jaroldz napisał(a):Scholes& Cleverley- zostali totalnie zdominowali przez Fellainiego i spółkę. Nasz środek pola wczoraj wyglądał bardzo blado. Wciąż czekam i łudzę się, że SAF może Ferguson w końcu kupi światowej klasy środkowego pomocnika, bo ze Scholesem, Clevem i Andersonem za daleko nie zajedziemy. Brakowało wczoraj też w środku Carricka, przez co jeszcze gorzej zagraliśmy w środkowej strefie, a to pokazuje, że zastępcy Michaela też nie mamy.

Mieliśmy 70% posiadania piłki. To nazywasz dominacją Evertonu? Czego ty właściwie oczekujesz od środkowych pomocników? Cała nasza ofensywna czwórka dostawała piłki. Czy to wina środkowych pomocników, że Nani nie wygrał ani jednego pojedynku jeden na jeden, że Rooneyowi za każdym razem odskakiwała piłka, że Kagawa nie mógł liczyć na dwójkowe akcje z Rooneyem, Nanim czy Welbeckiem, ale również z bocznymi obrońcami? Scholes miał 97% celnych podań, Cleverley 92% celnych podań, sprawili, że jako zespół mieliśmy wyraźną przewagę w posiadaniu piłki. Od lat gramy taką samą piłkę. Nasi środkowi pomocnicy mają przede wszystkim utrzymywać piłkę w grze. Za kreowanie sytuacji podbramkowych są odpowiedzialni inni. Czego ty oczekiwałeś? Asyst ze strony Scholesa i Cleverleya? Od gości, którzy mają przed sobą ośmiu czy nawet dziewięciu rywali, którzy zagęścili środek? Problem nie leży w środku pola. Środek pola wywiązał się ze swojego zadania. Za porażkę możemy obwiniać żałosną obronę - Everton zniszczył nas górą, Vidić 6 na 11 wygranych pojedynków główkowych, Carrick 2 na 7 - i beznadziejnych w przodzie Rooneya, Welbecka i Naniego.

Take me home,
United Road,
To the place I belong,
To Old Trafford,
To see United,
Take me home, United Road.
21-08-2012 12:49
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Peneros Offline
Member
***

Liczba postów: 114
Dołączył: Sep 2010
Reputacja: 0
Post: #32
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
Wydaję mi się że atak gra swoje, muszą się chłopacy zgrać i powinno to dobrze funkcjonować. Jedyne co według mnie należy poprawić to obrona. I to nie jednym zawodnikiem, przydało by się dwóch zawodników średniej klasy lub trochę lepszych. Na tą chwilę mamy ogromne luki, rozumiem że wrócą kontuzjowani gracze ale to nie wyklucza takiego scenariusza że kontuzjowani będą kolejni. Co do poszczególnych zawodników to Nani i Valencia od dłuższego czasu mi nie imponują. Mają stare, oklepane sposoby rozgrywania które coraz częściej zawodzą. Coraz rzadziej udaje im się przedzierać skrzydłami, dlatego Kagawa środkiem pola jest dosłownie piłkarzem którego szukaliśmy. Jeszcze gdyby pozostali piłkarze orientowali się w jego rozgrywaniu to było by już całkiem spoko. Co do napastników to nie mam żadnych uwag, nie błyszczeli ale także nie popełniali jakiś wielkich błędów. Da Gea jest w formie, co cieszy. W końcu mamy bramkarza który będzie w mniejszym lub większym stopniu pewniakiem. Jednak sądzę że Lindegaard będzie się pokazywał często w niektórych meczach. Nie chce kwestionować sposobów Fergiego, ale uważam że Young, RVP powinni grać od początku. Ewentualnie później powinien wejść Welbeck czy Cleverley. Podoba mi się że ogrywa młodych zawodników, ale mógłby to robić w jakimś CC lub czymś takim. Być może Ferguson zlekceważył Everton, co było by śmieszne. Zostało kilka dni żeby coś tutaj poprawić, zobaczymy co z tego wyjdzie... :roll:
21-08-2012 12:58
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Jaroldz Offline
Posting Freak
*****

Liczba postów: 1,903
Dołączył: Oct 2008
Reputacja: 10
Post: #33
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
mucha napisał(a):
Jaroldz napisał(a):Scholes& Cleverley- zostali totalnie zdominowali przez Fellainiego i spółkę. Nasz środek pola wczoraj wyglądał bardzo blado. Wciąż czekam i łudzę się, że SAF może Ferguson w końcu kupi światowej klasy środkowego pomocnika, bo ze Scholesem, Clevem i Andersonem za daleko nie zajedziemy. Brakowało wczoraj też w środku Carricka, przez co jeszcze gorzej zagraliśmy w środkowej strefie, a to pokazuje, że zastępcy Michaela też nie mamy.

Mieliśmy 70% posiadania piłki. To nazywasz dominacją Evertonu? Czego ty właściwie oczekujesz od środkowych pomocników? Cała nasza ofensywna czwórka dostawała piłki. Czy to wina środkowych pomocników, że Nani nie wygrał ani jednego pojedynku jeden na jeden, że Rooneyowi za każdym razem odskakiwała piłka, że Kagawa nie mógł liczyć na dwójkowe akcje z Rooneyem, Nanim czy Welbeckiem, ale również z bocznymi obrońcami? Scholes miał 97% celnych podań, Cleverley 92% celnych podań, sprawili, że jako zespół mieliśmy wyraźną przewagę w posiadaniu piłki. Od lat gramy taką samą piłkę. Nasi środkowi pomocnicy mają przede wszystkim utrzymywać piłkę w grze. Za kreowanie sytuacji podbramkowych są odpowiedzialni inni. Czego ty oczekiwałeś? Asyst ze strony Scholesa i Cleverleya? Od gości, którzy mają przed sobą ośmiu czy nawet dziewięciu rywali, którzy zagęścili środek? Problem nie leży w środku pola. Środek pola wywiązał się ze swojego zadania. Za porażkę możemy obwiniać żałosną obronę - Everton zniszczył nas górą, Vidić 6 na 11 wygranych pojedynków główkowych, Carrick 2 na 7 - i beznadziejnych w przodzie Rooneya, Welbecka i Naniego.

Może i Scholes miał 97% celnych podań, tyle tylko, że nic z tego nie wynikało. W wielu momentach spowalniał nasze akcje, pozwalał, aby rywale się ustawili i przygotowali na nasz atak. Zanim pomyślał, popatrzył i podał do partnera, to ten miał już rywala na plecach, a wtedy akcję trzeba było budować od nowa. W zdecydowanej większości szedł na łatwiznę i podawał do najbliższego kolegi, a kiedy była szansa na jakąś szybszą akcję, zagranie na jeden kontakt, to akurat wtedy był źle ustawiony. Już nie wspomnę o tym, że Rudy wraz z Cleverleyem nie mogli sobie dać rady z jednym Fellainim, który robił co chciał i kiedy chciał. Poza tym Paul bezmyślnie faulował, co powinno się skończyć dla niego dwiema żółtymi kartkami, których chyba uniknął tylko ze względu na swojego nazwisko. Co do Cleverley'a to jak dla mnie był jakiś taki nijaki. Za mało niekonwencjonalnych zagrań, za mało zdecydowania, tak jakby nie chciał popełnić błędu, aby nie podpaść Fergusonowi. Do tego ta zmarnowana świetna okazja i ten pamiętny fail, kiedy jednym dotknięciem piłki Gibson zniknął mu z radaru.

Manchester United champions of England for the 19th time!

"We'll keep the red flag flying high, couse Man United will never die"
21-08-2012 13:15
Znajdź wszystkie posty użytkownika
allfanmu Offline
Obserwator
*****

Liczba postów: 908
Dołączył: Jul 2010
Reputacja: 31
Post: #34
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
Przy normalnej postawie ofensywy (całej, nie tylko Kagawy) to nie było by problemu ani z kreacją ani z wykończeniem. Środek zagrał przeciętnie, ale do zaakceptowania. To Nani, Rooney i Welbeck zawiedli a nie środek. Kagawa posyłał dobre piłki jak sytuacja kiedy Welbeck się przewrócił przy strzale. Kilka razy Rooney też miał dobrą prostopadłą piłkę a to, że do niej nie dobiegł to tylko wina jego nieprzygotowania.

Tak więc ja bym na środek nie zwalał winy. Wszyscy zagrali poniżej możliwości i oczekiwań (poza Kagawą i De Geą, ale o tym każdy wie), ale środek nie wyglądał źle na tle innych.
21-08-2012 13:33
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Mubinio Offline
jestę Scholsę.
*****

Liczba postów: 1,128
Dołączył: Apr 2010
Reputacja: 16
Post: #35
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
Jaroldz napisał(a):Rudy wraz z Cleverleyem nie mogli sobie dać rady z jednym Fellainim

Przecież Fellaini nie grał w pomocy, więc po ch.. mieli sobie z nim dawać radę? Z nim sobie nie dawali rady nasi obrońcy, ale to już inna bajka. Środek pomocy zagrał dobrze IMO. A że Scholes fauluje tak jak fauluje - przez 38 lat się nie nauczył inaczej, więc nie ma co teraz się nad tym użalać.

Mędrzec bez własnego zdania jest gorszy niż padlina.
21-08-2012 13:58
Znajdź wszystkie posty użytkownika
mucha Offline
Posting Freak
*****

Liczba postów: 2,322
Dołączył: Jan 2008
Reputacja: 3
Post: #36
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
Jaroldz napisał(a):Może i Scholes miał 97% celnych podań, tyle tylko, że nic z tego nie wynikało. W wielu momentach spowalniał nasze akcje, pozwalał, aby rywale się ustawili i przygotowali na nasz atak. Zanim pomyślał, popatrzył i podał do partnera, to ten miał już rywala na plecach, a wtedy akcję trzeba było budować od nowa. W zdecydowanej większości szedł na łatwiznę i podawał do najbliższego kolegi, a kiedy była szansa na jakąś szybszą akcję, zagranie na jeden kontakt, to akurat wtedy był źle ustawiony. Już nie wspomnę o tym, że Rudy wraz z Cleverleyem nie mogli sobie dać rady z jednym Fellainim, który robił co chciał i kiedy chciał. Poza tym Paul bezmyślnie faulował, co powinno się skończyć dla niego dwiema żółtymi kartkami, których chyba uniknął tylko ze względu na swojego nazwisko. Co do Cleverley'a to jak dla mnie był jakiś taki nijaki. Za mało niekonwencjonalnych zagrań, za mało zdecydowania, tak jakby nie chciał popełnić błędu, aby nie podpaść Fergusonowi. Do tego ta zmarnowana świetna okazja i ten pamiętny fail, kiedy jednym dotknięciem piłki Gibson zniknął mu z radaru.

Za dużo oczekujesz od środkowych pomocników i nie bierzesz pod uwagę innych czynników. Choćby takiego, że Everton bronił się całą drużyną - tylko Jelavić w momencie posiadania przez nas piłki znajdował się za plecami Scholesa i Cleverleya. Nie było miejsca, żeby szukać prostopadłych podań, było zbyt ciasno. Nie mieliśmy DM-a, wobec czego obaj środkowi pomocnicy musieli grać ostrożnie, żeby nie nadziać się na kontry. Mieli za zadanie zdominować posiadanie piłki i je wykonali. To podstawowa kwestia. Ich zadaniem było też rozdzielanie piłek na skrzydła i szukanie w środku wolnego Kagawy czy Rooneya. Nie zachwycili w tym elemencie, bo też ciężko było zachwycić wobec tak świetnie zdyscyplinowanej gry defensywnej Evertonu i wobec tak zagęszczonego środka pola. Mimo to, Kagawa niejednokrotnie otrzymał piłkę czy to od Scholesa czy Cleverleya, po której miał miejsce i czas, żeby się odwrócić i próbować stworzyć okazję bramkową. Niestety, nie było z kim grać. Na skrzydle z kolei Nani wespół z Evrą nie potrafili sobie poradzić z Hibbertem. To nie jest wina Cleverleya czy Scholesa.

Dla mnie środek zagrał w porządku, bez szału, ale swoje zadanie wykonywał solidnie. To ofensywniej usposobieni zawodnicy nie potrafili poradzić sobie z obrońcami Evertonu. Dlatego nie rozumiem zarzutów co do gry Scholesa i Cleverleya, a już pisanie, że dali się zdominować, w momencie gdzie mieliśmy 70% posiadania piłki zakrawa o śmieszność.

Take me home,
United Road,
To the place I belong,
To Old Trafford,
To see United,
Take me home, United Road.
21-08-2012 14:04
Znajdź wszystkie posty użytkownika
sebos_krk Offline
Szeryf
*******

Liczba postów: 3,982
Dołączył: Jan 2008
Reputacja: 42
Post: #37
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
Słuchajcie, gdyby nie de Gea to byśmy zaliczyli tęgie lanie, Everton nas zniszczył w każdej formacji siłą, szybkością, determinacją. Zupełnie mnie nie interesuje, że po stracie bramki ich zamykaliśmy, bo to jak zwykle w takich momentach wynika z faktu iż jedni właśnie trzymają rękę w nocniku, a drudzy zrobią wszystko, by sen o przewadze bramkowej nad faworytem nie skończył się przed ostatnim gwizdkiem.
Skupmy się na tym jak wyglądała gra przy 0-0 i czy wtedy ktoś widział dobrą grę którejś formacji? Ja bynajmniej nie. W każdym sektorze coś kulało.
Obecna forma Naniego i Younga przeraża nawet naszych rywali. Valencia musi grać z przodu, bo na tamtych patrzeć nie mogę.


Fan United od 1992 roku
21-08-2012 14:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika
matys Offline
Reputacja: 1000
*****

Liczba postów: 3,225
Dołączył: Feb 2008
Reputacja: 7
Post: #38
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
Tak jak pisałem zaraz po meczu, dla mnie w dużej mierze za porażkę należy obwiniać Fergusona, który nie reagował na to, co się działo na boisku. Pewnie gdyby nie stracony gol, to Van Persie dalej siedziałby na ławie i wcześniej jak w 70 minucie na boisko by nie zawitał. Wiadomo, że SAF zmian w przerwie nie robi, ale skoro druga połowę zaczęliśmy w fatalnym stylu i fuksem nie straciliśmy bramki, to już trzeba było myśleć o zmianach, albo choćby wysłać kogoś na rozgrzewkę, żeby dać do zrozumienia zespołowi, że nie jest zadowolony z ich występu i jak nie poprawią gry, to zaraz, któryś wyląduje na ławie.

Po drugie, krycie Fellainiego przez Carricka. Kurwa, chyba każdy widział, że Belg wygrywał w powietrzu dosłownie wszystko, więc jakim cudem przy stałych fragmentach gry krył go facet, który grać głową nie potrafi? Tak trudno przekazać, żeby Fellainim zajął się np. Vidic?

Czemu tak długo zespół musiał się męczyć z Nanim?

Niestety to nie pierwszy przypadek w ostatnim czasie jak SAF wygląda na gościa, który nie wie za bardzo co zrobić, gdy drużynie nie idzie. No albo liczy na cud.

Poza tym mamy kolejny dowód na to, że pomoc bez Carricka nie istnieje i nie kupując nikogo na zastępstwo imo podejmujemy ryzyko, na które nas nie stać, bo jak Michael wypadnie na dłuższy czas, to może być prawdziwy armagedon.

I żeby ktoś się nie dosrał, że panikuje, albo skreślam United na starcie.

My mate told me that I just don't understand irony.

Which was ironic because we were at a bus stop at the time.
21-08-2012 15:42
Znajdź wszystkie posty użytkownika
ryszard Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Dec 2009
Reputacja: 0
Post: #39
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
Cóż, początek sezonu za nami, i jak to zwykle bywa w przypadku reakcji fanów największych zespołów, przesadne reakcje zalewają strony internetowe. Nie zamierzam przekonywać nikogo do tego, że inauguracyjna porażka jest czymś absolutnie naturalnym, jednak większość ludzi zapomina o kontekście tego meczu. Końcowy wynik to zawsze suma wielu czynników wpływających na ostateczny obraz. Nie inaczej było w tym przypadku, ba, ilość owych determinantów była zdecydowanie ponad normę.

Można więc zacząć od tego, iż nie graliśmy przeciwko ligowemu średniakowi ligowemu u siebie (Arsenal), ani przeciwko beniaminkowi (City), lecz przeciwko drużynie, która zawsze słynęła ze stawiania ciężkich warunków każdemu przeciwnikowi. Dodatkowo, mecz odbywał się na ich terenie, a fakt, iż była to pierwsze kolejka na pewno nie ułatwił United sprawy - spragnieni footballu kibice dawali niejednokrotnie o sobie znać podczas spotkania, dodając gospodarzom animuszu.

Najistotniejsza wydaje się być jednak sytuacja kadrowa, która pozwoliła trenerowi na wystawienie w bloku defensywnym jedynie dwóch nominalnych obrońców, z czego jeden wraca po 8-o miesięcznej przerwie, a drugi od dłuższego czasu ma problemy z ustabilizowaniem formy (żeby była jednak jasność, jeśli już ktoś chce się czepiać Evry, to akurat wczoraj w defensywie dawał radę, lecz zawodził pod bramką rywala: tendencja odmienna do tej z poprzedniego sezonu). Każdy wie jak gra Everton - potrafią momentami pograć ładnie piłką, jednak ich głównego atutu nigdy nie stanowiły walory czysto piłkarskie. Daleki jestem od stawiania ich na równi ze Stoke City, jednak każdy, trzeźwo myślący trener, widząc problemy, z jakimi boryka się Manchester United w defensywie, stwierdziłby jedno: Panowie, ustawiamy 8 chłopa za piłką, dwóch z przodu i przy każdej możliwej okazji posyłamy na piłkę na jednego z nich: Vidic jest tylko jeden, nie może pokryć jednocześnie rosłego Belga i Jelavicia. Michael Carrick nigdy nie słynął z dobrej gry w powietrzu, więc zrezygnowanie z wykorzystania tej słabości byłoby czystą głupotą. Anglik jest posyłany na pozycję stopera bynajmniej nie ze względu na swoje atrybuty fizyczne (chociaż i to ma pewne znaczenie), lecz głównie z uwagi na umiejętność czytania gry i optymalnego ustawiania się w defensywie - wygrywanie pojedynków główkowych to jedynie potencjalny dodatek, którego można jedynie oczekiwać w przypadku starcia z City, gdy w ich składzie wyjdzie Aguero i Tevez, a Mancini straci kontakt z rzeczywistością i nakaże dogrywanie piłek górą do tego argentyńskiego duetu. Dodatkowo, obecność Carricka w obronie to podwójne osłabienie. Tak to już jest, że jeszcze nikt nie opanował sztuki bilokacji ani klonowania, stąd poza wyraźnymi defektami defensywnymi w jego grze na pozycji stopera, zabrakło go równocześnie na pozycji środkowego pomocnika, gdzie rozegrał w poprzednim roku jeden z najlepszych sezonów w swojej karierze. I tu dochodzimy do tematu, który osobiście przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Naczytałem się tylu głupot i nierozważnych opinii o naszym środku pola, że człowiek autentycznie zaczyna się zastanawiać czy aby na pewno oglądał ten sam mecz. Zanim jednak przejdę do środka pola, pozwolę sobie na małe "gdybanie" - jestem niemal pewien, że w sytuacji, kiedy Ferguson miałby do dyspozycji pełną kadrę, linia obrony wyglądałaby zupełnie inaczej tj. w środku oglądalibyśmy naturalnego stopera, zaś na prawej stronie wyszedłby ktoś z dwójki Jones/Smalling - przy założeniu, że Carrick ma pewne miejsce w środku pola, dałoby to drużynie możliwość wyrównania proporcji jeśli chodzi o wzrost w porównaniu z ekipą przeciwnika. Mielibyśmy więc na placu gry dwóch, rosłych stoperów, prawego obrońcę, które również radzi sobie w powietrzu, Carricka, który chociaż próbowałby wykorzystać swoje warunki fizyczne (skutek bywa różny, jak mogliśmy się już o tym przekonać niejednokrotnie) i dodatkowo Welbecka, napastnika, któremu daleko do miana niziołka. Wiele się naczytałem o błędzie Fergusona, który nie przypisał krycia indywidualnego Vidiciowi na Fellainim - zapominamy jednak, iż oprócz niego, w pole karne wędrowali również Jagielka, Distin i Jelavic, wszyscy o zbliżonym potencjalne gry w powietrzu. Sytuacja od początku była niełatwa, a znalezienie cudownej recepty na poradzenie sobie z ubytkami w defensywie graniczyło z cudem.

Wracając jednak do pomocy. Otóż środek w postaci Scholes-Cleverley spisał się wczoraj bez zarzutu. Szczególnie ten drugi mógł się wczoraj podobać, chociaż to nie powinno być dla nikogo niespodzianką, jeśli śledziło się jego poczynania na Igrzyskach. Tom nie dał się zdominować fizycznie przez pomoc w postaci Neville-Gibson (do tego dochodził Fellaini, która okazjonalnie cofał się pod środkową linię boiska), demonstrując jednocześnie wysokie umiejętności w grze kombinacyjnej i zmysł do inteligentnego poruszania się na boisku (podanie, wystaw się na pozycje, odbierz piłkę, podanie, wystaw się na pozycję itd. - niby abecadło, jednak jego energia i mobilność cieszyły oko). Paul zaliczył poprawny występ, okraszony swoimi klasycznymi próbami wślizgów. Opinie o tym, jakoby Manchester miał zostać wczoraj zdominowany w środku pola przez Everton można włożyć między bajki. Kulturą gry przewyższaliśmy ich o klasę, jak i nie dwie. Niemała w tym zasługa również naszego nowego nabytku w postaci Kagawy - Japończyk zaliczył bardzo dobre zawody, i tylko przez niekompetencje swoich kolegów z drużyny (Rooney, Welbeck i Cleverley) zakończył ten mecz bez asysty. Co jednak cieszy najbardziej to to, iż obawy o okresie przejściowym dla tego zawodnika, czasie potrzebnym na aklimatyzację w nowej lidzie, okazały się całkowicie nieuzasadnione. Japończyk zdał test lepiej, niż można się było spodziewać. Owszem. prezentował się fenomenalnie już w okresie przygotowawczym, jednak kaliber rywali był znacznie inny (poza, rzecz jasna, Barceloną). Jest to szczególnie godne pochwały, gdyż np. David Silva, piłkarz wychwalany pod niebiosa przez wielu obserwatorów ligi angielskiej (w większości słusznie), potrzebował około pół roku, zanim zrozumiał na czym polega gra w Premier League (do dziś pamiętam jego debiut, chyba przeciwko Tottenhamowi, który był po prostu tragiczny). Kagawa zaimponował głównie szybkim myśleniem, znakomitym balansem ciała oraz wzorową orientacją tego, co dzieje się wokół niego, dzięki czemu udawało mu się wychodzić z "ciasnych" sytuacji, nie tracąc piłki, stwarzając jednocześnie sytuacje swoim kolegom. Każdy kto miałby ochotę zapoznać się z grą naszego nowego numeru 26, polecam filmik, który w pełni ukazuje wartość, jaką wnosi ten zawodnik do naszej drużyny (skojarzenia z Iniestą mocno uzasadnione): http://www.youtube.com/watch?v=oTL1c1tQ ... r_embedded .

Żeby nie było, iż cały zespół zagrał dobre spotkanie - co to, to nie. Gdyby tak było, wynik pewnie nie byłby niekorzystny dla United. Poniżej oczekiwań zaprezentował się głównie Nani i Rooney. Ten pierwszy miał za sobą naprawdę udaną pierwszą połowę, w której zdecydowanie więcej czasu spędzał w środku boiska, angażując się w szybkie wymiany piłki z pomocnikami i schodzącymi napastnikami. Druga połowa to już pokaz absolutnie tragicznych dośrodkowań i trzymanie się bocznej linii boiska. O ile jednak postawa Naniego była dla mnie zaskoczeniem (bardzo dobre wrażenie na okresie przygotowawczym, szczególnie w meczu z Barceloną), o tyle poziom gry Rooneya był czymś, czego mogliśmy się spodziewać. Widać, iż pod względem fizycznym, Anglik jest jakieś 2-4 mecze od przyzwoitej formy. Kłopotliwe Mistrzostwa Europy, skutkujące późniejszym dołączeniem do drużyny w okresie przygotowawczym nie przeszły bez śladu. Welbeck, pomimo swojej niezdarności i grze na nie swojej pozycji (lewe skrzydło), zaprezentował się znacznie lepiej.

Podsumowując, można powiedzieć, iż wynik był gorszy niż gra. Owszem, gdyby nie fenomenalna postawa naszego bramkarza, wynik mógłby być jeszcze bardziej dołujący (a kto wie, może gdyby Jagielka nie wybił piłki z linii po strzale Toma, całość wyglądałaby inaczej?). Należy jednak pamiętać, iż niemal całe zagrożenie brało się z naszej słabości w defensywie, co jest raczej wyjątkiem, niż normą (4 z 5 stoperów z kontuzjami). Mecz ukazał nam więc, oprócz oczywistych braków, wynikających bardziej z samych okoliczności, niż deficytu umiejętności, niemało powodów do optymistycznego spoglądania na dalszą część sezonu. I tak jak po wczorajszej przegranej, można znaleźć wiele komentarzy głoszących kryzys Manchesteru United, tak pewnie po, ewentualnej, wysokiej wygranej nam Fulham w następną sobotę, utoniemy w morzu opinii o czerwonej sile z Manchesteru, która odzyskała blask i wysłała czytelny sygnał do swoich rywali. Obie reakcje równie absurdalne, jednak taki to los fana Manchesteru United. Aż starach pomyśleć co się będzie działo jeśli nie damy rady pokonać Fulham u siebie (tfu, tfu). Osobiście pozostaję optymistą i czekam na dalsze spotkania z nadzieją na trochę szczęścia w aspekcie radzenia sobie z kontuzjami i szybkie dochodzenie do formy (fizycznej) kluczowych zawodników.
21-08-2012 18:07
Znajdź wszystkie posty użytkownika
matys Offline
Reputacja: 1000
*****

Liczba postów: 3,225
Dołączył: Feb 2008
Reputacja: 7
Post: #40
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
ryszard napisał(a):Wiele się naczytałem o błędzie Fergusona, który nie przypisał krycia indywidualnego Vidiciowi na Fellainim - zapominamy jednak, iż oprócz niego, w pole karne wędrowali również Jagielka, Distin i Jelavic, wszyscy o zbliżonym potencjalne gry w powietrzu.
Może i zbliżonym, ale mimo wszystko mniejszym, bo w tym elemencie Fellaini jest mistrzem. Rozumiem, że SAF mógł wyznaczyć takie krycie przed meczem, myślał, że to będzie dobre rozwiązanie, spoko, ale czemu nie skorygował tego przez cały mecz? Już w pierwszej połowie dostaliśmy ostrzeżenie, gdzie po rożnym Fellaini uderzył na szczęście w środek bramki, zresztą Belg cały mecz gwałcił Carricka, dlatego to jest dla mnie nie pojęte, że Fergie nie postanowił wprowadzić korekt. Już pomijając fakt, że Vidic to jeden z najlepszych graczy na świecie w grze głową, to Nema lepiej się przepycha przy stałych fragmentach gry, choćby w pierwszej połowie pięknie sprowadził do parteru Jelavica przy rzucie rożnym i z nim Fellaini już tak łatwo by nie miał.

Nie ma tutaj co usprawiedliwiać Fergiego, zawalił wczoraj sprawę.

My mate told me that I just don't understand irony.

Which was ironic because we were at a bus stop at the time.
21-08-2012 18:35
Znajdź wszystkie posty użytkownika
ryszard Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Dec 2009
Reputacja: 0
Post: #41
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
matys napisał(a):
ryszard napisał(a):Wiele się naczytałem o błędzie Fergusona, który nie przypisał krycia indywidualnego Vidiciowi na Fellainim - zapominamy jednak, iż oprócz niego, w pole karne wędrowali również Jagielka, Distin i Jelavic, wszyscy o zbliżonym potencjalne gry w powietrzu.
Może i zbliżonym, ale mimo wszystko mniejszym, bo w tym elemencie Fellaini jest mistrzem. Rozumiem, że SAF mógł wyznaczyć takie krycie przed meczem, myślał, że to będzie dobre rozwiązanie, spoko, ale czemu nie skorygował tego przez cały mecz? Już w pierwszej połowie dostaliśmy ostrzeżenie, gdzie po rożnym Fellaini uderzył na szczęście w środek bramki, zresztą Belg cały mecz gwałcił Carricka, dlatego to jest dla mnie nie pojęte, że Fergie nie postanowił wprowadzić korekt. Już pomijając fakt, że Vidic to jeden z najlepszych graczy na świecie w grze głową, to Nema lepiej się przepycha przy stałych fragmentach gry, choćby w pierwszej połowie pięknie sprowadził do parteru Jelavica przy rzucie rożnym i z nim Fellaini już tak łatwo by nie miał.

Nie ma tutaj co usprawiedliwiać Fergiego, zawalił wczoraj sprawę.
Wszystko pięknie, ładnie, tylko zapominasz, że po drugiej strony barykady stał również myślący człowiek w postaci trenera Evertonu. Jaką masz gwarancje, że po korektach ze strony Fergusona, nie oglądalibyśmy zmiany taktyki ze strony gospodarzy tj. "dzida na Jelavicia", który pewnie bez problemu radziłby sobie z Carrickiem? Nie mówiąc już o tym, że w sytuacji rzutu rożnego, gdzie pod bramkę wędrują stoperzy, Everton miał MIAŻDŻĄCĄ przewagę - los chciał, że bramkę strzelił Belg, ale z równie dużym powodzeniem jestem sobie w stanie wyobrazić, że identycznego gola strzela ktoś z trójki Distin/Jelavic/Jagielka. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć w sytuacji, kiedy mamy totalny szpital w segmencie defensywnym, koniec i kropka.

edit: Dla jasności, Twój (i nie tylko) postulat o ustawieniu Vidicia na Felainim miałby sens, w przypadku posiadania w wyjściowym składzie drugiego, nominalnego stopera i kogoś z dwójki Jones/Smalling na prawej obronie tj. w miarę wyrównanym potencjalne w grze o górne piłki. Wtedy to ma sens, ale w sytuacji gdzie napór może nadejść z tak wielu stron, takie rozwiązanie nie ma wielkiego znaczenia.
21-08-2012 18:46
Znajdź wszystkie posty użytkownika
matys Offline
Reputacja: 1000
*****

Liczba postów: 3,225
Dołączył: Feb 2008
Reputacja: 7
Post: #42
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
Nie, nie los chciał, to nie był przypadek, że gola strzelił akurat Fellaini. W ogóle co to za myślenie, nic nie zmieniam, bo jak ja wprowadzę korekty to zrobi to rywal i chuj z tego będzie. To jest bez sensu, że przeciwko tak dysponowanemu piłkarzowi do krycia daje się gracza, który głową gra średnio.

E: Ale to było jak czekanie na egzekucję. Było widać od pierwszych minut, że Belg czuje się świetnie i wychodzi mu wszystko, czemu nie utrudniliśmy mu zadania? Jasne, że mógł strzelić Jagielka czy Jelavic, ale największe zagrożenie było ze strony Belga i to właśnie jego powinniśmy w pierwszej kolejności starać się zatrzymać.

My mate told me that I just don't understand irony.

Which was ironic because we were at a bus stop at the time.
21-08-2012 18:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika
ryszard Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Dec 2009
Reputacja: 0
Post: #43
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
matys napisał(a):Nie, nie los chciał, to nie był przypadek, że gola strzelił akurat Fellaini. W ogóle co to za myślenie, nic nie zmieniam, bo jak ja wprowadzę korekty to zrobi to rywal i chuj z tego będzie. To jest bez sensu, że przeciwko tak dysponowanemu piłkarzowi do krycia daje się gracza, który głową gra średnio.

E: Ale to było jak czekanie na egzekucję. Było widać od pierwszych minut, że Belg czuje się świetnie i wychodzi mu wszystko, czemu nie utrudniliśmy mu zadania? Jasne, że mógł strzelić Jagielka czy Jelavic, ale największe zagrożenie było ze strony Belga i to właśnie jego powinniśmy w pierwszej kolejności starać się zatrzymać.
Nie twierdzę, że był to przypadek - przypadek byłby wtedy, gdyby gola z główki strzelił np. Gibson. Twierdzę jedynie, że zachowujecie się jakby Felaini był jedynym zawodnikiem Evertonu umiejącym grać głową (co z naszą obroną robił Jelavić w pamiętnym 4-4 chyba już wszyscy zapomnieli). Dodatkowo, polecam przypomnienie sobie sytuacji z poprzeczką Osmana ( http://www.101greatgoals.com/gvideos/ev ... -united-0/ - coś koło 2:30) i zwrócenie uwagi kto skakał do główki z asystującym Belgiem - jeśli mnie wzrok nie myli, był to nie kto inny, jak Vidic. Próba tworzenia teorii, iż receptą na sukces w meczu było krycie indywidualne jest po prostu absurdalne - przypomina próby neutralizowania Barcelony za pomocą wyłączenia (o ile to możliwe) z gry Messiego, pomijając fakt, iż w drużynie znajduje się Fabregas, Iniesta, Villa, Xavi itp. Wziąwszy pod uwagę kontekst, o którym pisałem, Everton był wczoraj taką fizyczną Barceloną, na którą nie mieliśmy odpowiedzi przy ich taktyce, ze względu na ubytki kadrowe. Teza, iż największe zagrożenie było ze strony Belga jest o tyle naciągana, iż Jagielka i Distin grają na stoperze, stąd ich udział w akcjach był znacznie mniejszy, niż Felainiego, grającego z przodu - przy stałych fragmentach stanowili zbliżone zagrożenie, a przypominam, że gol padł właśnie po rożnym, nie po akcji. Jestem więc ciekawy, czy gdyby Osman zmieścił jednak piłkę pod poprzeczką, nadal twierdzilibyście, iż to brak indywidualnego krycia stanowił fundament porażki.
21-08-2012 21:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Kosma Offline
Król logiki
******

Liczba postów: 3,067
Dołączył: Dec 2009
Reputacja: 73
Post: #44
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
ryszard napisał(a):Próba tworzenia teorii, iż receptą na sukces w meczu było krycie indywidualne jest po prostu absurdalne
To nie była recepta na sukces. To była zwykła powinność Fergusona, której nie uczynił. Nie wiem, czy uratowałoby to mecz, lecz nawet, gdyby gola wbił tenże Distin, byłaby całkowicie uzasadniona.

Gdzie jest Groszek?
21-08-2012 22:09
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
ryszard Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Dec 2009
Reputacja: 0
Post: #45
Re: PL: Everton FC 1-0 Manchester United (20.08.2012)
Krix napisał(a):
ryszard napisał(a):Próba tworzenia teorii, iż receptą na sukces w meczu było krycie indywidualne jest po prostu absurdalne
To nie była recepta na sukces. To była zwykła powinność Fergusona, której nie uczynił. Nie wiem, czy uratowałoby to mecz, lecz nawet, gdyby gola wbił tenże Distin, byłaby całkowicie uzasadniona.
Gdyby gola wbił Jelavic (szanse podobne, biorąc pod uwagę jak dobrze gra głową), domagalibyście się (po fakcie, rzecz jasna) indywidualnego krycia Chorwata. FACT.
21-08-2012 22:12
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Wątek zamknięty 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości