Krix napisał(a):Ale, z czym się chyba zgadzamy, większym zagrożeniem samym z siebie był Fellaini niż Jagielkę. Zatem przy zakładanym manewrze Ferga wcale zagrożenie nie pozostałoby takie same. Tutaj potrzebny jest, widzę dowód, który jak to dowód, potrzebuje opierać się na konkretnych założeniach.
---
Niech Fellaini będzie od Jagielki o połowę groźniejszy przy stałym fragmencie. Zatem przypiszę Belgowi wagę zagrożenia 3, a Jagielce 2.
Niech Vidić eliminuje 4 razy więcej zagrożenia niż Carrick. Przyjmuję, że Vidić eliminuje 80%, a Carrick 20%.
Zagrożenie, jakie miało miejsce: 3+2-3*20%-2*80%=2.8
Zagrożenie, jakie miało by miejsce przy zmianie krycia: 3+2-3*80%-2*20%=2.2
W drugim przypadku zagrożenie jest mniejsze.
Dyskusyjny może być sposób obliczania zagrożenia przy kryciu przez konkretnego zawodnika. Uważam, że mnożenie przez procent jest zdecydowanie bliższe sytuacji boiskowej niż np. odejmowanie stałej liczby, a jednocześnie na tyle proste, by to wytłumaczyć komukolwiek.
Problem w tym, że takie obliczenia są nic nie warte, jeśli nie są oparte na KONKRETNYCH podstawach - wziąłeś sobie cyfry z sufitu, podejrzewam, że jedynie w oparciu o wrażenie powstałe po ostatnim meczu. Aby coś takiego miało JAKĄKOLWIEK wartość merytoryczną (o co trudno, wszak to piłka nożna, sport dla ludzi, którzy, jak wiadomo, z natury są zmienni i mało przewidywalni) musiałbyś np. prześledzić przebieg kariery każdego z porównywanych zawodników i, dla przykładu, sprawdzić ilość goli strzelonych głową. Nawet i to nie jest takie proste, bo jak np. potraktować gole strzelone w niższych ligach? I jakie gole s główki liczyć? Wszystkie, czy może jedynie te z kornerów? Sytuacja nie jest prosta, więc radzę nie bawić się w żadne obliczenia, bo żaden z nas nie jest w stanie tego zrobić na poziomie dającym nadzieję na znalezienie, liczącego się w dyskusji, argumentu. Cała dyskusja odbywa się w oparciu o PRZECZUCIA i wrażenia po przegranym, w taki a nie inny sposób, meczu.
---
Cytat:1) Vidić po 8 miesiącach przerwy jest i tak lepiej główkującym zawodnikiem niż Carrick nawet w środku sezonu. Tak samo jak De Gea po półrocznej kontuzji broniłby lepiej niż Nani.
2) Tło drużyny stanowili poza Vidą tacy ludzie, jak Carrick, Evra czy Antoś. Krycie przy rzucie rożnym to sprawa praktycznie czysto indywidualna, gdzie pozostali zawodnicy nie mają nic do powiedzenia, a co jak co, Nema zdecydowanie wyróżniał się na plus.
E2: Wydaje mi się, że nie ma sensu dalej ciągnąć tego sporu.
Zgoda. Problem w tym, że Vidic jest tylko jeden, a dobrze główkujących zawodników w drużynie przeciwnej było min. 4.
Zgadzam się również, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć - kolejny mecz niedługo, na nim należy się skupić.
Dodam jednak, że osobiście uważam rzuty rożne w piłce nożnej, szczególnie angielskiej, za najbardziej losowy/przypadkowy element piłki nożnej (karne przy nich to to szczyt rzemiosła piłkarskiego) - to, co dzieje się w polu karnym podczas wykonywania rzutu rożnego nie ma wiele wspólnego z piłką nożną, stąd próby budowania oceny meczu na podstawie rzutów rożnych to gruba przesada (no, chyba, że jest się Arsenalem - przypadek skrajny). Coraz mniej bramek pada po tym elemencie gry, bo drużyny po prostu przestają przykładać do niego tak dużą wagę, jak np. jeszcze 15 lat temu. Mówimy oczywiście o ekipach topowych - drużyny o ograniczonych możliwościach technicznych zawsze będą upatrywać w kornerach swojej szansy na bramkę przeciwko faworytom, chociażby z faktu, iż to jeden z nielicznych momentów, kiedy mają piłkę i mogą z nią coś zrobić (inna sprawa, że np. taki Real Madryt czy Bayern jest bardzo ciężko pokonać w ten sposób - no, chyba że ma się Drogbę w swojej drużynie). Everton zrobił dokładnie to, o czym piszę, wykorzystując braki kadrowe - podejrzewam, że nie będzie to ostatni raz kiedy będziemy oglądać taką taktykę na mecze z United. Pozostaje jedynie trzymać kciuki za szybki powrót obrońców.