Re: Reprezentacja Polski
Beenhakker odpowiada na pytania internatów
Jak próbuje pan rozwiązać problem z napastnikami w reprezentacji. W ostatnich meczach bramki strzelali pomocnicy. Nie posiadając linii ataku będzie trudno szczególnie w wyjazdowych meczach, które musimy wygrać. Czy zastanawia się Pan nad ustawieniem z dwoma napastnikami?
Leo Beenhakker: - Problem polega na tym, że gra dwoma napastnikami nie gwarantuje większej liczby sytuacji podbramkowych. Ja przynajmniej w to nie wierzę. Lech Poznań grał ostatnio w pucharach z dwoma napastnikami i nie oznaczało to, że mieli więcej szans na strzelenie gola. Ja wolę grać z tzw. piłkarzami wbiegającymi do ataku ze środka pola, uważam, że daje to lepsze rezultaty. Oczywiście każdy trener sam sobie dobiera taktykę.
Dlaczego reprezentacja ma takie problemy w końcówkach meczów, w których łatwo tracimy bramki?
- To wynika z braku koncentracji. Nie sądzę, aby miało to związek z przygotowaniem fizycznym. Uważam, że problem leży w tym, że nie potrafimy być skoncentrowani na meczu przez 90 minut. Wtedy właśnie tracimy kontrolę nad tym, co się dzieje na boisku. Zapewniam, że mocno nad tym pracujemy.
Dlaczego Sławomir Peszko nie otrzymuje powołań? Uważam że jest pan wspaniałym szkoleniowcem i że zatrudnienie pana to świetna decyzja. Dzięki za wiele emocji i miłych chwil, a także za te mecze, po których wręcz płakałem... Powodzenia, liczę na Ciebie Leo!
- Dziękuję bardzo za miłe słowa. Co do wyborów piłkarzy, to zawsze staram się mieć po dwóch zawodników na każdą pozycję. Zawsze przed wysłaniem powołań rozmawiamy oraz analizujemy mecze i te reprezentacyjne i ligowe. W tej chwili na prawej pomocy mamy Błaszczykowskiego, który jest zdrowy, a drugim, którego zaprosiłem na zgrupowanie jest Wojciech Łobodziński, który wielokrotnie pokazał, że potrafi grać na poziomie międzynarodowym. Peszko jest zawodnikiem wschodzącym, uważamy, że ma wielki talent, ale wybraliśmy tych, których znamy lepiej w tym momencie.
Czy po ewentualnym awansie na MŚ rozważa pan kontynuowanie pracy z kadrą Polski?
- Aż tak daleko nie sięgam myślami. Futbol jest taki, że czasami po czterech meczach możesz stracić pracę. Dlatego ja pracuję zwykle w krótkich odstępach czasowych. Na dziś jedyną myślą, którą mam w głowie jest awans na mundial i niczym innym się nie przejmuję. O przyszłości, pomyślę później.
Czy chciałby Pan poprowadzić w przyszłości jakiś zespół z naszej Ekstraklasy?
- Owszem, przyznam się, że myślę o tym, ale w tej chwili jest to niemożliwe do zrealizowania. Jedynym celem jest awans do MŚ.
Panie selekcjonerze, czy Paweł Brożek jest piłkarzem "international level" i dlaczego żaden klub z silnej ligi nie jest na poważnie zainteresowany najlepszym napastnikiem polskiej Ekstraklasy?
- To bardzo dziwna sytuacja, bo Paweł w ostatnich sezonach był królem strzelców. Wiem od wielu moich kolegów w Europie, że był i nadal jest obserwowany. Jednak z jakiegoś powodu on nadal gra w Polsce. Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia, dlaczego. Taki facet, który strzela dużo goli w sezonie, powinien wzbudzić zainteresowanie zagranicznych klubów.
Niedawno powołany przez Pana Roger Guerreiro przeszedł z Legii do AEK Ateny. Czy uważa Pan, że Roger poradzi sobie w lidze greckiej? Może stać się gwiazdą zespołu, a zarazem ligi? A może liga grecka to dla niego na razie za wysoka poprzeczka i skończy na ławce rezerwowych?
- Na tyle, na ile znam grecki futbol, to Roger dokonał dobrego wyboru. Tam gra się technicznie, a on przecież to lubi. Jestem pewien, że ze swoimi umiejętnościami da sobie świetnie radę.
Dlaczego tak trudno przenieść na polskie realia system szkolenia młodzieży, choćby taki, jaki obowiązuje w Holandii?
- Aby kreować dobrych piłkarzy, trzeba mieć lepsze warunki do treningu. Wiele razy kładłem nacisk na pracę z młodzieżą i to podtrzymuję. Ogólnie powiem, że dzisiejsze metody pracy z piłkarską młodzieżą nie idą w parze z tym, co aktualnie dzieje się w futbolu, czyli w najlepszych klubach świata. Jeśli chcesz stworzyć program dla dzieci, to jako punkt odniesienia musisz brać trendy w szkoleniu, które aktualnie obowiązują. Dopiero wtedy gdy wiesz, jak wygląda obecny stan futbolu, możesz przełożyć go na program i podzielić na odpowiednie roczniki. Ogólnie mówiąc, większość zestawów ćwiczeń, które serwuje się dzieciom na treningach nie są z obecnie panujących trendów, ale sprzed kilku lat. Ludzie odpowiedzialni za futbol, chyba nie zauważyli, że piłka nożna się zmieniła przez ostatnie dziesięć lat. Futbol dziś jest szybszy, bardziej siłowy, jest mało czasu na boisku i mało przestrzeni. Dlatego moim zdaniem, poza warunkami do treningu, takimi jak stan murawy, wykorzystywany w Polsce program szkolenia młodzieży nie jest oparty o nowoczesny futbol.
Jak motywuje Pan piłkarzy przed ważnymi meczami?
- To zależy od piłkarza. Jeśli zawodnik chce robić wszystko dobrze, tylko z jakiegoś powodu jestem zablokowany, to jest bardzo miły i pomagam mu. Czasami jednak mam piłkarza, który mógłby zrobić coś dobrze, ale z jakichś powodów nie chce mu się. Wtedy mam z takim delikwentem męską rozmowę. Zatem przygotowując piłkarzy mentalnie do meczów, każdego traktuję indywidualnie.
Leo, polscy kibice w Ciebie wierzą. Nie sugeruj się opinią z gazet. Rób swoje! Co Pan myśli, kiedy z trybun płynie głośnie: "Leo, Leo"?
- To naprawdę bardzo miłe uczucie. Daje mi to wiele wsparcia psychicznego, potrzebnego do życia w Polsce. Mam tu na myśli pewne - nazwijmy to "obszary futbolu", które nie zawsze mnie szanują i nie zawsze są ze mną w porządku. To naprawdę miłe i ciepłe uczucie, kiedy wiesz, że mimo to masz za sobą najważniejszą grupę ludzi, czyli kibiców. Bardzo Wam za to dziękuję.
Czy polubił Pan polską kuchnię?
- Nie jestem skoncentrowany na jednego rodzaju kuchni. Podróżuję po całym świecie i mam tylko dwa rodzaje posiłków: takie, które lubię i takie, których nie lubię. To proste i tak właśnie do tego podchodzę. Jeśli miałbym wskazać coś konkretnego, to lubię owoce morza, ryby oraz ostatnio grzyby, których wspaniały smak poznałem właśnie w Polsce.
Co Pan sądzi o talencie Michała Janoty?
- Michał Janota gra na bardzo dobrym poziomie, ale wciąż jest młodym zawodnikiem. Z pewnością ma wielki talent i widzę, że robi postępy. Widziałem go w zespołach młodzieżowych, a teraz w pierwszej drużynie. Trzeba mu dać jeszcze trochę czasu i obdarzyć go cierpliwością. Najważniejsze, że się rozwija i to mnie bardzo cieszy.
Jeśli zakończy już Pan pracę w Polsce, jak będzie wspominał Pan nasz kraj?
- Pracuję tu trzy lata i bardzo mi się tu podoba. Polska to piękny kraj, który miałem okazję zwiedzić. Ludzie są dla siebie bardzo mili. Naprawdę podoba mi się tutaj. Jednak jest też pewien, jak już to nazwałem "obszar futbolu", w którym ludzie nie zawsze mnie szanują. Ja odbieram jednak bardzo pozytywne sygnały od kibiców i jeśli kiedyś popatrzę w przeszłość, to na pewno powiem, że spędziłem w Polsce bardzo miłe chwile.
Mój Blog: Pod presją czasu
|