Jako że zadałem sobie trud wstania o 3.50 i obejrzenia całego meczu, skrobnę parę słów od siebie.
Lindegaard - świetna gra nogami, 2 dobre interwencje. Czyżby mówił serio o tym, że ma skille do tego, aby zostać numerem 1.?
Amos - parę dobrych interwencji, jeden klops - fatalne podanie o Ferdinanda w naszym polu karnym o mały włos nie skończyło się bramką dla Seattle.
Rafael - świetnie w ataku, gorzej w obronie - parę razy Nani sam został z tyłu i musiał bronić skrzydła.
Ferdinand - spokojnie, ale bez cudów.
Vidić - jw., jedna niepewna interwencja.
Evans - solidnie.
Evra - świetna asysta, aktywnie uczestniczył w akcjach ofensywnych.
Fabio - jak brat, tyle, że pewniejszy w obronie.
Nani - brakuje mu jeszcze szybkości i przyspieszenia, ale parę razy zakręcił obrońcami.
Obertan - :shock: Gol, asysta, robił z obrońcami Seattle co chciał.
Ando - coraz bardziej wydaje mi się, że na chuj nam jest Sneijder. Dyrygował tempem gry.
Giggsy - raz jebnął taki drybling, że aż prawie piwo wylałem. No i świetne prostopadłe piłki.
Park - jak zwykle waleczny i wszędzie było go pełno - plus gol.
Young - bardzo dobra gra na skrzydle, świetne on ma te dośrodkowania prawą nogą.
Carrick - próbował parę razy Scholsowych długich piłek i nawet nieźle mu to szło.
Owen - gol z dyńki, fatalne pudło z dyńki, koszmarne pudło z sam-na-samki. Ale przynajmniej widoczny.
Diouf - gola walnął, ale poziom - chyba jednak nie na ManUtd.
Macheda - niewidoczny.
Rooney - hattrick, parę fajnych podań. Głodny gry, co dobrze wróży przed sezonem.
Podsumowując ten mecz - kto nie wstał, niech żałuje.