Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak spisują się byłe Diabły?
mucha Offline
Posting Freak
*****

Liczba postów: 2,322
Dołączył: Jan 2008
Reputacja: 3
Post: #376
Re: Jak spisują się byłe Diabły?
Zmienię nieco temat (być może na chwilę), bo warte przeczytania:

babol.pl napisał(a):Ten list nie uzyskał jak dotąd wielkiego rozgłosu. Warto zatem przytoczyć go, by ukazać w jaki sposób za kurtyną boiskowych starć toczy się zwyczajne życie dobrych ludzi, których można znaleźć również wśród piłkarzy.

Dlatego też ten artykuł będzie inny niż wszystkie - to po prostu tłumaczenie listu otwartego amerykańskiego specjalisty od treningu bramkarzy portugalskiego pochodzenia, Dana Gaspara, w którym autor opisuje historię pewnego chłopca, kibica Manchesteru United i wielkiego entuzjasty talentu Cristiano Ronaldo. Naprawdę warto przeczytać.

"Witam, nazywam się Dan Gaspar. Chciałbym podzielić się z Wami pewną historią, jednym z bohaterów której jest Cristiano Ronaldo. To historia, o której mało kto wie, a którą chciałbym rozpowszechnić. Wierzę w przeznaczenie i uważam, że to co zaraz przeczytacie udowadnia, że ono istnieje. Pod skórą wielkiej gwiazdy i światowego celebryty jest człowiek o prawdziwej wrażliwości.

Miałem szczęście zostać zaproszonym przez Pana Carlosa Queiroza do współpracy ze sztabem szkoleniowym reprezentacji Portugalii podczas kwalifikacji do Mistrzostw Świata w 2010 roku. Już wcześniej pracowałem z Carlosem i czułem się dumny, że mogę pomóc i tym razem.

Niedługo potem odebrałem telefon od Johna Moreiry, który pracował w Star Goalkeeper Academy, szkółki wychowującej bramkarzy, która jest moją własnością. Przyjaźnię się z jego rodziną od wielu lat, a jego syn Brandon zapowiadał się na świetnego piłkarza, ale niestety miał problemy z kolanem. Lekarze myśleli, że to kontuzja piłkarska, ale ostatecznie okazało się, że Brandon cierpi na raka kości.

Rodzina Moreirów stanęła przed dramatycznym wyborem - mogli amputować nogę Brandona, co zwiększyłoby znacznie szanse przeżycia, albo zdać się na chemioterapię, zostawiając jego nogę. Wiedząc jak bardzo kocha grać w piłkę postanowili zdecydować się na tę drugą opcję.

W czasie leczenia Brandona utrzymywałem stały kontakt z Johnem, który informował mnie o postępach syna w terapii. Niestety, nie tylko nie udało się usunąć guza, ale także rak rozprzestrzenił się na inne części ciała dziecka. Poczułem, że muszę być w tym najtrudniejszym momencie z moim przyjacielem i jego rodziną. Wsiadłem do samolotu i poleciałem z Hartford do Toronto, gdzie mieszkali.

Brandon był niesamowitym chłopcem. Spodziewałem się, że będzie potrzebował otuchy i wsparcia, ale okazało się, że on dał mi znacznie więcej, niż ja mogłem dać jemu. Był cichy, ale miał w sobie pewnego ducha walki, którego łatwo było w nim zobaczyć. Mimo że był podłączony do rur z tlenem i stracił mnóstwo wagi, mówił swoim miłym głosem mądre rzeczy. Tłumaczył wszystkim naokoło, że nie należy denerwować się jego sytuacją, a Bóg jest mimo wszystko dobry. Szesnastolatek! To co mówił, to był dla nas prawdziwy dar.

John i Brandon stworzyli coś, co nazwali "wiaderkiem życzeń". Jedną z najważniejszych karteczek wrzuconych do tego wiaderka było udanie się na Old Trafford, by zobaczyć w akcji Cristiano Ronaldo na treningu. Oczywiście Brandon nie wierzył, że to możliwe, ale tak jak wielu młodych ludzi na całym świecie podziwiał reprezentanta Portugalii.

Brandon uważał, że Cristiano jest najlepszym piłkarzem na świecie. Jego pokój był oblepiony plakatami z Portugalczykiem w akcji. Poza tym w jego stanie transport z Kanady do Anglii był już niemożliwy. John zwrócił się do mnie w innej sprawie - spytał, czy mógłbym skontaktować się z Ronaldo i poprosić, by zadzwonił do jego umierającego syna.

Prawdopodobieństwo, że Ronaldo pamięta mnie z epizodu współpracy z kadrą Portugalii było znikome, ale oczywiście chciałem zrobić wszystko co mogłem. Tak bardzo chciałem zrobić coś dobrego dla Brandona. Zadzwoniłem więc do Carlosa Queiroza i wyjaśniłem mu sytuację Brandona. Z Carlosem pracowałem, jak wspomniałem, przy kilku projektach i znałem go od wielu lat. Jesteśmy jak bracia. - Nigdy nie prosiłem Cię o wiele, ale tym razem jest coś, na czym zależy mi szczególnie. Gdybyś tylko zechciał mi pomóc - powiedziałem Carlosowi.

Carlos obiecał, że zrobi co tylko będzie w jego mocy, ale nie może mi niczego obiecać. Uzyskanie zgody Ronaldo w takiej sprawie mogłoby wiązać się z przedarciem się przez zasieki menedżerów, agentów, prawników... i nigdy nie wiadomo jak długo to potrwa. Tego samego dnia zadzwonił do mnie i powiedział, że sprawa jest uruchomiona.

Wiedziałem, że Brandon jest kibicem Manchesteru United, FC Porto i Benfiki Lizbona. Uruchomiłem wszystkie swoje kontakty i w ciągu kilku dni zadzwoniło do niego kilku znakomitych postaci futbolu - sam Carlos Queiroz, a także Moreira (imiennik Brandona) z Benfiki i Vitor Baia z FC Porto. Wszyscy życzyli mu siły do dalszej walki z chorobą.

Pewna sobota w tamtym okresie była dla mnie bardzo szczęśliwa. Mój zespół Uniwersytetu w Hartford pokonał drużynę z New Hampshire, a potem zadzwonił do mnie John. Okazało się, że Ronaldo zadzwonił do Brandona. W jego pokoju uzbierała się grupka kolegów, czekających, by usłyszeć głos wielkiego piłkarza.

To nie wszystko. Ronaldo okazał się człowiekiem z wielką klasą. Tego samego dnia Manchester grał z Chelsea mecz wyjazdowy, a wszystkim wiadomo jakie emocje wiążą się z konfrontacjami tych dwóch zespołów. Cristiano obiecał, że po meczu wyśle Brandonowi swoje buty i koszulkę. Brandon był zachwycony, ale najważniejsze było jednak usłyszenie głosu jego idola. Miał swoją ogromną chwilę radości. - Jestem najszczęśliwszym dzieciakiem świata - powiedział wtedy.

Cristiano nie skończył korespondencji z Brandonem na jednym telefonie. Od tego czasu panowie regularnie wymieniali sms-y - Portugalczyk pytał Brandona o samopoczucie. Buty i koszulka (w eleganckiej ramce) oczywiście dotarły do Toronto. Niestety, miesiąc później nikt już nie odpisał słynnemu CR7.

3 października 2008 roku chłopiec zmarł. Telegram kondolencyjny, który jego rodzice otrzymali od Cristiano Ronaldo brzmiał: "Prawdziwy zwycięzca to ten, kto walczy do ostatniego oddechu. I tak właśnie zapamiętałem Brandona".

Przyjechałem do Toronto na pogrzeb. Wszystkie gadżety od Cristiano włożono do trumny Brandona, to było niesamowite. Jeszcze raz pojawiłem się tam w lutym. John poprosił mnie bym wybrał się z nim w jedno miejsce - to było mauzoleum ku czci Brandona. Była tam koszulka i buty Ronaldo, ale... jako odlewy z brązu. Pod spodem wygrawerowano słowa "Prawdziwy zwycięzca to ten, kto walczy do ostatniego oddechu".

W czerwcu 2009 roku Carlos Queiroz zaprosił mnie do współpracy przy meczach reprezentacji Portugalii z Albanią (kwalifikacje MŚ) i Estonią (spotkanie towarzyskie). To niesamowite, co życie potrafi przynieść. Zaproszenie przyjąłem z dumą. W zespole był najlepszy piłkarz świata wg plebiscytu FIFA i bohater rekordowego transferu z Manchesteru United do Realu Madryt - Cristiano Ronaldo.

Kiedy John dowiedział się, że jadę na zgrupowanie reprezentacji Portugalii, zgłosił się do mnie z prośbą, Chciał by Ronaldo podpisał kilka gadżetów, a także bym wręczył mu pisemne podziękowania od rodziny Moreirów.

Zanim podszedłem do Ronaldo minęło jednak kilka dni, wiadomo przecież, że każdy chce z nim porozmawiać, czy też coś od niego dostać. W końcu jednak znalazłem się blisko niego w czasie lunchu, obok stołu z bufetem. Powiedziałem mu, że chciałbym podzielić się z nim pewną historią i spytałem, czy mógłbym poprosić go o krótką rozmowę. Zgodził się przyjść do mojego pokoju.

To było bardzo emocjonalne spotkanie. Opowiedziałem Cristiano dokładnie, jak wielki wpływ miał na Brandona, jego rodzinę i przyjaciół. Słuchał bardzo uważnie. Zwróciłem uwagę na to, jak wielki wpływ tej klasy sportowiec może mieć na ufne dzieciaki, takie jak Brandon. To było wspaniałe widzieć, jak współczującym i w jakimś sensie bezradnym człowiekiem może być taki "wojownik" jak Cristiano Ronaldo.

Ostatnią rzeczą, którą mu powiedziałem było to, że Brandon pisał pamiętnik. Na jego ostatniej zapisanej stronie widnieje tekst: >>rozmawiałem z Cristiano Ronaldo, teraz mogę już odejść<<."

Take me home,
United Road,
To the place I belong,
To Old Trafford,
To see United,
Take me home, United Road.
31-08-2011 16:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
Re: Jak spisują się byłe Diabły? - mucha - 31-08-2011 16:26

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 41 gości