Re: PL: Manchester United - Blackburn Rovers (31.12.2011)
No i kończymy rok 2011 w złych nastrojach. Nikt takiego obrotu spraw nie zakładał, najwidoczniej podobnie jak SAF, to się przeliczyliśmy. Takiej straty punktów nie wliczaliśmy i tylko niepotrzebnie komplikujemy sobie sprawę walki o mistrzostwo. Mam nadzieję, że Sunderland chociaż wymęczy jutro remis z City.
Gole dla Blackburn z dupy, pierwszy to niepotrzebny faul Berbatova, drugie trafienie Yakubu też nieco przypadkowe, a trzecie to już parodia. Nie wiem, ale jakoś przy stanie 0-2 bardziej liczyłem, że mecz nie jest stracony, niż po 2-3. Goście zagrali bardzo mądrze taktycznie, przed polem karnym mieli dwie warstwy i przebicie się przez nie było wyjątkowo ciężkie. Zawiódł zdecydowanie Nani, dobrych, skutecznych zagrań miał naprawdę niewiele, dużo lepiej radził sobie Valencia i to prawa flanka była głównym zagrożeniem, ale co z tego. Można gdybać, ale nic to nie da i trzeba przyznać, że Blackburn zasługiwało na punkt(y) w tym spotkaniu.
Pierwszy skład był eksperymentalny i to się zemściło. Pomoc składająca się z 3 skrzydłowych i obrońcy nie dawała rady i dopiero dobra zmiana Andersona coś tu zmieniła. No właśnie, Brazylijczyk był jedynym konkretnym rezerwowym, reszta to byli gracze na 3-0 dla nas, zabrakło kogoś, kto mógłby zrobić różnice w przypadku niekorzystnego wyniku, mam tu na myśli Roo lub Giggsa, obaj dostali wolne, bo miał być spacerek.
Piłka to niesprawiedliwa i nieprzewidywalna kochanka, bloody hell.
|