matys napisał(a):Nie, nie los chciał, to nie był przypadek, że gola strzelił akurat Fellaini. W ogóle co to za myślenie, nic nie zmieniam, bo jak ja wprowadzę korekty to zrobi to rywal i chuj z tego będzie. To jest bez sensu, że przeciwko tak dysponowanemu piłkarzowi do krycia daje się gracza, który głową gra średnio.
E: Ale to było jak czekanie na egzekucję. Było widać od pierwszych minut, że Belg czuje się świetnie i wychodzi mu wszystko, czemu nie utrudniliśmy mu zadania? Jasne, że mógł strzelić Jagielka czy Jelavic, ale największe zagrożenie było ze strony Belga i to właśnie jego powinniśmy w pierwszej kolejności starać się zatrzymać.
Nie twierdzę, że był to przypadek - przypadek byłby wtedy, gdyby gola z główki strzelił np. Gibson. Twierdzę jedynie, że zachowujecie się jakby Felaini był jedynym zawodnikiem Evertonu umiejącym grać głową (co z naszą obroną robił Jelavić w pamiętnym 4-4 chyba już wszyscy zapomnieli). Dodatkowo, polecam przypomnienie sobie sytuacji z poprzeczką Osmana ( <a class="postlink" href="http://www.101greatgoals.com/gvideos/everton-1-manchester-united-0/">http://www.101greatgoals.com/gvideos/ev ... -united-0/</a> - coś koło 2:30) i zwrócenie uwagi kto skakał do główki z asystującym Belgiem - jeśli mnie wzrok nie myli, był to nie kto inny, jak Vidic. Próba tworzenia teorii, iż receptą na sukces w meczu było krycie indywidualne jest po prostu absurdalne - przypomina próby neutralizowania Barcelony za pomocą wyłączenia (o ile to możliwe) z gry Messiego, pomijając fakt, iż w drużynie znajduje się Fabregas, Iniesta, Villa, Xavi itp. Wziąwszy pod uwagę kontekst, o którym pisałem, Everton był wczoraj taką fizyczną Barceloną, na którą nie mieliśmy odpowiedzi przy ich taktyce, ze względu na ubytki kadrowe. Teza, iż największe zagrożenie było ze strony Belga jest o tyle naciągana, iż Jagielka i Distin grają na stoperze, stąd ich udział w akcjach był znacznie mniejszy, niż Felainiego, grającego z przodu - przy stałych fragmentach stanowili zbliżone zagrożenie, a przypominam, że gol padł właśnie po rożnym, nie po akcji. Jestem więc ciekawy, czy gdyby Osman zmieścił jednak piłkę pod poprzeczką, nadal twierdzilibyście, iż to brak indywidualnego krycia stanowił fundament porażki.