Zacznę od tego że napisałem komentarz, pod koniec meczu, po ostatnim gwizdu wybrałem WYŚLIJ i... cholera wzięła forum, przez dalsze problemy z hostingiem...

Cały wpis poszedł się je..ć!
Generalnie wszystko zostało już powiedziane powyżej, ale dodam kilka spostrzeżeń i zacznę od najdziwniejszego... Nie wiem co dziś było z tym boiskiem, ale chyba wylano na niego zbyt dużo wody przed spotkaniem. Takiego jeżdżenia na dupach to dawno nie widziałem! W skutek poślizgów wpadły w tym meczu dwa gole, pierwszy dla United i drugi dla Southampton, Kagawa też pojeździł na tylnym końcu parę razy. Czasem w strugach typowo angielskiego deszczu widzi się mniej dziwacznych upadków niż na boisku beniaminka z Southampton.
Pomoc United w tym meczu to jakaś pomyłka, Carrick poza kilkoma stratami i gałami prosto na Robina nie wyróżnił się niczym, Cleverley nigdy nie wszedł w mecz, Ferguson dał mu jeszcze szanse na początku drugiej połowy, ale w 60min po prostu MUSIAŁ go ściągnąć. Bardzo słaby mecz Toma. Ta zmiana była kluczowa, Scholes pokazał jak zmienia się oblicze meczu. Po jego wejściu gra wreszcie zaczęła się kleić w ofensywie.
Świetnie podsumował go van Persie - powiedział, że Scholes wszystko zmienił i dla niego to Paul jest zawodnikiem meczu - K L A S A!!! Coraz bardziej lubię nasz nowy nr. 20!
Skoro już o formacji ataku, ciekawie funkcjonował duet Chicharito, van Persie. Groszek fajnie ściągał obrońców i albo mi się wydaje, albo popracował nad przyjęciem piłki :-D Robin był świetny, zmarnowana setka i karny, a mimo to miał jaja żeby nadal brać na siebie odpowiedzialność. To mówi samo za siebie. RvP jest zawodnikiem najwyższej światowej klasy, który ma zdolność wygrywania meczów niemal w pojedynkę. Kagawę zostawię w spokoju, nie wszystko i nie zawsze będzie mu się udawać, ma jeszcze czas.