Kiepski mecz w naszym wykonaniu i trzeba się cieszyć z takiego, a nie innego wyniku. Zaczęliśmy fajnie, utrzymywaliśmy się przy piłce, dobrze podawaliśmy, ale z czasem Liverpool przejmował inicjatywę. Brakowało agresji w środku pola, Liverpoolowi dużo bardziej zależało na zwycięstwie. Najlepszy na boisku Ferdinand - dla mnie był to niemal perfekcyjny występ w jego wykonaniu, jak za dawnych lat. Również Evans pokazał się z dobrej strony. Gorzej boki obrony. Evra słabiutki w pierwszej połowie, w drugiej nieco lepiej. Z przodu fatalny Nani. Każda jego akcja kończyła się stratą, zamiast starać się utrzymać piłkę w grze, na siłę próbował niekonwencjonalnych rozwiązań. Van Persie znowu mało widoczny. Nieźle spisywał się Kagawa. Dobrze ustawiał się między linią obrony i pomocy Liverpoolu, szukał gry, no i zaliczył asystę.
Co do decyzji sędziego. Dla mnie czerwona kartka słuszna, wślizg prosto w nogi Evansa, nie było tam próby ataku na piłkę. Karny dla nas raczej niesłuszny, zbyt delikatny był tam kontakt między Johnsonem a Valencią. Z kolei Liverpoolowi należał się karny po faulu Evansa na Suarezie. Wcale się nie dziwię, że Halsey tego nie gwizdnął, bo Urugwajczyk upadł bardzo teatralnie i na pierwszy rzut oka wyglądało to jak kolejna żałosna symulka.
samcro napisał(a):Ten mecz wygrał sędzia a nie MAnchester United więc nie wiem czym się jarać.
Współczuję głupoty.
KARTONick napisał(a):AAAAA JEST!
Nie obchodzi mnie czy z pomocą sędziego czy nie. Ważne są te 3 punkty i to, że pool dalej pozostaje w strefie spadkowej! Big Grin
Jak to? Przecież kilka dni temu pisałeś:
Cytat:Trzeba powiedzieć jedno:
Albo wygrywamy przewagą minimum 2 goli albo jesteśmy frajerami.