Wymęczone zwycięstwo z ostatnią druzyną tabeli, tym razem gry było trochę więcej niż w spotkaniu w środku tygodnia, ale to dalej nie jest TO.
Zacznę może od plusów, bo jest ich mniej
De Gea- na początku jego pobytu na OT ostro go krytykowałem, a teraz nie wyobrażam sobie naszej bramki bez Hiszpana. To jak się rozwinął robi wrażenie, poprawił zdecydowanie wykopy, koncentracje, a jego refleks jest nieziemski. Wczorajsza interwencja to już kolejna którą będzie się długo wspominać.
Januzaj - taki powiew świeżości w naszym zespole, szybkie, nieszablonowe zagrania, nie boi się podejmowac trudnych decyzji, ryzykować. Przyjęcie z ustawieniem sobie piłki i jeb! Ruchliwy, niby grał na skrzydle, ale było go wszędzie pełno.
Clev - dla mnie podstawowy środkowy pomocnik na tę chwilę, zresztą jak się zastanowię to nie tylko na tę chwilę. Jeśli gramy dwójką w środku z Carrickiem to tylko Clev obok niego.
I minusy :]
Początek meczu to jakies nieporozumienie. Długie piłki na Robina, dzidy od rozgrywającego Vidicia. No kurwa, gramy z ostatnią drużyną tabeli i środkowy obrońca jest naszym rozgrywającym. Zresztą, inni też grali długie piłki na stratę.
Co się dzieje z Vidiciem to ja nie wiem, błąd z Szachtarem, prawie identyczna sytuacja zdarzyła mu się wczoraj, plus jeszcze asysta po fatalnym błędzie. Evra niemiłosiernie ogrywany na skrzydle, fatalnie, fatalnie wygląda nasza defensywa. Jones to samo, gdyby nie frajerstwo Czarnych Kotów to byłoby po meczu.
Nani - zgadzam się z Cepilkiem, coś tam próbował, ale w większości było to bezproduktywne.
Rooney i Robin bardzo, bardzo słabo. Rzuty rożne to śmiech na sali. A przecież w poprzednim sezonie tyle bramek strzelilismy po stałych fragmentach.
Następny mecz z Soton u siebie. I znowu nie myślę ile bramek wbijemy rywalowi, tylko czy się nie skompromitujemy