No fakt, nie ma się czym zachwycać, mecz może nie był jakiś widowiskowy, ale zagrali bardzo przyzwoicie. Początek bardzo dobry, a po strzeleniu bramki para jakoś dziwnie z nich zeszła. Może Moyes powinien zrobić coś, żeby na drugie połówki wychodzili z podobną energią jak na pierwsze? Drużyna któryś raz wydaje się budzić ponownie do życia dopiero około 60 min i wtedy coś zaczyna się dziać. Wyglądają jakby ktoś całą przerwę tłukł im do głów jakieś nużące założenia taktyczne, albo jakby w szatni czekały na nich leżaki i zimne drinki z parasolką. Dobrze, że Cardiff było wczoraj w słabszej dyspozycji bo oddanie im inicjatywy kończyło się na obrońcach United, którzy swoją drogą zagrali bardzo dobrze. Cieszy gol i ogólny głód gry Robina i minuty Rooneya. Niechętnie to przyznaję, ale skrzydła też nie najgorzej.
Mata! Oczywiście osobny akapit dla Juana. Brak mu trochę ogrania i daje się odczuć, że niewiele trenował z drużyną, przez co chwilami czuł się lekko zagubiony, ale to jest zrozumiałe. Świetnie, że mamy w zespole takiego zawodnika, ale ten styl gry ewidentnie nie jest dla niego. Nie wiedziałem, czy się śmiać czy płakać, kiedy parokrotnie Hiszpan ruszał z ochotą środkiem, spodziewając się dogrania, lub pociągnięcia środkowego pomocnika z piłką przez centralny obszar boska, BO BYŁO TAM MIEJSCE a tu zonk! piłka leci raz za razem na skrzydło

Mimo to Mata to bardzo ruchliwy piłkarz i kiedy przechodziliśmy do ataku pozycyjnego, albo skrzydłowi łamali do środka(!) to parę razy pokazał się z dobrej strony. W drugiej połowie spróbował podchodzić bliżej skrzydeł, skutkiem czego miał częściej piłkę przy nodze. Da się zauważyć taką jego lekkość w operowaniu piłką. Jak pisał już Foster, Mata pokazał, że parę razy może nam zadecydować o losach meczu. Definitywny powrót Rooneya niewątpliwe zepchnie go z 10tki na bok pomocy i wtedy lepiej, żeby Moyes zmienił wreszcie styl gry, bo to będzie się mijać z celem...