PL: Manchester United 0-0 Manchester City (25.10.2015)

[Silvan]

Brakowało mi wczoraj Younga. Około 55-60 min byłaby to idealna zmiana, Young za Rooneya, przy czym, Ash na lewe skrzydło, a Martial na szpicę. Podanie na dobieg za podmęcznych obrońców City mogło zmienić ten mecz. Całą drugą połowę, miałem wrażenie, że gdyby van Gaal przesunął Martiala na szpicę, to w końcu byśmy ich ukłuli. Może to efekt uważnej gry obronnej z obu stron, ale wyglądało to trochę tak, jakby obie ekipy grały bez napastnika. Rooney niestety w moim odczuciu tylko biegał i nieźle się rozpychał, fakt, że tej sportowej walki było z jego strony trochę więcej niż zwykle, ale na tym koniec, bo w ofensywie nadal wielka kupa. Skuteczność podań poniżej 55% i dużo strat, tradycyjne problemy z przyjęciem piłki... no klasyczny Rooney. Z drugiej strony barykady Bony też szału nie zrobił i nie zastąpił godnie Aguero, ale wracał i przynajmniej nie najgorzej utrzymywał się przy piłce, coś tam też rozgrywał.

Żeby nie było, że (znowu) tylko Rooney, to musze powiedzieć, że jestem trochę zawiedziony postawą naszych hiszpanów odpowiedzialnych za grę do przodu. Mata nigdy nie wszedł w ten mecz, całą pierwszą połowę był zupełnie niewidoczny, po przerwie zaliczył parę podań, kiedy już przejęliśmy inicjatywę, ale kiedy City się otrząsnęło to znowu zniknął. Herrera wkleił się mocno w Schmidfield, a kiedy już ruszał do przodu, to wokół niego było zbyt mało ruchu, a za wiele błękitnych koszulek i nie miał za bardzo jak odcisnąć piętna na tym meczu, grał właściwie jako środkowy. O ile jeszcze Ander realizował założenia techniczne, to Maty już to nie nie usprawiedliwia, chyba trochę zgubił się w tym meczu, sądzę, że był to najgorszy występ Juana w tym sezonie, zmiana była nieunikniona. Fajnie zagrali zawodnicy odpowiedzialni za defensywę i tu upatrywałbym pozytywów, cała defensywa trzymała City w ryzach, ani Sterling, ani de Bruyne ani Bony nic nie pograli i to jest bardzo dobry prognostyk na dalszą część sezonu, pozostaje życzyć wszystkim zdrówka. Ogólnie mecz nie najgorszy, ale szkoda, że nie udało się wycisnąć z niego czegoś więcej.