PL: Stoke City 2-0 Manchester United (26.12.2015)

[allfanmu]

Po takim meczu nawet nie mam ochoty się rozpisywać. Stoke zagrali tak jak chciałbym, żeby United zagrało. Odważnie, twardo, dynamicznie. Słabo się to oglądało i mam nadzieję, że w ten Boxing Day kibice United w Anglii i na całym świecie dostaną najlepszy prezent jaki mogą. Nowego menadżera.

Reszta posta to będą hasła, skróty myślowe jakie przychodziły mi podczas tego raczej nudnego przedstawienia.

Young wyglądał jak mały ratlerek próbujący gryźć po kostkach Arnautovica.

Mata po raz kolejny występ jakiego nie powstydziłby się najlepszy ninja.

Fellaini jest wyborem sytuacyjnym. I chociaż go lubię, to ten mecz pokazał dlaczego.

Martial zatracił swoją magię i to już nie jest kwestia pozycji jaką zajmuje na boisku.

Depay od początku podejmował złe decyzje a ten piękny szczupak był tego kulminacją.

Skończyła się miłość van Gaala do Rooneya, ale teraz jeszcze bardziej jestem pewny, że to ostatnie dni Luja w tym klubie. Kto nie ma Rooneya po swojej stronie z reguły gorzej kończy niż Roo.

Dziwne, że zaczęło nam się spieszyć kiedy przegrywaliśmy w 28 minucie 0:2. Ale to jest najgłupszy moment do nagłego spieszenia się. Ponad godzina gry i jak widać mogło to się skończyć podwyższeniem wyniku dla Stoke. Ale co smutne spieszyliśmy się przez kilka minut. Potem wszystko wróciło do normy.

Kiedy ta ekipa nie ma nawet posiadania piłki to wiedz, że coś się dzieje. To znaczy, że prawdopodobnie gorzej być nie może.

No i LvG najpierw przegrywa z najmłodszym typem w Premier League, którego nazwiska nawet nie pamiętam a teraz przegrywa z Hughesem. Tak, Markiem Hughesem. Tym samym, podczas kadencji którego mieliśmy najwięcej powodów do cieszenia się ze zwycięstw z City.

Rooneyowi jako jedynemu zależało. A przynajmniej sprawiał takie wrażenie i rozumiał co ma robić po wejściu na boisko.

Ciekawe czy kibice United dostaną przeprosiny od bufona van Gaaala, bo miało być lepiej a jest coraz gorzej.