LE: Feyenoord 1-0 Manchester United (15.09.2016)

[RedLucas]

To ja coś powiem. Na Rojo oficjalnie mam alergie i dostaję kurwicy, jak tylko zbliża się do piłki. Kurwa, nie było NIC z jego strony. Zero z przodu, w deffie mijany, jak pionek, zaangażowania też brak. Nie wiem, co dodać.

Jednak najbardziej jestem w szoku, jak widzę, że na boisko wchodzą zmiennicy, którzy w tym sezonie nie powąchali murawy i jest stójka, na wszystko wyjebane. Mam w dupie, że to LE. Ta LE to ich jedyna szansa na grę, którą powinni pielęgnować i o nią dbać, aby grać tam, jak najdłużej, a tu wsio w dupie. Brak pomysłu, brak zaangażowania. więcej o tym meczu chyba nie trzeba dodawać.

Tak jak wspominałem na SB, podobał mi się Morgan. Dużo lepszy, niż przez cały poprzedni sezon. Świetny w odbiorze, agresywny, silny, bez strat i podanie do najbliższego. W tym miejscu trzeba powiedzieć jedno, to jest wszystko, czego powinniśmy od niego oczekiwać. Przyznaję, jak przychodził, z opinii sądziłem, że to jest gość, który umie też zagrać do przodu. Ale jak widać, to typowy staroświecki DM i następcy Carricka trzeba szukać nadal. No chyba, że Morgan jeszcze nie pokazał wszystkiego

Dobrze znów Herrera, fajnie środek obrony i właściwie tyle. Zmiennicy nie wnieśli nic, skrzydła słabe, choć Martial z przebłyskami. Rash grał sam przeciwko czterem.

Cóż, czekam dalej. Ale po reprze wyglądamy niedobrze.