Bardzo fajnie, że wreszcie można tu z kimś podyskutować, a nie tylko czatować, co często rozmywa sens i traci się tak naprawdę znamiona sensownej dyskusji, zwłaszcza kiedy wiele osób włącza się do niej w tym samym czasie. Przynajmniej takie moje zdanie.
Obecny sezon podsumowałbym krótko „Ucieczka spod topora”, a rozwinę to nieco niżej. Nie chcę ograniczać się do ocen indywidualnych, bo mam takie samo zdanie jak reszta: Herrera, Valencia, Pogba + Zlatan i na ogólną zachętę Rashford.
Ja ograniczę się trochę do oceny Mourinho, bo to on odpowiada za tą drużynę, jej sukcesy i porażki, a wcześniej parę razy mocno się po nim przejechałem. Miniony sezon był dla niego bardzo trudny. Był też można powiedzieć dziwny i taki przejściowo/rozwojowy. Sam Jose popełnił kilka ważnych błędów już na samym początku, co miało długofalowo negatywne efekty. Najważniejszym błędem była oczywiście dość wąska kadra, w moim odczuciu nasz trener chciał pracować z małą grupą, bo od początku celował tak naprawdę w jedne rozgrywki. Zaryzykuję stwierdzenie, że chodziło o premier league, gdzie chciał po prostu skończyć w top 4, inne rozgrywki, a w tym LE miała być tylko bonusem, który w razie konieczności można było trochę odpuścić na wiosnę, w kluczowym momencie sezonu.
Początek nazwałbym rozczarowującym Jose zupełnie tego nie ogarniał, wydawało się, że to jego zagubienie z fatalnego sezonu w Chelsea przeniosło się częściowo do United. Pamiętajmy, że przez dłuższy czas Mourinho nie miał pojęcia jaka jest jego najsilniejsza jedenastka. Zarzut ten powtarzany był gdzieś do listopada czy grudnia. Dopiero jakoś po nowym roku zaczęło się nam rysować coś powiedzmy konkretnego. Było też oczywiście kilka mniejszych błędów takich jak zbyt duże zaufanie do Smallinga i Jonesa, zbyt późne zredukowanie roli Rooneya w zespole, szukanie pomysłu na najlepszą rolę dla Pogby itp.
Po nowym roku było lepiej, Jose w końcu zrozumiał kim i mniej więcej jak ma grać, problem w tym, że zeszło mu z tym zdecydowanie za długo. To jest jeden z tych większych grzechów, bo inne zespoły też zdążyły się ogarnąć, przez co paradoksalnie w okresie swojej najlepszej gry, United na długie miesiące utknęli na tym przeklętym 6 miejscu. Ostatecznie owa „ucieczka spod topora” jak określam ten sezon miała miejsce, na skutek zmiany priorytetów jakiej dokonał Jose Mourinho. Kontuzje i zagęszczenie terminarza spowodowało, że forma mocno wyhamowała i liga zaczęła nam się wymykać. Pozbycie się dwóch środkowych pomocników i nie zastąpienie ich nikim w połowie sezonu też średnio nam pomogło. Im dalej w las tym bardziej trzeba było liczyć na wejście do LM przez tylne drzwi, czyli LE. Z przykrej powinności LE stała się furtką do ziemi obiecanej, ale trzeba było jeszcze ją wygrać… i tu Mou musiał się nakombinować i nagimnastykować. Sukces ten był bardzo potrzebny, nie tylko ze względu na powrót w poczet europejskiej elity, ale też był to ogromny ładunek pozytywnej energii dla pogrążonego w ponurej recesji klubu i samego Portugalczyka, który miejmy nadzieję, zamkną za sobą chyba najtrudniejszy na razie okres w swojej karierze.
Fakt, sukces od klęski dzieliła wąska linia, ale udało się i mamy powody do radości. Pozycję ligową oczywiście usprawiedliwia tylko triumf na zapleczu Ligi Misiów i nic więcej, ale w moim odczuciu i jednak w tych szczególnych okolicznościach jednak usprawiedliwia. O dwóch innych trofeach nawet nie wspominam, bo dla mnie to tylko fanty, nie warte nawet za bardzo miana nagród pocieszenia, no może dla Liverpoolu
Teraz kilka dobrych transferów i w kolejnym sezonie, po (mam nadzieję zakończonym) dotarciu się tak trenera jak i paru ważnych zawodników, włączenie się do walki o misia + przynajmniej 1/8 LM to jak najbardziej realne cele minimum dla tej ekipy, wszystko zależy jednak od jakości jaką wniesie świeża krew, bo na tym co mamy daleko nie zajedziemy. Woodward do dzieła!