Fajnie było pooglądać już schodzące ze swiatowych scen powoli gwiazdy. Na początku już szybkie prowadzenie za sprawa Shrecka który świetnie "zrobił" bramkarza i było już 1:0.
Kolejna akcja wyśmienite umiejętności Giggsa podanie do Browna i już 2:0 zapowiadało się ciekawie.
Kolejna bramka bardzo ładna i "Kuszczo" nie miał nic do powiedzenia.
Wolny i światowej klasy bramka... (Santiao sie nie ruszył nawet - choć zastanawiałem się, czy on jeszcze zyje wogóle przed meczem

).
Kolejna bramka tuż przed końcem 1 połowy i znowu "Wazza" trafia do siatki.
Druga połowa to już tylko bramka gości. Miłym aspektem była gra Andy'ego Cole'a który napewno cieszył się z powrotu na stare śmiecie. Dong, Eagles, Richardson i Heaton się pokazali, choc moim zdaniem narazie bardzo daleko im do chociażby silnej pozycji na ławce rezerwowych w 1 drużynie.
Podsumowując, Ibrahimović nie trafił karnego ( lol ) i był to raczej taki festiwal niż mecz z wysokiej półki. Dużo bramek i zagrań ale jakiegoś wielkiego zapału do walki nie było.