Re: Manchester United - Manchester City, 10 lutego 2008r.
1-2...
Już nie chodzi o tabele ligową, gonitwę za Arsenalem czy nawet te derby, chodziło o ten 6 luty, o tą date, piłkarze ale to wszyscy zagrali dziś poniżej oczekiwań, niektórzy lepiej, niektórzy troszkę gorzej ale wyglądało to fatalnie, obraz gry jak w meczu z Tottenhamem, przebudzenie w samej końcówce, bramka kontaktowa i tyle widzieliśmy.
Myślę że jednak Ferguson źle postapił wystawiając Andersona oraz Scholesa w 1 składzie, co oni zagrali w tym sezonie razem, a zarazem taka ranga spotkania, taki mecz, potem znów wymiana drugiej linii, jakby Szkot się w tym wszystkim zagubił, ojj...
Joh O'Shea, nie nadążał za rywalami często, dodatkowo przy 1 bramce nie upilnował Vasella,( gdyby edwin tego 2 strzału nie dotykał, ale niemam do niego pretensji ) Wes i jego gra w przodzie to masakra, mizerota....
Skrzydła, widać Giggs pod formą. Nani to nieopierzony gracz, widać to, ciekawe co będzie za sezon, po zmniennicy tacy jak Parkl i Nani to nie jest jeszcze ta klasa co Giggs i Cris, a latka czarodziejowi leca.
Ronaldo, 2 mecz jeden wielki klops, ale ale, nie krytykować go, poczekamy na mecz z Arsenalem, swoje już robił w tym sezonie i jeszcze z cała pewnościa zrobi.
Ronaldo chciałem by grał w ataku, ale jak zszedł do skrzydła pokazał już więcej, ale kogo mieliśmy do wystawienia, wychodzi teraz sprzedaż Rossiego ( ktory chciał miec więcej szans na gre, więcej :!: :!: :!: :!: , ale Szkot tego zapewnić nie potrafił, ok...) brak napastnika, straciłęm cierpliwość do Louisa, sprzedać go w pieruny, sprowadzić zawodnika o podobnych zdolnościach - Berbatov...
Koniecznie pomyśleć o obrońcy prawym...
Ale to jeszcze nie koniec walki, nie koniec mistrzostwa.
|