Ankieta: Kto był najlepszym piłkarzem spotkania z Manchesterem City?
Ankieta jest zamknięta.
Van der Sar 0% 0 0%
Rafael 4.76% 1 4.76%
Ferdinand 0% 0 0%
Vidic 0% 0 0%
Evra 38.10% 8 38.10%
Carrick 23.81% 5 23.81%
Fletcher 0% 0 0%
Park 0% 0 0%
Ronaldo 0% 0 0%
Rooney 23.81% 5 23.81%
Berbatov 4.76% 1 4.76%
Giggs 0% 0 0%
O'Shea 4.76% 1 4.76%
Razem 21 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Wątek zamknięty 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
PL: Manchester City 0-1 Manchester United (30.11.2008)
Szymcio Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 510
Dołączył: Sep 2008
Reputacja: 13
Post: #22
Re: PL: Manchester City - Manchester United (30.11.2008; 14.30)
Jestem niesamowicie uradowany tym zwycięstwem. Wszyscyśmy się bali tego meczu. Nie dość, że graliśmy na City of Manchester Stadium, to jeszcze gospodarze byli w świetnej formie, a my – wręcz przeciwnie. Skład Czerwonych Diabłów na to spotkanie, też był dość kontrowersyjny. Pojawił się w nim Rafael, Darren Fletcher oraz Dymitar Berbatov. Jak się okazało, Brazylijczyk i Szkot byli strzałami w dziesiątkę. Podobnie jak Michael Carrick, który rozegrał jeden z najlepszych meczów w koszulce United. Po tylu utyskiwaniach na Fergusona, stary wyga pokazał klasę i idealnie przygotował zespół do derbów. Nie przestraszył się atakujących gospodarzy, gdy z boiska został wyrzucony Cristiano Ronaldo. Jedyną uwagą, jaką mam do bossa, jest zbyt późne zdjęcie z boiska bardzo zmęczonego Berbatova. Widać było, że Dymitar nie jest jeszcze przygotowany do gry na najwyższych obrotach przez całe spotkanie. Ale mimo wszystko, najważniejsze są trzy punkty i świadomość, że w Manchesterze króluje United.

Podobał mi się bardzo, pierwszy wyraźny akcent tego spotkania. Hymn City, przy akompaniamencie kibiców, trzymających wysoko szaliki ukochanego klubu. A poprzez śpiewy fanów The Citizens, przedzierało się ledwo dosłyszalne „United! United!”…

Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Red Devils. City, właściwie nie miało nic do powiedzenia; ograniczyli się do kurczowej defensywy. My, mieliśmy co najmniej trzy dogodne szanse na zdobycie bramki. Raz, Patrice Evra przeniósł piłkę nad poprzeczką. Już wówczas, powinien paść gol. Francuza jednak usprawiedliwia trudna pozycja i to, że uderzał ze zdecydowanie słabszej, prawej nogi. Inna sprawa, to akcja Rafaela, podanie do Rooneya, strzał Anglika i… Gdy wydawało się, że Hart bez trudu złapie piłkę, wypluł ją, i tylko łut szczęścia spowodował, że Darren Fletcher nie zorientował się w całym zamieszaniu i nie umieścił łaciatej w siatce. Mieliśmy jeszcze główkę Ronaldo, ale futbolówka nie znalazła drogi do siatki. City natomiast, stworzyło najlepszą sytuację, po niepewnym wybiciu piłki przez Edwina. Na szczęście Micah Richards nie zauważył, że nie jest na spalonym i nie skierował jej do siatki. Niechybnie w tej sytuacji padłby gol.

No i wreszcie, w ogromnym tłoku, piłkę podbił Park, przejął ją Michael Carrick, strzelił i… Rooney! 0:1!!! Przez moment byłem pewien, że jest offside, ale nic z tych rzeczy. Wayne mógł się cieszyć (a zrobił to wyjątkowo pięknie), z setnego gola w karierze. Chwilę później, piłkarze zeszli do szatni. Wynik do przerwy – City 0:1 United.

Po zmianie stron, widowisko stało się bardziej wyrównane. I goście i gospodarze, walczyli z jednakową pasją. Nie brakło ostrych fauli, spięć, ale na szczęście obyło się bez rękoczynów. Niestety, czerwoną kartkę otrzymał Cristiano Ronaldo. Portugalczyk (chyba) starał się łapać piłkę w ręce, by zatrzymać akcję i pomóc kontuzjowanemu Richardsowi. Howard Webb, uważał, że CR zamierzał po prostu trafić do siatki i bez wahania pokazał „Siódemce” czerwień. Nie pomogły wrzaski Berbatova, błagania Ferdinanda i tłumaczenia Rooneya, oraz zdziwione miny winowajcy. Od sześćdziesiątej dziewiątej minuty, podopieczni Fergusona, musieli radzić sobie w dziesięciu.

Przez całą drugą połowę, oglądaliśmy typową wymianę ciosów. Próbowali Berbatov, Rooney i Carrick, a z drugiej strony – Benjani, Elano, Garrido …. Na próżno! Najlepszą okazję, mieli w ostatniej minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, strzał… Edwin! Czy Evra? Nie wiem, ale któryś z nich błysnął niebywałym refleksem i zdołał odbić ten strzał. Piłka zawędrowała do Giggsa który w międzyczasie zmienił Berbatova. Walijczyk ruszył z piłeczką, widząc przed sobą dwóch obrońców i… pustą bramkę. Hart bowiem długimi susami wracał spod bramki Edwina, gdzie miał nadzieję na zdobycie gola. Ryan podał do Rooneya. Wayne nie miał najmniejszych wątpliwości co zrobić. Kropnął przez niemal pół boiska do pustej bramki City. Fani na stadionie wstrzymali oddech… Ja już wstałem… Piłka leci… Hart! W ostatniej sekundzie wybija! Niech to szlag! Na szczęście Diabły zdołały utrzymać przewagę do końca. Manchester is red !!!

Piłkarze z Old Trafford zagrali wspaniale. Kapitalna koncentracja, znakomita współpraca. Motywacja na 108%. Znakomicie dobrany skład. Zawodnicy czuli magię dzisiejszego meczu. Chcieli pokazać, że są najlepsi w Manchesterze; jakby nie patrzeć, byli to winni kibicom. Stworzyli kilka naprawdę dogodnych sytuacji, wykorzystali jedną i to wystarczyło. Oczywiście, marzyło nam się upokorzenie Odwiecznego Rywala (czyt. rozniesienie go 4:0), ale powinniśmy się cieszyć z tego, co mamy. Wywieźliśmy bezcenne trzy punkty z dość trudnego stadionu. Stadionu, na którym Arsenal, który pokonał nas, przegrał 0:3.

Sprawdziło się zatem moje proroctwo – drużyny, z którymi przegrywa (teoretycznie od nas lepszy) Arsenal, Manchester United odprawia z kwitkiem, lub przynajmniej osiąga remis. Tak było ze Stoke, Hull, Aston Villą i wreszcie z Manchesterem City. Pozostaje spotkanie z Fulham, ale i z nimi Diabły powinny sobie poradzić, zwłaszcza, że gramy na Old Trafford.

Który piłkarz w czerwonej koszulce zagrał dziś najlepiej? Moim zdaniem, Michael Carrick. Anglik był wszędzie, przecinał, podawał, strzelał. To po jego strzale, gola zdobył Rooney. To Michael zagrał kilka wspaniałych piłek do kolegów, to on był tam, gdzie trzeba było załatać dziurę. Fantastyczny występ. Jakby udowodnił, że wyłożone na niego osiemnaście milionów, to nie kasa wyrzucona w błoto. Również fenomenalnie zagrali Patrice Evra i Nemanja Vidic. Bardzo dobrze – Fletcher, Rooney, Ferdinand i Rafael.

Moje oceny:

Van der Sar – 6,5 – Raz, przez jego niepewne wyjście, niemal nie straciliśmy bramki. Na szczęście, oprócz tego incydentu, był pewnym punktem defensywy.

Rafael – 8 – Niesamowite serce do gry ma ten chłopak. Świetnie atakował, i co najważniejsze – zupełnie wyłączył z gry Robinho. Teraz, mamy dwóch kapitalnie grających w ataku i pewnych w obronie bocznych obrońców!

Ferdinand – 7,5 – Może i kila razy niepotrzebnie starał się rozrzucać piłki, bo czasem przynosiło to odwrotny efekt, ale poza tym – bardzo pewnie. Nie pozwalał na zbyt wiele gościom, przerywał ich ataki, wybijał z szesnastki.

Vidic – 8,5 – Kolejny nieprawdopodobny mecz Serba. Wygrywał wszystkie pojedynki główkowe, jakie wygrać mógł. Działał jak nożyczki – przecinał niemal wszystkie długie piłki kierowane do graczy City. Cytat Andrzeja Twarowskiego (pewnie trochę przekręcę)– „Na poziomie pierwszego piętra, dominuje Nemanja Vidic…”.

Evra – 8,5 – Przepięknie atakował, uczestniczył w każdej akcji zaczepnej United, przeprowadzanej lewą stroną. W obronie kilka razy niepewnie, ale mimo wszystko – nie zawodził.

Park – 7,5 – Znów pokazał ogromne serce i waleczność. Nie straszne mu były wślizgi, powroty i walka z silniejszymi przecież rywalami. Miał udział przy trafieniu Rooneya; to on w podbramkowym ścisku zdołał odbić piłkę w kierunku Carricka.

Fletcher – 8 – Znakomicie współpracował z Michaelem. Przerywał, atakował, walczył, faulował – wszystko z jednakową pasją. Absolutnie nie zasługuje na krzywdzące opinie, jakoby nie pasował do gwiazd MU, że jest za słaby. Piękny występ Darrena, oby tak dalej!

Carrick – 9 – Piłkarz meczu. Niebywale inteligentny jest ten facet. Ma oczy dookoła głowy, podaje z precyzją skalpela, wie, kiedy zagrać piłkę, a kiedy ją przetrzymać. Dodatkowo nie raz odebrał łaciatą przeciwnikowi. Fakt, że kilka razy jego podania nie dochodziły do adresatów, ale mimo wszystko… Maestria w każdym calu.

Ronaldo – 6 – Nie da się ukryć, że spodziewaliśmy się po Portugalczyku czegoś więcej. Ale z drugiej strony, co on miał zrobić? Zwyczajnie nie dawał rady Richardsowi, zwłaszcza, gdy wspierał go np. Kompany. Obejrzał w dodatku kontrowersyjną czerwoną kartkę. Szczerze wątpię, by CR starał się wpychać piłkę do bramki dwoma rękami. Przeciętny mecz…

Berbatov – 6,5 – W pierwszej połowie rozgrywał , atakował, podawał. W drugiej oklapł, ale to raczej wina Fergusona, który nie zdjął przemęczonego po kontuzji Bułgara. W dodatku oddał jeden bardzo groźny strzał głową. Czekamy na powrót do pełni zdrowia.

Rooney – 8,5 – Po bramce, powiedziałem „Serce United”. Widać, że krytyka za marnowane okazje, dała pożądany efekt. Wayne starał się być wszędzie. Zdobył jedynego gola w spotkaniu, a ta jego radość… Cud, miód i orzeszki. Oby, ten występ nie był jednorazowym „wyskokiem”. Miejmy nadzieję, że Roo wrócił do swojej formy.

Giggs - - grał za krótko, by go oceniać. Trochę pobiegał, ale raczej bez jakichś efektów.

O’Shea - - Wsławił się wybiciem piłki za siebie, w najgroźniejszej sytuacji gospodarzy.

Cieszmy się tym zwycięstwem, Panie i Panowie. Zagraliśmy perfekcyjnie, bardzo mądrze i konsekwentnie.
Miejmy nadzieję, że forma zostanie utrzymana, a Czerwone Diabły, zmiotą z powierzchni boiska kolejnych rywali.

Glory, Glory, Man United!

- And what will you give me in return, Severus?
- Everything.
30-11-2008 18:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Wątek zamknięty 


Wiadomości w tym wątku
Re: PL: Manchester City - Manchester United (30.11.2008; 14.30) - Szymcio - 30-11-2008 18:06

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości