Ja byłem tak udany, że zobaczyłem tylko pierwszą połowę, potem już tylko modlitwy pod nosem, żebym zobaczył korzystny wynik jak wrócę do domu

No i modlitwy się spełniły

Nie ma co, 3 gole w odstępie 4 minut, szok, cios poniżej pasa dla rywali

Mecz ten udowadnia, że United to spece od powrotów (dla innych) niemożliwych

Ten mecz można spokojnie postawić na równi ze spotkaniem z Evertonem sprzed 2 lat (4:2, choć było już 2:0 dla rywali). Innym skojarzeniem jest mecz właśnie z Tottenhamem i dobrze znane nam 4:3 z 0:3 do przerwy
Martwi ta lewa flanka, ktoś (sory, że nie pamiętam kto dokładnie) miał obawy co do starć Lennon-Evra i się nie pomylił. W pierwszej części Tottenham miał 3 groźne sytuacje, 2 wykorzystał, a wszystkie miały miejsce po dośrodkowaniu z lewej strony. W perspektywie meczu z Arsenalem nie jest to dobry znak. Przy drugiej bramce zawiódł wg. mnie Rafael, który fatalnie się ustawił. Stał on nie dość, że na pozycji, gdzie grają Vidic i Rio, a do tego tak na 14 metrze. Bezsens. Gdyby stał tam, gdzie stać powinien, czyli za Vidicem to mógłby spokojnie asekurować Serba i kto wie, może Modrić by nie strzelił, ale to tylko gdybanie
Cieszy oczywiście forma ofensywnych graczy w drugiej połowie, a że ostatnio obrona Arsenalu jest w rozsypce to po cichu liczę na małą kanonadę
Pewnie fani Liverpoolu już się cieszyli i byli pewni mistrza, a tu niespodzianka

Poprawiliśmy nieco bilans bramkowy i podgoniliśmy rywala pod tym względem. Za takie spotkanie zasłużyliśmy na mistrza, ale to jeszcze nie koniec.
Swoją drogą, co byście powiedzieli na to, żeby losy mistrzostwa ważyły się do ostatniej kolejki, a Liverpool szans na tytuł pozbawiłby gol Keane'a na Anfield?
Czytałem na innych stronach, że Webb ostro dawał ciała. Prawda to, czy to już rytuał winić go za wynik?