Dopiero dzisiaj zobaczyłem mecz... jak to się mówi lepiej późno niż w cale. Praktycznie przez całe spotkanie United dominowało na boisku... Tottenham w I połowie prócz dwóch sytuacji po których padła bramka nie stworzył żadnego zagrożenia, tak samo było w II połowie, również mieli dwie sytuacje...
To co mnie po tym meczu martwi najbardziej to forma Evry...przy Lennonie wyglądał jak dziecko z przedszkola, przecież Anglik kręcił nim jak chciał... Druga bramka jak najbardziej obciąża jego konto, zresztą nie tylko jego ale o tym później...
Jeśli chodzi o Teveza to dał na prawdę dobrą zmianę, ale uważam że nie ma się czym za bardzo podniecać. Śmiać mi się chciało gdy bodajże w 50 min przez 60 sekund Carlos biegał za piłką jak szalony, tak jak pies za kością czy piłką... Szkoda że nie wykorzystał sytuacji sam na sam, asysta oczywiście na plus. Jego wejście ożywiło ofensywę...
W końcu dobry mecz rozegrał Berbatov - tu również nie ma się czym za bardzo podniecać, ponieważ stać go na więcej... Kilka bardzo dobrych podań, no i bramka oczywiście, wprawdzie farciana ale bramka
Rooney zdecydowanie MOTM - tu nie ma co tłumaczyć i uzasadniać
Jeśli chodzi o karny, to Webb nie był w stanie dojrzeć że Gomes (nie ma co zajebista interwencja, tylko co mu po tym

) czubkami palców wybił piłkę. Sędzie widział że bramkarz staranował piłkarza i podyktował karny. Żeby dostrzec całą sytuacje dokładnie musiałby stać metr czy dwa obok całego zdarzenia....
1 stracona bramka - przede wszystkim za łatwo lewa strona dopuściła do dośrodkowania. Przy bramce ewidentny błąd popełnił Vidic, który źle określił wysokość piłki i się z nią minął. Można mieć równie pretensje do Rio, że mimo wszystko nie upilnował Benta...
2 stracona bramka - Rafael i Evra - przez błędy tych zawodników straciliśmy tą bramkę. Pat w dziecinny sposób dał się ograć Lennonowi,da Silva zaś jako prawy obrońca stał między Rio a Nemanją :|