O majn Got. Jak pływam, to już mam niższe tętno. Druga połowa trochę mnie strapiła, bo cofnęliśmy się do obrony. Dobrze, że nikt u nas nie opuści finału za kartki. Nerwówka niezła, szczególnie w końcówce. Barca napierała i wydawało się, że bramka jest coraz bliżej, normalnie czułem jej zapach. Ale nasza defensywa znów dobrze działała. I chwała, bo bym chyba padł na zawał. Ogólnie rzecz biorąc kocham United i jedziemy do Moskwy! Na finał po 9 latach! Ufff
Dalej mi serce wali jak młot pneumatyczny...