Pierwszy mecz, który obejrzałam na nowo odkrytym SpoCascie.

Szcerze to już po pierwszych kilkunastu minutach wiedziałam, że nie przegramy tego spotkania. Wigan strzelali jakby mieli klapki na oczach, mieli w ogóle jakich udany strzał na bramkę? A poza tym, meczu o TAKĄ stawkę przegrać po prostu nie można było.
Sędzia się zlitował nad Scholes'em i nie dał mu 2. żółtej kartki, a nie jestem przekonana czy sobie nie zasłużył. Oj, Paul.
Ronaldo to mnie rozwala w tych swoich karnych. Pięć kroków w tył, rozkrok, oddech, włosy i gol.
Ale brawo, że wytrzymał presję.
Atmosfera po zakończeniu ligi na 1. miejscu - niesamowita. Banan z twarzy mi nie schodził jak dziękowali kibicom, rzucali się na murawę, po protu nie do opisania.

I'm lovin' it.
No i Chelsea... haha. HAHA.
Wspominając poczętek sezonu... porównując z końcem... ach, łezka się w oku kręci.