Jeden z ważniejszych meczów w sezonie, co by nie mówić wypadł znakomicie. Obawiałem się o wynik nawet ze świadomością, że zagra Vidic z Valencią, a gdy przed pierwszym gwizdkiem zobaczyłem nasz skład, to aż mnie strach obleciał. Ale po raz kolejny się przekonałem, że warto ufać SAFowi, który codziennie ma okazję widzieć w jakiej dyspozycji jest dany zawodnik i kogo wystawić w pierwszej jedenastce. W pierwszej połowie Kanonierzy zmarnowali kilka dogodnych sytuacji i Nani to pomścił.

Po zdobyciu pierwszego gola było już z górki. Wyraźnie zaczęliśmy przeważać nad słabym Arsenalem. Dobra kontra i rozpędzony od własnego pola karnego Rooney pakuje
z pierwszej piłkę do siatki. Trzecie trafienie to znowu kontra i samotny rajd Parka, który ogólnie nie wypadł tak tragicznie jak to przewidywaliśmy. Ze środkowych pomocników najlepiej dziś Carrick, który wypracował gola Koreańczyka. Już w poprzednim meczu popisał się ładną asystą i golem, więc jest good. W defensywie solidnie, najbardziej wyróżniał się Evans. No i King Rooney. <cwaniak>
Luty nadchodzi, coraz bliżej do pojedynku z Milanem. Moje słowa sprzed kilku tygodni się spełniły. Nabraliśmy wiatru w żagle i stanowimy ogromne zagrożenie dla Chelsea. IMO przełomowy był remis z Birmingham 9 stycznia, po którym chłopaki ostro wzięli się za robotę, czego efekty były natychmiastowe: 3:0 z Burnley, 4:0 z Hull, 3:1 z Arsenalem oraz porażka i zwycięstwo w CC. Z każdym meczem nabieraliśmy pewności siebie, skuteczność stawała się coraz lepsza itd. Będzie jeszcze lepiej. UNITED!