Jak zaczną częściej grać tak, jak w pierwszych 20 minutach, to myślę, że dziennikarze przestaną pisać o Barcelonie jako o "bogach futbolu". Bosko, szkoda tylko, że nie wpadło więcej, bo w sumie to mogło być i 4:0 spokojnie już na początku. I bardzo dobrze, że potem chłopaki trochę stonowali tempo - w końcu do następnego meczu nie mamy tygodnia, ani nawet standardowych 3 dni - ale dni tylko dwa.
Przede wszystkim muszę pochwalić defensywę - jak cała czwórka będzie tak grać cały sezon, to naprawdę w lidze nie mamy się czego obawiać. Bezbłędnie z tyłu. Dalej - muszę pochwalić Carricka (widzicie, nawet mi się zdarza

) za to, że trzymał w ryglu cały środek pola, świetnie się ustawiał i zabierał piłki. Jak będzie tak grał cały czas - niech gra w pierwszym składzie. Ale najbardziej za wkład w ostatnie parę meczy trzeba pochwalić Andersona - świeżość w środku pola wróciła. W końcu nie przypomina to skostniałego układu środka pomocy, który objawiał się np. w meczu z AV. Z Andersonem i Carrickiem możemy grać 4-4-2 z prawie każdym, poza ścisłą czołówką ligi. Rooney - mi także w ogóle nie przeszkadza to, że nie trafił już dawno do siatki z gry. Tyle, co ten chłop daje zespołowi podaniami na skrzydła i nie tylko czy swoją grą z pierwszej piłki - nie do opisania. A Berba - no chyba w końcu w końcu można o nim mówić nie jako tylko i wyłącznie kreatorze sytuacji (chociaż to oczywiście robi nadal), ale jako o egzekutorze. Dobrze, że ta skuteczność w końcu przyszła w tym sezonie, aż mi głupio, że tak mało w niego wierzyłem w lipcu i sierpniu.
BTW: bez Naniego i Valencii nie gramy "typowo" skrzydłami, zarówno Park jak i Giggs schodzili ze skrzydeł do środka bardzo często - rezultat świetny z tego wyszedł IMO.
I trzymajmy kciuki dziś za remis na Emiratach.