Powiem krótko - przez bardzo dużą część meczu z przedostatnią drużyną Premier League graliśmy całkowitą padakę - dopiero w ostatnich kilkunastu minutach zaczęliśmy dosyć ładnie pykać ale widze, że te kilkanaście minut dobrej (zaledwie dobrej) gry z ogonem premier league wystarczy co poniektórym żeby popaść w euforie. Ktoś napisał że z taką grą spokojnie możemy iść po mistrzostwo - za przeproszeniem, ale co kurwa!?

W tym sezonie zwycięstwa zapewniają nam tylko przebłyski indywidualnych geniuszy (zawodników takich jak Nani, Berba, Chicha i raz Rooney), a naprawde dobrych meczy zagraliśmy 2-3 i troche śmiać mi się chce jak ktoś pisze, że gramy zajebisty sezon, skoro co drugi mecz w naszym wykonaniu to męczarnia dla oczu. Ale wystarczy wygrać raz 4-0 ze słabym Wigan (i to też po słabym meczu, gdzie po 15 minutach gdyby nie nieudolność napastników i geniusz VDS powinnismy przegrywac 3-0) i już jest zajebiście