Święta i inne rzeczy mnie wciągnęły, nie widziałem dwóch ostatnich meczów ligowych, więc do szczegółów się tam nie odniosę. Jedynie spotkanie z kartkami papieru oglądałem jako tako, więc...
RedLucas napisał(a):jak z ogórkiem stracimy dwie przypadkowe bramki, to sami stworzymy mnóstwo sytuacji,
Z Bristol tak to nie wyglądało, a już na pewno po wyrównaniu przez Ibrę. Chłopki sobie odrobili i wrócili do człapania, bo przecież z takimi ogórkami w końcu wpadnie. I wpadło.
I też bym olał ten śmieszny Kakało Kap, gdyby nie skład, który wystawił Mourinho. Porównajcie sobie to z osiemnastkami desygnowanymi przez Pepa, Wengera i Conte. U nas z młodych wychowanków wyszedł na plac McTominay, a na ławie nie było żadnego z nich oprócz bramkarza. Zamiast tego na placu mieliśmy będącego słusznie na wylocie Darmiana, Martiala, Rashforda (jego do wspomnianej kategorii oczywiście nie zaliczam) i Pogbę. Ławę blokowali Mata, Herrera i Lukaku. Taki skład nie powinien się absolutnie pojawić, a jeśli już na skutek jakiegoś błędu w Matriksie tak by się stało, powinna być trójka do przerwy i wtedy człapanie do końca. I to jest rzeczywisty dramat.
Jak wyżej - nie widziałem ostatnich meczów, ale komentarze, ich przebieg i całokształt potwierdzają dwie moje tezy, które stawiałem (niekoniecznie głośno) przed sezonem.
1) Jesteśmy za słabi, by grać o majstra. Nie ma w grze po prostu jakości i nic nie wskazuje na to, by się na stałe pojawiła. Drugie miejsce to jest może nie tyle przypadek, co skutek zagubienia Chelsea i Tottków, chronicznej chujowości Arsenalu i takoż chronicznej niepowadze Liverpoolu tym razem objawiającej się brakiem defensywy - czyli w skrócie słabości Premier League od paru lat. Przenieście tę drużynę 8-10 lat wstecz i stwierdźcie, o co byśmy wtedy walczyli? Top 3 absolutnie poza naszym zasięgiem, szczęściem naszym byłby brak Tottków w tej jakości, co obecnie. Z drugiej strony przypomnę, że poza City nie wydaje tu takich hajsów na piłkarzy, co my, a efekty są niewspółmierne: Miki wiadomo, Lukaku póki co nie przebija pewnego poziomu, Pogba niby jest u nas najlepszy w polu i bez niego to ryjemy po dnie, ale to żaden przecież wyczyn, a wydawać by się mogło, że ten zawodnik powinien świecić w ścisłej światowej czołówce...
2) 4-2-3-1, 3-5-2, 4-3-1-2, 4-5-1... bla bla bla. Piłka nożna to sport zupełnie inny od chociażby siatkówki, bo tutaj agresją i ambicją można góry przenosić. A u nas od czasów Fergusona poza małymi dość losowymi momentami jej obecności brak. Tylko w tym sezonie wiele można by zyskać (co najmniej remis z City, wtopa z Bristol, zapewne mecz z Leicester), gdyby nie to, że
Kwas napisał(a):Bo to mentalne pizdy i tutaj nic się nie zmienia od lat.
Może to znak czasów, że kopacze najwięcej ambicji wykazują na Instagramie w pomeczowych wrzutkach, ale skoro jakościowo nie wychodzi, to można by chociaż w jakiś sposób postawić na charakter zawodników. Takie City wystarczyłoby zdominować fizycznie i nawet przy niedoskonałej grze w ów dzień zrobilibyśmy remis. I do tego naprawdę nie trzeba 11u Keanów na boisku, ale kilku chłopa z gatunku młodego Rooneya, Rio, Vidicia, Scholesa czy Rafaela, a reszta podążyłaby za przykładem liderów. A kto u nas taką rolę ma odgrywać? Dziadek Ibra i otoczka jego przeszłości z tekstami "hehe, bóg przyjechał"? Pogba, chłop od dennych fryzur, murzyńskich tańców i Instagrama? O tych wszystkich Darmianach, Shawach, Rojach, Mchitarianach nie ma co mówić nawet.
Edit:
A, i coś trudno mi uwierzyć w tego pecha. Pecha to miał Liverpool jak im się piłka od balona odbiła albo my jak Atkinson z Deanem ukradli nam majstra w 09/10. Przegrywanie u siebie z Burnley do przerwy 0:2 to nie jest pech (kto zabronił nam strzelać w odpowiedzi na te ponoć pechowe bramki?), wpiżdżenie gola w 94' przeciw dziesiątce dość przeciętnych graczy to też nie jest pech tak jak pechem nie były plaga kontuzji za van Gaala i tragiczne okienko transferowe Moyesa.