Mało brakowało, a byłby blamaż. Wynik zdecydowanie lepszy od gry i po tym nieszczęsnym karnym naprawdę myślałem, że sprawa spieprzona. Jednak koniec końców typowy dla United finisz i Southampton dalej z zerowym dorobkiem punktowym, choć patrząc na ich grę, nie zasługują na to. Mało im zabrakło dzisiaj, to samo z City, a z Wigan byli strasznie nieskuteczni. Na miejscu kibiców Świętych byłbym mocno sfrustrowany zaisntniałą sytuacją.
Po meczu z Fulham zacząłem od pozytywów, tym razem zacznę od tego, co mi się nie podobało, a trochę się tego zebrało.
Zaskoczył mnie Ferguson sadzając na ławce De Geę, fakt zawalił gola w zeszłą sobotę, ale miał też kilka świetnych interwencji. Anders przy bramkach był raczej bez szans, jedna dobra interwencja, średnie piąstkowanie pod nogi rywala i trzy słabe wykopy, tak bym podsumował krótko jego występ, nie było tragicznie, na kolana też nie rzucił, po prostu przeciętny występ Duńczyka.
Najsłabszą chyba dziś formacją była obrona. Zacznę od tego, że póki co bramki w tym sezonie tracimy tylko po wrzutkach i poprawy w dzisiejszym meczu nie widziałem, ba para stoperów nie wyglądała tak solidnie, jak byśmy sobie tego życzyli. Dołóżmy do tego Evrę, który dziś utwierdził, że Büttner niedługo powinien zaliczyć debiut w pierwszym składzie i kilkukrotnie spóźnionego Rafaela. Przy pierwszej bramce to któryś ze stoperów powinien kryć Lamberta, a nie niższy od niego o głowę Brazylijczyk, który od początku był skazany na porażkę w tym pojedynku główkowym, nie pamiętam też, który z naszych zawodników stracił przy tym trafieniu piłkę na własnej połowie. Druga bramka to ewidentny błąd, a może pech Evry, który się wywalił. Francuz na pewno będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o tym meczu, następny mecz gramy z Wigan na Old Trafford, jak dla mnie jest to idealna okazja, żeby dać szansę debiutu Alexowi, skoro de Gea za bramkę z Fulham powędrował na ławkę, to Evra już powinien szykować sobie miejsce siedzące na Old Trafford.
Pomoc, przed meczem cieszyłem się, że Carrick w końcu wrócił do pomocy, ale nie można powiedzieć, że był to udany powrót Anglika na swoją optymalną pozycję. Dużo niedokładności w jego podaniach i kilka strat na własnej połowie/ w okolicy środka boiska. (Swoją drogą przynajmniej ze dwa razy zawiodła komunikacja między graczami, bo były sytuacje, kiedy nasi gracze z pomocy tracili piłkę, po tym jak rywal wyskakiwał im zza pleców, brakowało ostrzeżenia ze strony kolegów, chyba że było za głośno na stadionie:?) Clev i Kagawa nie mieli za dużo miejsca dziś, zawodnicy gospodarzy mocno zagęszczali środek pola i ciężko było przebijać się naszym środkiem. Nie jestem pewien, czy Welbeck na skrzydle to najlepsze rozwiązanie, wolę oglądać tam Giggsa, czy Naniego, chyba że obaj są w naprawdę fatalnej dyspozycji.
Na koniec nasz bohater, bo on też nie zagrał zawodów na szóstkę. Chodzi mi oczywiście o karnego, który został strzelony niczym na jakimś treningu. Gdybyśmy tego meczu nie wygrali to Robin byłby na pewno w mediach wyśmiewany do bólu.
No i irytowała mnie nieco postawa całego zespołu w sytuacji, kiedy to Święci prowadzili, mało agresji i pressingu i czekanie na rywala na własnej połowie. Jak się okazało spokój się opłacił, ale naprawdę niewiele brakowało.
A z pozytywów, Robin x 3
Myślałem po karnym, że już dzisiaj nic nie wciśnie, a jednak, Holender pokazał klasę i potwierdza, czemu Ferguson tak o niego zabiegał. Przy pierwszej bramce genialna wrzutka Valencii i wykończenie jakiego po Robinie się oczekuje, druga to dobre rozegranie rożnego + instynkt snajpera (początkowo myślałem, że to bramka Hernandeza, bo to by było takie w jego stylu), no i trzecia po kolejnym dobrym rożnym, tu brawa dla Naniego za dwie dokładne wrzutki. Dobra też zmiana Scholesa, który już pierwszym zagraniem stworzył okazję van Persiemu. Nieźle Valencia, no i Carrick kilka fajnych piłek do Holendra (coś na wzór Songa z zeszłego sezonu), ale Micheal raczej nie powalił na kolana w przekroju całego spotkania.