Dziwne.
Przyzwyczaiłem się, że nie ma nic poniżej Ligi Mistrzów. Jeśli dałeś ciała i z niej odpadłeś bądź nie zakwalifikowałeś się niczym Liverpool, to z wyjątkiem Swansea nie jechałeś poza Anglię.
Pamiętam, jak w przedostatnim sezonie Fergusona odpadliśmy w fazie grupowej za sprawą m. in. Bazylei. Był to bolesny wypadek przy pracy, ale jednak wciąż trwał sezon i do wygrania w Anglii było mistrzostwo, które samo w sobie było czymś wielkim. OK, było losowanie, w trakcie którego siedziałem na zajęciach jak na szpilkach, nie zwracając uwagi, co bredzi kobieta od ponoć matematyki, bo istniała szansa, że United przyjadą do Krakowa - już widziałem, jak biorę śpiwór i koczuję w kolejce pod kasami, by nie opuścić tego meczu. Wylosowaliśmy jakiś Ajax i o sprawie zapomniałem. Później okazało się, że to nie wszystko, bo trzeba jeszcze zagrać mecze. O co? Po co? Sami zawodnicy chyba tego nie wiedzieli, bo i z Holendrami, i potem z Bilbao zagrali poniżej swoich możliwości, bez śladu nadzwyczajnej motywacji, nawet Ferg nie był bardzo smutny po odpadnięciu. Ot, puchar więcej tracił z braku United niż Manchester z braku Ligi Europy.
Zastanawia mnie, co teraz będzie. To, że Luj potraktuje LE poważnie, wręcz priorytetowo, jest oczywiste. Gorzej, że nie wiem, czy tak samo do sprawy podejdą piłkarze. Będą potrafili się spiąć na jakiś Midytylyjaland? Czy w ogóle będą chcieli? Mimo posuchy, to wciąż są zawodnicy albo tworzący choć część wielkiej historii klubu, albo przychodzący tu walczyć o najwyższe cele - nie o Puchar Myszki Miki czy Puchar Rajcujący Rosjan, Portugalczyków i Tych-Hiszpanów-Którzy-Od-Barcy-Dostają-Nie-Więcej-Niż-5-Do-0.
Nie wiem, co ja chcę od tych rozgrywek. Wolałbym triumf w FA Cup i sensowne miejsce w lidze. Z drugiej strony, nigdy tego nie wygraliśmy, a, mam nadzieję (no dobra, ostatnio też miałem), prędko nie będziemy mieli takiej okazji. Z trzeciej strony (w końcu żyjemy w przestrzeni rozpiętej na trzech ortogonalnych wektorach bazowych*) jak przyjedzie do nas taka Sevilla, to nam złoi dupska... Nie wiem, popatrzę, wyrobię sobie zdanie.
* No dobra, tak nam się tylko zdaje, w rzeczywistości jest troszkę inaczej