Ten klub nigdy nie przestanie mnie zadziwiać... Punktujemy bardzo dobrze, od lat najlepiej, ale ja o czym innym. Wezmę na tapetę dwa ostatnie mecze - z Leicester i Burnley. Miałem chłodną głowę, trochę luzu, aby na spokojnie prześledzić te spotkania. I co wyszło ? Dwa różne poziomy wkurwu
Serio, po tym wszystkim co się u nas dzieje od kilku lat wydawałoby się, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Jak widać nieodgadnione są losy, potyczki naszego klubu, bo znowu jestem zdumiony, zdziwiony, wkurwiony, można sobie dalej dopisywać.
Mam kilka pytań. I od razu postaram się swojej własnej osobie odpowiedzieć
Aka Leicester
1. Dlaczego ledwo chodzący Smalling wraca na boisko ?
Wiemy co Mourinho mówił o poświęceniu dla drużyny. Ale bez przesady. Nie zdziwiłbym się, gdyby Jose kazał mu zostać, ale Small, chcący zrobić wrażenie na managerze, albo mając z tyłu głowy słowa portugalczyka z przeszłości powiedział, że da radę. I nie dał. Trochę chora teoria, ale co w tej sytuacji było normalnego ?
2. Dlaczego nikt nie asekuruje prawej strony defensywy w koncówce spotkania ?
Parodia. Herrera i Miki wprowadzili chaos w naszych poczynaniach ( co nie zmienia faktu, że sam zamysł zmian Mourinho miał dobry ). Ciekaw jestem ile jest prawdy w tym braku chęci asekuracji obu panów. Coś czuję, że całkiem sporo biorąc pod uwagę co wyprawiali na boisku. Nie ma Smallinga, Lindelof do środka i pusta prawa strona...
3. Dlaczego nie potrafimy/nie chcemy zabić meczu ?
Strach Rashforda ? Nie wiem. Śmiać mi się chce słysząc opinie, jakoby dostał z ławki wiadomość, żeby zwolnić, zatrzymać
Sprawa z serii nie do wiary. Aż się ekipa Moyesa przypomniała i szybka kontra z piłką zagraną do tyłu w roli głównej.
4. Dlaczego tracimy bramkę w sytuacji, która powinna być rozkładana na tysiące sposobów, biorąc pod uwagę ułomność Leicester w grze piłką i zamiłowanie do dalekich piłek w kierunku szczura Vardyego ?
Bo to są pizdy. Wielkie primadonny, wracające sobie spacerkiem, bo wyrok już zapadł. A gówno prawda. Smalling walczył do końca. Gdyby Jones od samego początku akcji zapiepszał tak jak robił to pod sam koniec, notabene gdy było za późno, prawdopodobnie uniknęlibyśmy bramki.
5. Co to jest zagrożenie z rzutu rożnego ? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.
Niby tylu fachowców, a tu lipa. Ale trzeba przyznać, że urozmaicone mamy te rzuty rożne. Albo piłka przeleci całe pole karne, albo pierwszy zawodnik rywala wybije nogą, albo bramkarz złapie do koszyka, albo nieniepokojony obrońca wybije sobie na luzie piłeczkę...
Aka Burnley
1. Co to jest zagrożenie z rzutu rożnego ? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.
... Jak można z tylu rzutów rożnych nie zrobić żadnego użytku ? Żadna centra nie zakończyła się strzałem. Bez jaj. Kiedyś potężna broń Mourinho, teraz nic nie znaczący element piłkarskiego rzemiosła.
2. A jak dośrodkować w pełnym biegu ? Albo w miejscu, hmmm ?
Trzeba się zapytać Luka S. Wprowadził na wyższy poziom ten aspekt.
3. Dlaczego Lukaku, przy swoich warunkach fizycznych przegrywa praktycznie każdy pojedynek powietrzny/ bark w bark ?
Kolejna niewytłumaczalna sprawa. Jak widać, sama masa nic nie daje. Trzeba troszkę sprytu, tu szybciej postawić nogę, tu później wyskoczyć.
4. Dlaczego nie zapierdalamy, nie gramy szybciej piłką, gdy jest 0-0, gdzieniegdzie 0-1 ?
Bo to mentalne pizdy i tutaj nic się nie zmienia od lat. Przebłyski są, ale to kurwa nie mają być przebłyski tylko pełna pompa od początku. Popiepszą, popiszą wyświechtane formułki w wywiadach, na twitterze, czy instagramie. Walczymy, Musimy się podnieść, Nigdy się nie poddamy, Ten herb zobowiązuje... Bla, bla, bla. Kurwa, ile bym dał, żeby ktoś walnął pięścią w stół i powiedział prosto i otwarcie (w mediach ): Spiepszyliśmy, kurwa tak nie może być, wsytd jak cholera. Proste, żołnierskie słowa, ale jak działają na wyobraźnie.
Nigdy nie byłem malkontentem, płaczkiem, gdy widzę, że dzieje się coś dobrego, idzie to w jakimś konkretnym kierunku. Wierzę, że wszystkiego zmierza w dobrą stronę. Te dwa mecze, a tak właściwie trzy, bo nie wspomniałem o Bristol, strasznie mnie ruszyły. Bo ten zespół było stać, aby wszystkie te pojedynki zakończyły się naszym sukcesem. A wyszło jak wyszło. Tylko i wyłącznie przez naszą indolencję. I to boli.