Re: Wayne Rooney
Wieść o tym, że Wayne Rooney "uniknie" kary ze strony FA na pewno wzburzy opinię publiczną na Wyspach i poza nimi, w kontekście tego, co działo się przez ostatnie dni. Już się zresztą zaczyna - czytam twiterry, fora itp. wszędzie ta sama mantra: FA znowu nawaliła, głupia FA, gdzie wasza moralność, cały kraj widział, a FA nie, ba, ktoś nawet skonstatował ironicznie, że FA nie respektuje dawno już wydanego przez opinię publiczną wyroku na Rooneya, w sensie: dla wszystkich on jest winny i powinien dostać bana na dni, miesiące, lata, publiczność była już zebrana, stos rozpalony, a tu goście z FA robią z siebie durniów, nie podążając za zdrowym zmysłem wiary w społeczeństwie. Tak w pierwszym etapie nagonki, jak i w obecnym, skierowanym tym razem do FA, zauważalna jest ciekawa tendencja: w pierwszym rzędzie stoją i krzyczą fani Manchesteru United. Samo w sobie jest to interesujące, choć niekoniecznie jakoś wyjątkowo dziwne (skłonność do krytykowania czy obarczania winą zawodników jest równie powszechna wśród fanów, co tendencja do bronienia ich za wszelką cenę przed atakami z zewnątrz), ale do tego dochodzi coś jeszcze: fani MU otwarcie domagają się dyskwalifikacji Rooneya. To już zastanawia bardziej: czym innym jest przecież z jednej strony potrzeba znalezienia winnego (mniejsza o to czego, swoją drogą strach pomyśleć, co by się działo, gdybyśmy z Wigan przegrali) czy też poczuwanie się do "minimum obiektywizmu", czym innym zaś otwarte nawoływanie do ukarania i osłabienia własnej drużyny.
Wbrew bowiem temu, o czym napisałem przed chwilą, nie widzę i nadal ciężko mi się doszukać wśród nas prób przedyskutowania sprawy, znalezienia okoliczności łagodzących (było nie było, chodzi o piłkarza naszej drużyny, co do zasady inicjatywę w atakowaniu nas powinniśmy pozostawić rywalom, poradzą sobie doskonale i nie trzeba im w tym pomagać), czy choćby zauważenia, że kwestia wcale nie jest ewidentna, bo dla mnie nie jest. Wyrok zapadł od razu, teraz obserwujemy jedynie coś w rodzaju wzajemnego nakręcania się między fanami MU, jakiż to straszny postępek popełnił Rooney, taki sam, albo jeszcze gorszy niż Gerrard czy Mascherano, no i po prostu nie możemy się już doczekać, aż FA wreszcie go od nas zabierze. Jak to wytłumaczyć?
Cóż, dla mnie dość prosto: Anglia do dziś nie może Rooneyowi zapomnieć RPA (dlatego jest on w tym sezonie wygwizdywany na wszystkich stadionach Premier League), ale ponadto wszyscy wiedzą, dlaczego także sami fani MU mieliby ostro do pogadania z Rooneyem. Podpadł podczas "kryzysu transferowego" i nie naprawił tego dobrą grą, okraszoną wieloma golami. Od dłuższego czasu w naszym środowisku słychać głosy, że Rooneya należałoby wreszcie posadzić na ławce, jednocześnie z którymi utworzył się spory fanklub Javiera Hernandeza, typowanego niekiedy wręcz na zbawcę, piłkarza genialnego i wybitnego, mnożą się głosy (sam spotkałem ich już kilka), że dosłownie wszystkie obecne problemy MU rozwiązałoby wystawianie Chicharito regularnie w pierwszej jedenastce. Słowem, atmosfera w naszym obozie zrobiła się taka, że incydent z Wigan wielu z nas po prostu spadł z nieba: oto wreszcie dość z enigmatyczną i niekonkretną krytyką "słabej gry", oto wreszcie mamy coś niezaprzeczalnego, jasnego i prostego, czysty akt, zbrodnię doskonałą. To nie z Rooneya frustracji bierze się to, czego jesteśmy świadkami, tylko z naszej. Sir Alex Ferguson, David Gill i reszta staffu MU nie potrafili sobie poradzić Rooneyem i choćby posadzić go na ławce? Więc niech zrobi to ktoś inny, akurat, dzięki Bogu, nadarza się okazja, by zrobiła to FA. Niech FA zrobi to, czego nie odważyli się zrobić oni! Niech zdyskwalifikuje tego chuligana, przestępcę, zdrajcę, erotomana i brutala, który nie potrafił okazać szacunku nam i naszemu klubowi! Niech zabierze go i zamknie, niech go nie będzie, niech przemyśli swoje czyny, przeprosi i ukorzy się, może ewentualnie wtedy wybaczymy (pod warunkiem, że będzie znowu strzelać gole, oczywiście) - a my w tym czasie nareszcie będziemy mogli spokojnie kontemplować geniusz Chicharito, którą to rozkosz także Rooney nam przecież odbiera.
Nietrudno zrozumieć, że wobec tak wielu nagromadzonych emocji sam czyn niknie i właściwie przestaje być ważny. Jest tylko pretekstem, a argumenty biorące Rooneya w obronę przestają być istotne. Niech nikt nie ośmieli się nawet zaprzeczyć, że Rooney zasłużył na kartkę i dyskwalifikację, przez takie głupie zaprzeczanie jeszcze FA może się rozmyślić i Roo znowu nie poniesie kary, na którą przecież z każdym miesiącem zasługuje coraz bardziej, a nas coraz bardziej frustruje. Tylko co teraz? Gdy wiadomo już, że FA nie spełni naszego życzenia? To, że Wayne będzie teraz jeszcze intensywniej wygwizdywany i obrażany na wyjazdach jest oczywiste. Czy jednak zacznie być także wygwizdywany i obrażany na Old Trafford (skoro w Internecie już jest)? I jak to wpłynie na morale naszego zespołu w decydującej fazie sezonu? Może powinniśmy jednak to przemyśleć?
//Akapity, błagam... /Adis
Tak może być?
"When the seagulls follow the trawler, it's because they think sardines will be thrown into the sea." Eric Cantona
|