Ciekawostki

[sebos_krk]

Cytat:Ludzie koczujący nocą pod drzwiami wejściowymi, kilometrowe kolejki, przepychanki, rękoczyny i kłótnie - to nie opis poważnego konfliktu zbrojnego tylko typowa relacja z otwarcia dużej galerii handlowej. Kuszeni możliwościami kupienia atrakcyjnych towarów za bezcen pokazujemy swoje drugie, niekoniecznie chlubne oblicze. Zobaczcie, co się dzieje, gdy w mieście otwierają nowy hipermarket

Powodów może być wiele: tęsknota za PRL, gdzie wielokilometrowe kolejki były na porządku dziennym, chęć sprawdzenia własnych łokci czy poznanie nowych osób i zawiązanie przyjaźni, bo jednak kilka godzin stania obok siebie sprzyja nawiązywaniu nowych znajomości. Najważniejszy powód zawiera się chyba jednak w dwóch słowach: ''gratis'' i ''promocja'', bo Polacy uwielbiają dostawać rzeczy za darmo lub kupować po okazyjnych cenach (kto nie lubi?) nawet wtedy, jeśli nikt im takich prezentów nie obieca. A dla otrzymania gratisa jesteśmy w stanie dokonać wielkich poświęceń.

''Wśród tych, którzy przyszli na otwarcie największego toruńskiego marketu, dominowali emeryci. Czoło kolejki zaczęło się ustawiać jeszcze we wtorkowy wieczór. Jak powiedzieli nam ochroniarze, pierwsi chętni pojawili się około 22.00. - Słyszałam, że dla stu pierwszych będą prezenty - powiedziała naszemu reporterowi Janina Słodkowska z czołówki kolejki.

Inni kolejkowicze mówili nam, że przyciągnęły ich informacje o rewelacyjnych cenach. - Podobno są telewizory po 200 zł - mówił starszy mężczyzna z niecierpliwością przestępujący z nogi na nogę. Większość przyszła jednak "z ciekawości". I jak się okazało po otwarciu, ci ostatni mieli rację. Nie było ani prezentów, ani telewizorów po 200 zł. Dyżurujące przy przeszło 50 kasach panie doczekały się pierwszego klienta po około pięciu minutach. Mężczyzna, który stanął w kolejce o 8.30, kupił... gumę do żucia. Następni mieli już zapełnione kosze. - Normalne ceny towarów nie są specjalnie rewelacyjne, w toruńskich sklepach widziałem już niższe - powiedział nam jeden z klientów Marek Radtke. - Natomiast te promocyjne są rzeczywiście warte grzechu. No bo gdzie pan kupi piwo za 1,29 zł?'' - czytamy w relacji ''Gazety Wyborczej'' z otwarcia hipermarketu Geant w Toruniu we wrześniu 1999 roku.
<a class="postlink" href="http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/56,33181,10178560,Polak_na_otwarciu_hipermarketu__czyli_dantejskie_sceny_.html">http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/ ... ceny_.html</a>

<rotfl>
Byłem w tym roku świadkiem czegoś co mnie jeszcze bardziej zdziwiło.

Tak się składa, że tata mojej kobiety pracuje w dużej fabryce w Krakowie i co roku firma organizuje piknik dla pracowników i ich rodzin. Zawsze jest również jakiś koncert.

No, a że akurat miałem wolne popołudnie to sobie podjechałem tam, impreza jest zamknięta, koncert będą grać Lady Pank.

Ludzi około 1500-2000.

Ale nie o tym. Każdy kto miał wejściówkę dostawał talon na dwa darmowe piwa, colę, kiełbaskę, golonkę i hot - doga.
Organizacja była ok, dużo stanowisk wydawania napojów, kolejek nie było, ale coś się im pokiełbasiło i hot dogi wydawała taka mała budka, gdzieś z boku imprezy.
Przypadkiem tamtędy przechodziłem, a tam ze 400-tu osobowa kolejka, na półtorej godziny stania do darmowej bułki z parówką.

Ja pewnych ludzi nie rozumiem, sorry nie jestem może tolerancyjny, może bym ich wszystkich rozjechał czołgiem, ale jak Boga kocham powiedźcie mi o co niektórym chodzi? To nie była darmowa jadłodajnia organizowana przez pomoc społeczną, ludzie stali, bo szkoda im było stracić kuponu, chyba dla zasady, choćby mieli zwymiotować to wszystko na co dostali talony.

No cóż jak zgłodniałem to poszedłem 100 metrów dalej na stację i za 4 zeta kupiłem sobie lepszego hot-doga.