David de Gea

[Silvan]

Od dawna wiadomo, że nie ma w futbolu czegoś takiego jak lojalność... ale i tak jestem cholernie zawiedziony :-( Chłopak z Madrytu, od 10 roku życia w Atletico, więc prawdziwy wychowanek z krwi i kości. Przechodził w Atletico wszystkie szczeble drużyn młodzieżowych, wdzierając się do pierwszego składu. Z ekipą z Vincente Calderon sięgnął po Ligę Europy i Superpuchar Europy. Kibice go kochali i wydawałoby się, że nienawiść do Realu ma we krwi. Niektórzy też zapominają, że w drodze na testy do United napisał otwarty list do kibiców Atleti, w którym deklarował przywiązanie do tych barw, jasno stwierdził, że chce tam kiedyś wrócić i faktycznie wróci... ale jako jeden z Blancos. Przykre...

Co zaś tyczy się jego przygody w United, to wielka szkoda że była ona tak krótka. Ferguson kupował go jako inwestycję na przyszłość. Dano mu szansę, postawiono na niego, mimo że nie był gotowy (ktoś pamięta jeszcze jakie wielbłądy popełniał na początku przygody z United?) Zaufano, że David z czasem osiągnie poziom Schmeichela czy van der Sara, że będzie przyszłością tego klubu i stanie się jednym z najlepszych na świecie BO TAK TO SIĘ ROBI W UNITED! Niestety ledwo wskoczył na najwyższy poziom i już daje dyla przy pierwszej okazji... bo pogoda, bo dziewczyna w Madrycie, bo miasto nie fajne, bo ojczyzna lepsza - w sumie jakie to ma znaczenie dlaczego? ja nie wnikam. Życzę mu powodzenia, nie mieszam z błotem, gdybym był osobiście na meczu z Arsenalem biłbym brawo i skandował jego nazwisko, ale ze względów jakie opisałem powyżej pozostaje u mnie dosyć odczuwalny niesmak.