David Moyes i sztab szkoleniowy

[Silvan]

Nie popieram takich inicjatyw, sam chyba nie brałbym w tym udziału, dlatego też w żadnym razie temu nie przyklasnę, ALE też nie potępiam inicjatorów. Na pewno nie przyniesie to klubowi chluby, pewnie wręcz przeciwnie - będzie smród na cały świat. W pełni jednak rozumiem i podzielam zniesmaczenie efektami pracy nowego trenera, który nie daje nawet nadziei, że dźwignie tą drużynę z kolan, na które upadła w dużej mierze dzięki niemu.

Myślę, że klub przez swoją postawę jest w pewnym sensie współwinny temu, że kibice biorą sprawy w swoje ręce. Nigdy nie postawiono przed Moyesem określonego celu, np. zagwarantowanie drużynie gry w lidze mistrzów w kolejnym sezonie, włączenie się do walki o mistrzostwo, czy osiągnięcie jakiegoś pułapu w LM. Przynajmniej nie zostało w żaden sposób przedstawione kibicom. Kiedy zaczynało się robić bardzo źle, nie stwierdzono nawet ogólnikowo, że na ocenę zespołu przyjdzie czas po sezonie, a nie w jego trakcie, aby przeciętny kibic miał przynajmniej świadomość, że w lecie Moyes zostanie jakoś rozliczony, jeżeli pod jego wodzą drużyna będzie prezentować się bardzo słabo. Nawet słynne "dajcie mu dwa sezony" wyszło od kibiców, a nie z klubu.

Zamiast tego, po najbardziej bolesnych porażkach słyszymy oficjalnie, że Moyes jest właściwą osobą na właściwym miejscu… W taki właśnie sposób odcięto kibiców, odizolowano ich od trenera i wobec braku jasnych celów pozostawiono ocenę pracy szkoleniowca ich własnemu osądowi. Nic więc dziwnego, że wobec tak spektakularnej katastrowy, a właściwie serii następujących po sobie katastrof kibice zaczynają w końcu mówić "dość!". Tylko, że nikt ich nie słucha!, a kiedy po derbach próbują zerwać baner jaki sami stworzyli, to klub deleguje do jego obrony ochroniarzy. Jakby tego było mało, Moyes wręcz zaklina rzeczywistość twierdząc, że nadal ma poparcie z każdej możliwej strony. Nie wiem JAK w takiej sytuacji można zachować spokój na miejscu kibica? W moim odczuciu i tak ludzie płacący grubą kasę za bilety (które są drogie nawet na warunki brytyjskie) wytrzymali bardzo długo.

Jeszcze raz, nie popieram tego rodzaju protestów, ale rozumiem powody jakimi ci ludzie się kierują i dlatego ich nie potępiam.