To ja zacznę.
Nie zagraliśmy naprawdę źle. Kleiły nam się w miarę te akcje. Mieliśmy swoje szanse. Ale też szczególnie w drugiej połowie na za dużo długim fragmentem pozwoliliśmy Sunderlandowi i to się zemściło. Szkoda, bo ta naprawdę nie już już grudzień, kiedy graliśmy bez życia, totalne gówno, na które naprawdę nie dało się patrzeć. Teraz jest o niebo lepiej, tylko trzebaby punktować do bólu, jeśli ktoś jeszcze myśli o TOP 4.
Co do grajków. Tragiczny Love. Nie wyróżnił się niczym. Ja wiem, pewnie trema ogromna, ale sporo grajków już debiutowało. CBJ, Varela, w każdym z nich w pierwszych meczach dało się znaleźć jakieś aspekty, który przykuwały uwagę. W przypadku Love'a nic. Nie widzę tego, niemniej nie skreślam go po jednym meczu
Co najmniej dobre wejście Depaya. Szybki, z łatwością mijania. Podczas tego meczu tak mnie ukuła jego mowa ciała. Jestem przekonany, że to co się z nim dzieje w chwili obecnej siedzi wyłącznie w głowie. Potrzeba dobrego psychologa, wsparcia trenera i przełomowego meczu. Potem już pójdzie. Jak Wam się chce, to odpalcie choćby mecze z Brugge z początku sezonu i porównajcie sobie, jak tam zachowywał się, a jak teraz. Ofc nie mówię o grze, mówię o błysku w oku, głowie do góry, klata przed siebie itd, to naprawdę razi
Największym problemem jest obecnie fakt, że na prawej flance Martial gaśnie i nawet nie ma jak dać szansy temu Depayowi, bo kapitan musi grać. Co jeszcze? Tradycyjny ostatnio występ Lingarda. Totalnie niewidoczny, tylko bramki nie strzelił. Bardzo fajnie Mata. Takiego Hiszpana chcę oglądać. Dużo podań penetrujących obronę rywala, mało holowania, o to chodzi. Szczególnie w pierwszej połowie niemal każdego jego zagranie napędzało nasza akcje.
Chyba tyle. Byłby win, byłyby jedynie 3 pkt do City... Ale tak można gdybać. Realnie w chwili obecnej zostaje nam chyba tylko walka na śmierć i życie w LE.