To już 3 mecz w przeciągu ostatnich siedmiu dni - terminarz napięty, ale trzeba grać swoje. Jedziemy tym razem do Londynu, gdzie czeka na nas na Craven Cottage samo Fulham. Rywale nie prezentują zbyt wyrównanego poziomu, przez co zajmują dopiero 14 miejsce w tabeli Premiership. Gra w kratkę ujawniła się także w ostatnich spotkaniach ligowych, w których kolejno przegrali, odnieśli zwycięstwo, przegrali ponownie i zanotowali dwa remisy - nie można tutaj więc powiedzieć o jakiejkolwiek ustabilizowanej dyspozycji. Najwięcej strzela dla nich 35-letni Brian McBride - można rzec - amerykański Larsson. Ale czy taki staruszek będzie stanowił zagrożenie dla przypakowanego Vidica czy Rio?
Na krajowych boiskach idzie nam zdecydowanie lepiej niż na arenach europejskich, dlatego też jestem dobrej myśli. Fulham raczej zagra na swoim standardowym poziomie, co w teorii nie powinno stanowić dla nas trudnego zadania, ale praktyka to rzecz zupełnie inna. Niech tylko Fergie da trochę odpocząć chłopakom, którzy nabiegali się wczoraj we Francji, a z późniejszym meczem w Reading problemów "kondycyjnych" nikt nie będzie miał. Gramy o 13:45!
COME ON UNITED!