Wygrana cieszy, styl już nie.
Mecz nie okazał się przełomowy, wygrana przyszła ciężko i znów nie obyło się bez stresu. Śmiem twierdzić, że gdyby wczoraj skończyło się 1-1 to do zmęczenia doszłoby jeszcze niemałe załamanie psychiczne. Gracze, którzy jeszcze kilka meczów temu byli niezawodni i pewni teraz rozczarowują (Park i Vidic). W obronie brakuje koncentracji, szwankowała szczególnie lewa strona, którą rywal przeprowadził większość akcji. Skład był zaskakujący, bo początkowo i Rooney i Berbatov mieli nie grać. O ile ten pierwszy był postacią bardzo istotną, o tyle Bułgar tylko kilkoma zagraniami wniósł jakąś korzyść, a jeśli kontuzja mu się odnowi i będzie musiał jeszcze pauzować, przez to że zbyt wcześnie wrócił do gry to może go zabraknąć w kluczowych momentach sezonu. W takiej sytuacji będziemy musieli oglądać Teveza, który jeśli teraz nie udowodni, że jest wart tych 30 milionów to może rozglądać się za nowym pracodawcą. Przed meczem z Porto nastroje raczej nie są za najlepsze, ale mecz meczowi nierówny i na podstawie tego spotkania nie można już wyrokować.
Foster- bez zastrzeżeń. Przy golu zachował się jak zachował, zbyt zaufał w swoje możliwości, przeliczył się nieco i skutkiem tego był gol. Na wyróżnienie zasługuje bardzo pewna gra na przedpolu, gdzie nie radzi sobie nasz rodak.
Neville- głupia żółta kartka, jakieś rażące błędy nie zapadły mi w pamięci. Uśmiałem się, gdy pod koniec wykonywał aut, wziął duży rozbieg, a zagrał najbliższemu, cfaniak
Vidic- Bardzo niepewnie. Kilka razy mógł zachować się lepiej, no i komunikacja z bramkarzem raz zawiodła i omal nie padł samobój, od meczu z Liverpoolem nie jest to ten sam zawodnik, niestety.
Evan- komentatorzy C+ obarczali go za bramkę, ja tam nie jestem co do tego pewien. Poza tym bez zastrzeżeń.
O'Shea- po swojemu
Park- według mnie ponosi nie mniejszą winę przy golu co Foster. Dał się ograć w dziecinny sposób, poza tym tak jakoś przeciętnie.
Carrick- lepiej niż ostatnio, plus za asystę przy drugiej bramce.
Scholes- czy ktoś mi może przypomnieć ostatniego gola Paula zdobytego głową, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć
Rooney- na lewej flance szło mu naprawdę nieźle, najlepszy zawodnik spotkania.
Tevez- biegał, biegał i biegał...
Berbatov- za dużo nie pokazał
Ronaldo- bezproduktywnie
Macheda- znowu ratuje nam tyłek, czapki z głów.
Anderson- kilka prób zawiązywania akcji, ale nie zdążył nic zdziałać w tak krótkim czasie.