Ja się nie będę rozpisywał nad samym meczem bo chyba wszystko już zostało powiedziane. Napiszę tylko swoje własne odczucia.
Nie pamiętam już ostatniego meczu w, którym przeżyłem takie skrajne emocje (ostatnim mógł być nawet finał na Camp Nou chociaż tam stawka oczywiście była dużo większa więc i emocje mocniejsze) - od totalnego załamania do euforii radości. Jednak cały czas wierzyłem, że jesteśmy w stanie to wygrać mimo że w pewnym momencie musiałem tą wiarę gdzieś z głębokich zakamarków wydobywać.
Smutno mi się natomiast zrobiło kiedy w przerwie wszedłem na czat na redlogowej relacji na żywo i zobaczyłem masę komentarzy, że to już koniec, że przegraliśmy, że to "nie ten Manchester, który umiał podnosić się z kolan" a nawet, że pisanie, że jeszcze wygramy to głupota. Ludzie -
Belive! To ciągle
ta drużyna. Drużyna prowadzona przez najlepszego trenera na świecie i najlepszego motywatora. Dlatego jak ktoś zauważył na redlogu w komentarzach pod meczem:
Kris1908 napisał(a):Cytat: “Can Manchester United score? They always score.” jest wciąż aktualny!
Ja wiem, że każdy w takich meczach ma chwile zwątpienia i sam się do tego przyznaje. Ale należy takie emocje w sobie zwalczać, wiara jest najważniejsza. I o ile można pomyśleć sobie różne rzeczy to wypisywanie takich rzeczy publicznie i sianie defetyzmu jest po prostu smutne. Bo ja chciałbym zawsze widzieć kibiców United wierzących do końca, dumnych po zwycięstwie, wiernych po porażce. A nie wątpiących w zespół a po porażkach wyzywających piłkarzy i SAF'a (to w nawiązaniu do paru poprzednich meczy).
Aha jakby co to w ankiecie zagłosowałem na Berbatova. Wprawdzie, jeżeli miałbym być ze sobą całkowicie szczery to mimo wszystko lepszy był Rooney. Lecz mój głos wynikał z tego, że wiedziałem, iż wszyscy zagłosują na Rooneya a ja chciałem w jakiś sposób zamanifestować wsparcie dla tego krytykowanego ostatnimi czasy Berby, który zagrał w końcu naprawdę dobry mecz. Zresztą podobnie jak Carlito więc spór Tevez vs. Berba wciąż pozostaje nierozstrzygnięty