Redcafe.pl - Manchester United Forum
Liverpool - Manchester United (Anfield Road, 3.03.2007) - Wersja do druku

+- Redcafe.pl - Manchester United Forum (https://redcafe.pl)
+-- Dział: Archiwum (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Archiwum tematów (/forumdisplay.php?fid=27)
+---- Dział: Sezon 2006/2007 (/forumdisplay.php?fid=34)
+---- Wątek: Liverpool - Manchester United (Anfield Road, 3.03.2007) (/showthread.php?tid=407)

Strony: 1 2


- Gracek_11 - 03-03-2007 16:01

Co za mecz :!:

Praktycznie przez 3/4 spotkania Liverpool przeważał i trzeba im to przyznać. My słabiutko, napastnicy zagubieni, srodek pola słabiej niż zwykle, nie pewny Vidić. Później masakryczne ataki Scousersów i czerwień dla Paul'a :? Już się modliłem o koniec i 1pkt, a tu O'Shea! gość od wszystkiego zapewnia nam wygraną. Oby tylko Wayne'owi nic nie było bo ładnie mu Carragher rozwalił nogę. MotM meczu niewątpliwie Edwin, który wyłapał mnóstwo strzałów. Ahhhh jakie ważne to zwycięstwo!

UNITED!

He's only a poor little scouser
His face is all tattered and torn
He made me feel sick
So I hit him with a brick
And now he can't sing anymore!


- Pejter - 03-03-2007 19:14

Fantastyczne spotkanie. Liverpool przez znaczną część meczu przeważał, ale Diabły też miały kilka dogodnych okazji do otworzenia wyniku. Vidic sobie nie bardzo radził z Bellamym, ale na szczęście bez konsekwencji. Ronaldo praktycznie wyłączony z gry. Dobrze go pokryli na prawej stronie. Kiedy schodził do środka miał trochę więcej miejsca, ale na skrzydle niczego dzisiaj nie mógł zrobić. Brawo dla Beniteza i zawodników Liverpoolu za wyłączenie z gry naszego najlepszego zawodnika.

O'Shea - ten chłopak po dzisiejszym meczu nie grał jeszcze tylko na skrzydłach :lol: Strzelił bardzo ważną bramkę, która być może przesądzi o mistrzostwie. Brawo Johny!

Ciekawe co z tą kontuzją Rooneya. Na razie jeszcze niczego konkretnego o tym nie wyczytałem. Ferguson mówił coś tylko, że uraz kolana prawdopodobnie, choć mam nadzieję, że skończyło się jedynie na kilku szwach założonych na tej ranie (lub nawet bez szwów). Jeśli Wayne musiałby teraz odpoczywać to jestem pewien, że Fergie stanie na głowie, aby zatrzymać Larssona na dłużej.

Scholes - głupia czerwona kartka, ale widziałem już wcześniej, że mu nerwy puszczają (kilka minut wcześniej powinien już ujrzeć czerwień, ale sędzia nie widział jego wejścia w Pennanta lub Sissoko, nie pamiętam).

Najważniejsze trzy punkty. Dalej walczymy o mistrzostwo.


- KanT - 03-03-2007 19:28

Na początku witam wszystkich po kilku dniowej przerwie Smile

Spotkanie na Anfield tylko potfierdziło klasę United. Dlaczego pytacie? Bo Czerwone Diabły pokazały, że mimo slabej gry, walczą do końca i wygrywają nawet w takich meczach. Słabo zagrał Vidić, Evre masakrowali też, Rooney kontuzja, Scholes czerwień ale WARTO BYŁO!! To był milowy krok do mistrzostwa. UNITED !!!!! :twisted:


- marcelo - 03-03-2007 20:20

Do historii przechodzi przede wszystkim wynik, a tego nic nie oczerni- jest 0:1 dla Man United! Nie jest tak istotne, w jaki sposób wywieźliśmy z Anfield 3 punkty, ale liczy się samo to, że tego dokonaliśmy.

Oczywiście nasza gra mogła być lepsza, ale podkreślamy klasę, bo jesteśmy jedynym jak na razie zespołem z czołówki światowego futbolu, który pokonał The Reds w ostatnim czasie. Przypomnę, że wcześniej piłkarze Rafy Beniteza pokonali na Camp Nou Barcelonę 1:2, a wcześniej na własnej murawie nie dali szans Chelsea ogrywając ich 2:0. Takze widocznie zasługujemy na Mistrza!


- Kuba_^^ - 03-03-2007 23:35

Wygrana z Liverpoolem bardzo mnie cieszy, zresztą każdego fana MUFC, przede wszystkim dlatego, że to The Reds przez większą część spotkania przeważali. Szczęśliwe zwycięstwo to fakt, już bardziej 3 punkty należały się ekipie Beniteza. Ale cóż, to United w tym meczu było lepsze o tą jedną bramkę, którą zdobył O'Shea 8) Ciekaw jestem tylko co z Rooney'em, bo zszedł z boiska, kulał po drodze, noga we krwi... :? Mam nadzieje, że nie będzie źle, zresztą jakby teraz miał Roo dostać kontuzji na dłuższy okres czasu to makabra, bo jeszcze Larsson wraca do Szwecji. Zostają zatem Saha, Smith, który w ogóle nie gra i... nikt. Ole także ma uraz kolana :? Zobaczymy... ale zdaje mi się, że Wayne'm jednak będzie wszystko ok Wink

UNITEEEEEEED !


- Ciampel - 04-03-2007 09:29

Ależ nerwy! Warto było jednak czekać do tej 90 minuty, wierząc, że wynik może jeszcze ulec zmianie. Świetne interwencje Edwina, nie było "zmiłuj się" i zawodnicy naprawdę dawali z siebie wszystko. Zdecydowanie lepiej grał jednak Liverpool i to oni zasłużyli na zwycięstwo, ale na tym świecie nie ma sprawiedliwości, co czasem jak widać ułatwia życie Wink

Ludzie zapamiętają wynik, a nie grę. Choć i tak UNITED przeprowadziło sporo podbramkowych akcji. Raziła nieskuteczność - gdyby obie strony strzeliły swoje wszystkie setki, to mielibyśmy rezultat hokejowy. A na takie gadanie "Liverpool powinien zdobyć trzy punkty" najlepiej nie zwracać uwagi - jeśli zawsze wygrywałby zespół w lepszej dyspozycji na daną chwilę, to mistrzostwo Anglii byłoby nasze już 3 tygodnie temu Wink

GLORY GLORY MAN UNITED!


- KanT - 04-03-2007 10:27

Kuba_^^ napisał(a):Zostają zatem Saha, Smith, który w ogóle nie gra i... nikt.

i... Ronaldo 8) Już kilka razy grywał na ataku.


- Wojtek3 - 05-03-2007 08:34

Liverpool poraz kolejny zastosował świetną taktyke i w środku pola poprostu nie istnieliśmy. Zdeklasowali nas całkowicie. Nie poytrafilismy sie w ogole utrzymac przy piłce, trzymalismy ją ok 20 sek i znowu atakował Liverpool. Statystyka posiadania piłki mowi sama za siebie.

Czerwona kartka Scholes'a ? Zaśłużona, Alonso sprokował Anglika i poszło. Jebani Scousersi.

W " 10 " moglismy juz walczyc tylko o remis, ale ostatni rzut wolny dał nam bramke. Cieszą kolejne 3 pkt w meczu z Liverpoolem

Słyszliscie doping ? za**iście //w. RED ARMY


- Stojkovic - 05-03-2007 08:46

Liverpool dla mnie to jedna wielka zagadka jest była i będzie chyba zawsze. Zagrali z nami bardzo mądrze i tylko Edwin wie, jak to się stało, że wyłapał tyle piłek.
Tak jak wojtek słusznie zauważył, środek pola był poprostu w niepodzielnym władaniu Scousersów co poprostu zmuszało nas do długich zagrań.
Jedna z ostatnich akcji i gol O'Shea.. szał radości.
Na kilka godzin mieliśmy aż 12 punktów przewagi nad Chelsea...

Man of the match: Edwin van der Sar


- Futbolowa - 05-03-2007 13:10

Bardzo dobre spotkanie! Szkoda tylko, że przez większość czasu warunki dyktował nam rywal, przez co była niezła nerwówka.

Wynik cieszy, jednak pozostaje pewien niedosyt, bo - co tu kryć - nie zasłużyliśmy sobie na komplet punktów w tym spotkaniu...
Jednak ktoś mądry kiedyś powiedział - "szczęście sprzyja lepszym" Smile I to się sprawdziło...


- Zashi - 05-03-2007 13:46

Mielismy przyklad tego o czym pisalem. Johh O`shea stał sie kolejnym czlowiekiem, ktory unicszyl Anfield Road. Oczywiscie nie cale bo sektory United szalały :wink: Historyczne spotkanie...