W tym sezonie zawodnicy United oddali cztery celne strzały na bramkę Liverpoolu i wszystkie cztery wpadły do siatki 0_o
Wynik lepszy niż mecz, ale zwycięstwo bardzo, bardzo cenne. Jeden jedyny celny strzał, mnóstwo chaosu, nieporadności w ataku, potężne trudności z zawiązaniem akcji na połowie rywali i dopuszczanie do groźnych strzałów na swoją bramkę. Ogólnie pierwsza połowa to była jakaś tragedia i całą przerwę zastanawiałem się jak to możliwe, że jeszcze nie przegrywamy. Swoją drogą, wreszcie(!) zdarzyło się tak, że po słabej połówce drugą zagraliśmy już lepiej, co przynajmniej dla mnie było miłym zaskoczeniem. Ostatecznie można śmiało stwierdzić, że nieporadność Liverpoolu w równym stopniu przyczyniła się do losów meczu, co bramka Rooneya. Gdyby Henderson uderzał celniej i bardziej kąśliwie, to ten mecz zamieniłby się w koszmar zapewne bez happy endu. Najgorsi w United zdecydowanie Lingard, któremu nie wychodziło kompletnie nic, Fellaini, co nie powinno nikogo dziwić (chociaż parę razy znalazł się w obronie), ale moim zdaniem w United nawet zmiennicy powinni być w stanie pokazać coś więcej, noi niestety Herrera, którego najlepszą akcją była cieszynka po zejściu z boiska po bramce zdobytej przez kolegów. Ładnie przefrunął przed van Gaalem
Jeśli miałbym kogoś wyróżnić to oczywiście De Gea, który łapał / bronił wszystko i to z jakimś takim nadzwyczajnym spokojem, jakby miał dar przewidywani przeszłości i z góry wiedział, gdzie poleci piłka. Smalling i Blind ogólnie dzisiaj też całkiem przyzwoicie. Rooney gdyby nie bramka, byłby dzisiaj praktycznie niewidoczny i tylko to ratuje nieco jego ocenę. Ostatecznie smak zwycięstwa nad scouserami smakuje i to bardzo. Dawno nie ekscytowałem się tak meczem United i bez względu na okoliczności jestem szczęśliwy, oby w końcu po tym zwycięstwie zaczęło iść ku lepszemu.