Re: PL: Middlesbrough - Manchester United (06.04.2008, 14.30)
33. mecz Premiership zbliża się ogromnymi krokami. Po rozegraniu tego spotkania zostanie ich jeszcze zaledwie 5! I teraz właśnie przypominam sobie doskonale, jak po trzech pierwszych kolejkach wszyscy wątpili w możliwość dogonienia reszty stawki, co niektórzy nawet skreślali już definitywnie United z walki o mistrza Anglii, z góry przyznając go Chelsea. Jednak, jak pokazuje piłka nożna, nie można tego robić. Manchester United, w wypadku zwycięstwa w dzisiejszym spotkaniu z Middlesbrough na trudnym terenie (stadion Riverside nie należy do ulubionych) to przewaga „Czerwonych Diabłów” nad drugą Chelsea znów wzrośnie do pięciu punktów, a nad trzecim – i do niedawna liderującym – Arsenalem, aż do ośmiu. Jednak odnośnie dzisiejszego meczu.
W ostatnich siedmiu spotkaniach na Riverside Stadium Manchester United wygrywał trzykrotnie, tyle samo przeciwnicy, tylko raz padł remis. Wiemy doskonale, że na wyjazdach drużynie Fergusona nie gra się źle, więc taki bilans (3-1-3) jest zdecydowanie poniżej możliwości „Diabłów”. Dla wyobrażenia sobie tego kiepskiego wyniku, nasze siedem spotkań na Anfield Road z Liverpoolem to: 1 porażka, 1 remis i 5(!) zwycięstw. Nie ma co ryzykować. Do końca sezonu w najlepszym wypadku pozostało nam 10 pojedynków, w każdym z nim musimy wychodzić z pełnym zaangażowaniem i nie pozwolić sobie na drobne błędy. I teraz, trzeba zrobić konfrontację przeciwników. Middlesbrough, wyjazd i AS Roma, u siebie. Z ‘Boro nigdy nam nie grało się łatwo, Chelsea doszła nas na 2 punkty, a w wypadku przegranej naszej przewagi nie powiększymy, a 2 punkty i w perspektywie mecz na Stamford z Chelsea dobrym prognostykiem nie jest. AS Roma? 0:2 na wyjeździe, Rzymianie musieliby strzelić przynajmniej 2 bramki, przy naszej nieskuteczności, by marzyć chociażby o dogrywce. Awans mamy na 85% w kieszeni. Nie ma co dzisiaj oszczędzać zawodników, tym bardziej, że Giggs, Tevez i Hargreaves zasiedli w Rzymie na ławce rezerwowych.
Jednak idąc od samego początku. Obsada bramki dla mnie oczywista – Edwin van der Sar. Dlaczego? Wyższy poziom niż Kuszczak, większe doświadczenie w tego typu zakończeniach sezonu nie pozwoli mu na popełnianie głupich błędów, wprowadza spokój w grze, co więcej – podczas nieobecności Nemanji Vidica w składzie obrona może (ale nie musi) być trochę bardziej dziurawa, więc środkowi obrońcy powinni mieć za sobą dodatkowe zabezpieczenie w osobie Edwina van der Sara. Kuszczakowi pozostawmy ławkę rezerwowych.
Obrona. Dużo wątpliwości, dużo możliwości jak możemy zagrać pod nieobecność Vidica. Rzucić na głęboką wodę po 13 miesiącach przerwy Gary’ego Neville’a? Rzucić na równie głęboką wodę pauzującego od października Mikaela’ Silvestre’a? Przesunąć w środek defensywy Wesa Browna, który na prawej obronie ostatnio jest w bardzo dobrej formie i na razie nie ma go kto tak dobrze na tej pozycji zastąpić? Dać Gerarda Pique, bardzo zdolnego i wysokiego zawodnika, jednak z małym doświadczeniem. Czy po prostu wpuścić obok Rio Ferdinanda Irlandczyka Johna O’Shea? Tak, moim zdaniem to będzie najlepsze rozwiązanie. Powodów może być kilka. 1) O’Shea jest chyba najwyższym z wszystkich (konkurowałby z nim Pique, ale tutaj centymetry nie dają tej przewagi co doświadczenie). 2) Środek obrony to jego nominalna pozycja, podczas gdy Brown lepiej gra na prawej, a Silvestre lewej stronie obrony. 3) Po meczu z AS Romą nikt nie wspomniał o tym, ile zrobił w defensywie Irlandczyk, grając ponad godzinę obok Ferdinanda, zastępując Vidica. 4) To, że O’Shea zagrałby na środku, nie oznacza, że tym samym osłabimy inną pozycję. A tak byłoby gdyby Brown zszedł z prawej na środek. Brown jest przyzwyczajony ostatnio do prawej oborny, dobrze dośrodkowuje, wymienia się piłkami ze skrzydłowymi, jest szybszy niż O’Shea. Nie bójmy się go wystawić, bo tu trzeba podjąć zdecydowaną decyzję. Mając do wyboru Neville’a po kontuzji, Silvestre’a po kontuzji, niedoświadczonego Pique (którego ja, żeby nie było, uwielbiam) i często zapominanego i niedocenianego O’Shea, musimy wybrać tego ostatniego. Tak więc obrona od prawej: Brown, Ferdinand, O’Shea, Evra. Na ławkę rezerwowych powędrować może Gary Neville i kto wie, może zwiększy tym samym szansę na swój pierwszy od 13 miesięcy mecz w pierwszym składzie?
W pomocy musi zagrać Owen Hargreaves, który ostatnio może mieć powody do smutki, gdyż za często nie gra, jednak jak już gra to robi to wyśmienicie. U jego boku, w środku pola ja osobiście wystawiłbym Andersona, który w meczu z Romą nie pokazał kompletnie nic, a mając za sobą Hargreavesa będzie mógł też śmielej iść za akcją i może ustrzeli wreszcie pierwszego gola w United. Dzisiaj dajmy mu szansę poprawienia swoich notowań, jednocześnie dajmy chociaż trochę odpocząć Scholesowi i Carrickowi, którzy w Rzymie wykonali kawał dobrej roboty i niech w Middlesbrough zasiądą na ławce. Jeśli chodzi o skrzydła, to zdecydowanie musi grać Ronaldo, nie możemy go oszczędzać. A jeżeli już chcemy, to niech w razie korzystnego wyniku na Old Trafford w środę nie wyjdzie na drugą połowę. Drugim skrzydłowym niech będzie Ryan Giggs, który cały poprzedni mecz z Rzymianami przesiedział na ławce rezerwowych i biegł tylko do lekarzy, by dowiedzieć się jaki jest stan Vidica, a oprócz tego cały czas wypoczywał. Natomiast Park Ji-sung, który zaskoczył wszystkich mocno pozytywnie w tym ćwierćfinale mógłby zasiąść na ławce rezerwowych, żeby już dziś mógł w razie czego odpocząć Ronaldo, gdyby przewaga bramkowa była bardzo dla nas korzystna.
Atak? Tutaj nie ma zbyt wiele możliwości. Rooney z Tevezem. Rooney 80 minut z Romą, Tevez tylko 10. Nie ma co wpuszczać Welbecka czy innego Campbella, jeśli już Ferguson uprze się, żeby miał któryś z nich odciążyć naszą dwójkę napastników, to niech weźmie jednego z nich na ławkę w meczu Ligi Mistrzów w środę, bo tam można ich zabrać ze sobą o dwóch zawodników więcej.
Rooney, Tevez
Giggs, Anderson, Hargreaves, Ronaldo
Evra, O’Shea, Ferdinand, Brown
van der Sar
Rzerwowi:
Kuszczak, Neville, Scholes, Carrick, Park.
Tak to widzę.
|