Re: PL: Manchester United - Chelsea (03.04.2010; 13:45)
Druga porażka z rzędu boli i to boli bardzo, tym bardziej, że ta strata punktów może zadecydować o tym, iż tytuł trafił w ręce innej drużyny. Jednak do końca pozostało 5 kolejek, mamy 2 pkt, dlatego nadal wierzę, że jesteśmy w stanie wygrać ligę i po raz kolejny już przejść do historii. Wierzę i będę wierzył póki będzie choćby iskra nadziei.
Co do meczu, po raz kolejny już w ostatnim czasie przespaliśmy pierwszą połowę. W pierwszej odsłonie meczu oddaliśmy ledwie dwa strzały, a do tego w głupi sposób straciliśmy bramkę. Za utratę pierwszej bramki winię Gary'ego, który nie wiedział czy podejść do Maloudy czy pilnować Ruska. Ostatecznie nie zrobił nic- czyli wybrał najgorsze z możliwych wyjść. Drugim winowajcą jest Ferdinand, który zamiast przeciąć drogę pędzącemu Francuzowi, biernie przypatrywał się co rywal zrobi.
W drugiej połowie nasza gra wyglądała znacznie lepiej. W końcu udało nam się przejąć inicjatywę i przycisnąć trochę The Blues. Zawodnicy z drugiej linii zaczęli więcej biegać, szybciej i dokładniej rozgrywać. Tylko co z tego skoro sędzia nie widzi tak wyraźnego spalonego? Rozumiem, że sędzia może się pomylić gdy wszystko jest na granicy, jednak w tym wypadku Drogba był całym ciałem przed ostatnim obrońcą, którym był Vidic. Wydaje mi się też, że van der Sar tym razem nie zachował się najlepiej. Przyznam szczerze, że zupełnie nie rozumiem dlaczego odsłonił krótki słupek... Kilka minut później udało nam się zdobyć kontaktową bramkę, za sprawą Kiko, który pojawił się na boisku. Była to dość szczęśliwa bramka, ale trzeba też oddać młodemu Włochowi, że był tam gdzie być powinien. Szkoda, że nie udało się wywalczyć remisu, gdyż mieliśmy ku temu okazje.
Głupi błąd w obronie, słaba dyspozycja II linii w pierwszej połowie, w drugiej było lepiej, aczkolwiek nadal nie powalali na kolana. Skrzydła słabo, dopiero po wejściu Naniego coś się ruszyło. Trzeba wyciągnąć wnioski i wziąć się do pracy. Musimy także liczyć na odrobinę szczęścia.
Co do poszczególnych zawodników:
Edwin - przy pierwszej bramce bez szans, przy drugiej mógł, a nawet powinien się lepiej zachować moim zdaniem. Poza tym jak zawsze było dobrze.
Neville - nie grał źle, jednak błędów się nie ustrzegł. Dzięki jego błędnej decyzji, a raczej dzięki jej braku Malouda bez problemu wszedł w nasze pole karne. Coś tam próbował w ofensywie, jednak niewiele tam pomógł.
Ferdinand - u mnie ma sporego minusa za bierność podczas rajdu Francuza. Poza tym nie pamiętam jakiś większych błędów.
Vidic - lepiej niż jego partnera z obrony. Wygrał wiele ważnych pojedynków, jednak też nie ustrzegł się błędów. W pamięci zapadły mi jego dwa niecelne podanie pod własnym polem karnym. Jak zawsze nie odpuszczał żadnej piłki. Przy drugiej bramce wszystko zrobił bardzo dobrze, jak cała czwórka obrońców, jednak sędzia nie bójmy się tego powiedzieć dał dupy.
Evra - to już nie jest ten Pat, na którego grą można było się zachwycać. Zdarzają mu się błędy, czasem nie zdąży na czas wrócić do obrony. Jednak winę za to ponosi Ferguson, który tak bardzo eksploatuje Francuza w tym sezonie, nie dając mu praktycznie w ogóle odpocząć... Kilka razy ładnie szarpnął w ofensywie.
Valencia - zawiódł... to nie był ten Antek, którego lubimy i chcemy oglądać. Dość łatwo dawał się przepychać, nie potrafił wypracować sobie dobrej sytuacji do wrzucenia piłki w pole karne.
Scholes - miał przebłyski naprawdę dobrej gry, potrafił wtedy zagrać świetną piłkę, jednak przebłyski w meczu z Chelsea to za mało...
Fletcher - w pierwszej połowie trochę niewidoczny. Ożywił się w drugiej, jak zawsze sporo biegał, walczył. Nie zawiódł, aczkolwiek nie zachwycił.
Park - miał dwie świetne sytuacje, jednak zachował się w nich bardzo źle. Jak zawsze biegał, walczył, jednak nie wszystko mu wczoraj wychodziło. Uważam, że został słusznie zmieniony.
Berbatov - pisanie, że zagrał dno jest dla mnie nieporozumieniem. Owszem nie zaprezentował nic szczególnego, no ale nie przesadzajmy znów... W pierwszej połowie dzięki słabej grze pomocników praktycznie nie miał sytuacji, a jak już miał to ją spartaczył... W drugiej połowie Bułgar się ożywił i grał lepiej. Powinien był strzelić bramkę w tym meczu. Podsumowując trochę mnie rozaczarował, zresztą jak cała drużyna...
Nani - naprawdę dobra zmiana. Ożywił nieco naszą grę. Ładna asysta przy bramce Kiko
Macheda - bramka szczęśliwa, ale ogromny plus za to, że był tam gdzie być powinien.
Jak już pisałem zawiodła cała drużyna i nie wiem czy nawet obecność Rooneya by tu coś pomogła. Tego się już jednak nigdy nie dowiemy. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, jeszcze nie wszystko stracone.
Mój Blog: Pod presją czasu
|