Co do Barcelony, to wczoraj na szczęście wygrała, nie bez problemów, z Villarrealem. Ale co sędziowie odwalali, to chyba nawet w Polsce się nie zdarza. Nie uznali bramki Katalończykom, mimo że Messi był chyba z 5 metrów od ostatniego obrońcy, a liniowy podniósł chorągiewkę, że był spalony :shock: Po tej akcji poszła kontra i Żółte Łodzie Podwodne wyrównały. Później sędzia znów odgwizdał spalonego FCB, mimo że znów go nie było. W doliczonym czasie gry Senna uderzył butem jednego z piłkarzy gospodarzy w żebra, a sędzia pokazał mu tylko żółtą kartkę. Parodia po prostu. Tak samo Villarrealowi kilka razy sędzie przeszkodził. Normalnie poziom sędziowania gorszy niż w polskiej lidze.
Jak do Barcelony przyjdzie Cesc, a mam taką nadzieję, że w końcu latem zawita na Camp Nou, to po prostu Iniesta pójdzie na skrzydło, a prawą stronę przejdzie Messi, a w ataku na szpicy będzie Villa. Pedro usiądzie na ławce, a Mascherano na niej pozostanie. W sumie to od samego początku nie rozumiałem, dlaczego FCB kupuje Javiera, skro na tej pozycji mają świetnego Busquetsa oraz Keitę.
P.S. Oby dzisiaj Sporting Gijon chociaż zremisował z Międzyplanetarnymi. W zwycięstwo jakoś nie wierzę, aczkolwiek byłaby to dla mnie miła niespodzianka.
Manchester United champions of England for the 19th time!
"We'll keep the red flag flying high, couse Man United will never die"
Cytat z Weszlo.com idealnie podsumowujący wczorajszy mecz:
Ukryty tekst:
Pisaliśmy kiedyś, że dzisiejsza FC Barcelona to drużyna wszech czasów, najlepsza w historii piłki nożnej. I chyba dobrze wiecie, co chcemy napisać dzisiaj. Tak, Barcelona JEST drużyną wszech czasów. Nie chodzi nam w tym momencie o puchary, zwycięstwa, medale, rekordy. Chodzi o sposób gry – futbol przez całe dekady ewoluował i to, co dziś prezentuje Barca jest ostatnim możliwym stadium rozwoju. Nie da się grać lepiej. Nie da się wymyślić niczego więcej. Kolejny krok jest niemożliwy. Zapomnijcie o wszystkim, co futbol wyprodukował przez całe dziesięciolecia. Historia tworzy się na waszych oczach.
Barcelona pewnie zdobędzie w tym sezonie kolejne tytuły, ale nawet jeśli miałaby nie zdobyć żadnego, dla wszystkich powinno być jasne, że nie ma drugiego zespołu na świecie, który potrafi wznieść się na taki poziom. Aż żal robiło się piłkarzy Realu Madryt, którzy przez moment sądzili, że ogranie Herculesa czy Bilbao upoważnia ich do marzeń o trzech punktach na Camp Nou. Oni naprawdę uwierzyli, że są ulepieni z tej samej gliny. Nie, nie są. To też genialni piłkarze piłkarze, ale nigdy nie będą w stanie rozegrać TAKIEGO spotkania i nigdy nie będą w stanie zastopować TAKIEGO przeciwnika. Gdy już się zorientowali, że piłkarsko odstają, próbowali zdominować mecz poprzez bardzo ostrą grę. Ale Barcelona nie boi się ostrej gry. Ona może nią gardzić, jako środkiem do zwycięstwa, ale nigdy się jej nie przestraszy.
Tak, żal Realu. Żal zespołu, który byłby uznawany za kompletny, gdyby nie jeden szczegół – gdyby nie było Barcelony. Ilekroć widzimy Guardiolę i stworzoną przez niego maszynę, przypomina nam się anegdota, którą już kiedyś pisaliśmy. „Pepe” grał przez moment z Markiem Koźmińskim w Bresci. No i Koźmiński drze się: - Podaj, podaj! Druga akcja: - Podaj, podaj! Trzecia: - Tu jestem, podaj! Na to podbiega do niego Guardiola i mówi: - Nie krzycz tak, przecież ja cię widzę.
On widział, jego piłkarze widzą. I grają piłkę, jakiej… świat nie widział. Niby trochę na stojaka, żeby w odpowiednim momencie przyspieszyć. Niby dość luźno, frywolnie, ale jest w tym wszystkim też żelazna dyscyplina. Niby z nastawieniem wyjątkowo ofensywnym, ale zarazem przeciwnik nie jest w stanie wyprowadzić kontry. Aż można zawyć z rozpaczy: - Jaka szkoda, że na świecie nie może być dwóch takich zespołów! Jaka szkoda, że tej magii nie starcza dla wszystkich.
Barcelona wygrywa 5:0 z Realem Madryt, wygrywa 5:0 z Sewillą. Tak naprawdę wygrywa 5:0 z dowolnym przeciwnikiem, za wyjątkiem tych, z którymi wygrywa 8:0. Piłka nożna dziś toczy się tylko po to, by wyłonić zespół numer dwa na świecie. Numer dwa. Pierwsze miejsce jest i musi być zarezerwowane dla Barcelony.
Oglądajcie te mecze uważnie. Za czterdzieści lat ktoś się was zapyta: - A jak grała ta słynna Barcelona z początku XXI wieku?
Barcelona wczoraj po prostu zdemolowała Real i nie dała mu żadnych szans. Goście nie potrafili w żaden sposób zagrozić rywalowi. FCB idealnie czytała zamiary cwaniaków z Madrytu.
Messi po raz kolejny udowodnił, że to on jest najlepszym piłkarzem na świecie, a Ronaldo nawet nie dorósł do gry na takim poziomie. Jedyne czym się wyróżnił w meczu, to chamskie odepchnięcie Guardioli, bo w drugiej połowie to ja go już w ogóle nie widziałem.
Zero szacunku dla takich drużyn, jak Real, które nie potrafią przegrywać. Kiedy goście skapnęli się, że nic na Camp Nou nie ugrają, zaczęli grać w kości i urządzili sobie polowanie na piłkarzy Barcelony. Czy tego uczy ich "wielki Mou" :?:
Jedna z gazet napisała, że Real został wychłostany przez Barcelonę. I jak najbardziej się z tym zgadzam. A burak Mourinho w końcu został uciszony. Szkoda, że nie na długo i za jakiś czas znów będzie kozaczył.
Manchester United champions of England for the 19th time!
"We'll keep the red flag flying high, couse Man United will never die"
Taaa... przeczytałem do połowy i musiałem walczyć z mocnym odruchem wymiotnym, tyle lukru się wylewa z tego tekstu.
Owszem Barca jest mocna, owszem gra dobry football (bo ładny to pojęcie bardzo względne - mi się np. nie podoba) ale z tak słabo grającym w obronie Realem to i my byśmy wygrali 4-0 jak byśmy zagrali na poziomie meczu z Blackburn. Żeby nie przedłużać to zacytuję tylko słowa osoby, która zna się na grze defensywnej jak chyba nikt inny na świecie. Paolo Maldini rzekł:
Cytat:W obronie Realu bardzo często dostrzegam brak jedności. Środkowi obrońcy nie patrzą, co robią boczni itd. Z Mourinho trochę się to poprawiło, ale błędy, jakie widziałem w ich grze obronnej w poprzednim sezonie, były czymś niewiarygodnym. Gdybyśmy dziś poszli z Tassottim, Baresim i Costacurtą na... kawę, wciąż utrzymywalibyśmy linię i kontrolowalibyśmy odległości między sobą. W Realu tego nie ma.
"Miarą twoich sukcesów jest liczba twoich wrogów."
Oni wszystko robili nie tak. Kiedy trzeba było rozciągnąć grę, to podawali krótko, kiedy trzeba było podwoić krycie, to jakoś daleko od siebie stali. Nieporozumieniem było też to, że główni gracze ofensywni byli zwolnieni z zadań defensywnych. Tak nie można grać z Barcą.
“I don’t think this team ever loses. It just runs out of time.”
Ostatnią rzeczą jaką miałbym robić na tym forum byłoby podniecanie się ligą hiszpańską, bez względu na to kto z kim i który jest bardziej kosmiczny niż komiczny.
Mnie jakoś to nie kręci, wszystko jest takie nadmuchane głównie przez media, które już kilkanaście dni przed zdarzeniem wieszczą: starcie gigantów, najlepsi z najlepszych bla bla, a jak Berba strzela 5 bramek w jednym meczu to pojawia się tylko wzmianka.
Tylko, że te teksty o porównywaniu Rooneya do Ronaldo to były w gronie kibiców United gdzie taki przesadyzm można wybaczyć. Natomiast teksty o "ponadczasowej, najlepszej we wszechświecie" Barcy piszą nie kibice (których zlewam) ale ponoć szanowani dziennikarze i przez to zakłamują rzeczywistość. I to już jest 3 taki sezon to już chyba można się porzygać od tego?
Póki co tej "ponadczasowej" Barcy nie udało się po wygraniu LM dojść w kolejnym roku znów do finału - co rok wcześniej udało się "słabemu" Manchesterowi United.
"Miarą twoich sukcesów jest liczba twoich wrogów."
Na mnie gra Barcelona robiła wrażenie, póki wierzyłem w to że Real lider, że Mourinho, ble, ble, ble. Potem goście niczym nie różnili się od Gijon, Almerii i Herculesa, grzecznie wypieli się do dyspozycji gospodarzy i cały efekt poszedł się j***ć. Za mój osobisty sukces uważam jednak fakt, że nie zasnąłem jak podczas meczu Barcy z Villareal. No i najlepsi byli IMO Xavi z Iniestą. Messi aż tak nie oczarował.
No i komentatorzy C+, teraz dokładnie rozumiem o co chodzi kibicom Realu narzekającym na Laskowskiego i Orłowskiego. Ta koniobijka na punkcie Katalończyków strasznie irytowała mnie jako widza raczej bezstronnego, więc co musieli czuć polscy Madritistas...
To dziennikarz już nie może wychwalać Barcy? Może coś w tej Barcy rzeczywiście jest, skoro tylu dziennikarzy robi fap fap nad jej grą?
E: To tak jak na rawkach czy redcafe. Jak ktoś wklei jakiś artykuł, gdzie dobrze mówią o United/Poolu to dziennikarz spoko, jak już coś nie bardzo, to tępy chuj, nie zna się na piłce. Albo na rawkach jak burzyli gdy chwalili wszyscy Rooney'a, oburzeni jak można się nim jarać, powiedział ktoś dobre słowo o Torresie, to już spoko. Wiem, wiem, normalne to jest, ale mnie to śmieszy. Wali zazdrością na kilometr.
My mate told me that I just don't understand irony.
Which was ironic because we were at a bus stop at the time.
@matys: nie wiem co robiłeś przez poprzednie 2 lata ale chyba nie czytałeś żadnej prasy sportowej. Tu naprawdę nie chodzi o jakiś jeden artykuł czy wychwalanie. No ciężko mi wytłumaczyć to zjawisko komuś kto udaje, że nie wie o co chodzi. Ja nie mam problemów z obiektywizmem - Barca jest obecnie bardzo mocna, prawdopodobnie najmocniejsza na świecie - chociaż ma problemy z grą przeciw drużynom nastawionym defensywnie. Natomiast co oni zrobili żeby trzeci rok już sobie 3 rok dziennikarze trzepali przy niej we wszystkich artykułach to nie wiem. To nie jest zazdrość - nie chciałbym żeby tak pisali o United bo bym się chyba porzygał - no chyba żebyśmy faktycznie wygrali 4 razy z rzędu LM i jechali wszystkich po 10:0. Barca póki co nie jest nawet obrońcą tytułu najlepszej drużyny w Europie. Stwierdzenia takie jak "drużyna wszechczasów", "ponadczasowa", "zjawiskowa", "nikt już nie będzie grał lepiej w piłkę od Barcelony" itd. nie mają więc chyba racji bytu? I gdyby to był 1 artykuł to bym nawet nie zauważył - znalazł się narwaniec i tyle natomiast w Polsce to już jest plaga.
Edit: Dzio za usunięcie duplikatu, jakiś internal server error mi wyskoczył i myślałem, ze się nie wysłało
"Miarą twoich sukcesów jest liczba twoich wrogów."