Dobra, też się podzielę, a co.
W tym roku zdawałem maturę, wiadomo - podstawy, oprócz tego na rozszerzeniu polski, angielski i WOS.
Polski podstawowy - czytanie ze zrozumieniem nie podeszło mi zupełnie. Tekst był prosty, ale te pytania jakieś dzikie. Natomiast zadowolony jestem z wypracowania (pisałem wiersze, ponieważ kontekst był banalny), ale ile trafię w klucz - się okaże.
Polski rozszerzony - no trochę CKE dojebała. O ile tekst Mrożka był czytelny i odwołania, o które pytali, też były bardzo czytelne, podobnie jak i przesłanie całego fragmentu, ale przyznam szczerze, że nie czułem się na siłach o godzinie 14 pisać na ten temat, po prostu mi jakoś nie podszedł. Natomiast temat drugi... Motyw tańca, proszę państwa, w "Niech żyje bal" Osieckiej no to nie oszukujmy się - nie trzeba być geniuszem, żeby go tam znaleźć. Ale kerwa, ten motyw w "Kwiatach polskich" Tuwima był z kosmosu. Po dobrych 25 minutach zastanowienia wybrałem temat o tańcu i przyznam szczerze, że było to 5 stron klasycznego wodolejstwa. Nota bene, 5 stron to trochę mało jak na 3 godziny wypracowania...
Matma - podstawa. Fajnie, że zamiast równania wielomianowego (pewne 4%) dostaliśmy zadanie z rozszerzonej z poprzednich lat, dziękujemy bardzo. Podobnie jak za 23 zamiast 25 zadań zamkniętych... I tak zły jestem oczywiście za głupie błędy w zamkniętych, ale najbardziej za zjebane zadanie z turystą. PRZECIEŻ ONO BYŁO (B)ANALNE! To było pewne 10%. Ale tak to jest, jak się w drugim równaniu pomyli + z - i potem wychodzi ujemna delta. Szlag jasny, 10% w plecak :/
Dostaliśmy arkusz nie jakiś trudny, ale trudniejszy, niż do tej pory były. Dlatego też mój korepetytor jest zawiedziony
Angielski - podstawa była po prostu zabawna. Słuchając nagrania zalewałem, jak ten koleś mówił, że chciał się popisać, że umie jeździć rowerem i wydupcył w ścianę. Coś pięknego :lol: Jeśli mi nie upitolą za pisanie, to jest 100%. Rozszerzony też jakiś mega nie był, ale oczywiście MUSIAŁEM przekombinować w słowotwórstwie, bo przecież bym nie był sobą. A, w ogóle moja nauczycielka od angielskiego mówiła na lekcji, że "disabled" odnosi się zarówno do upośledzenia fizycznego, jak i umysłowego, natomiast "handicapped" tylko do umysłowego. No i srali, niestety również odnosi się do fizycznego, a ja idąc tą drogą analogii, zaznaczyłem tam false, a powinno być oczywiście true. Jeśli nie upitolą mi za czytanie, to mam 94%. I lepiej, żeby tego nie zrobili, bo to moja dolna granica zadowolenia z tego przedmiotu.
WOS - powiem szczerze, że spodziewałem się czegoś trudniejszego. Jak na to, ile się uczyłem tego przedmiotu przez III klasę (eee... na jeden sprawdzian?), to jestem bardzo zadowolony. Trudno mi ocenić, nawet orientacyjnie, ile %, bo nie sprawdzałem źródeł ani nie wiem, co z wypracowaniem (które nota bene poszło mi - tak czuję - bardzo dobrze), a za część testową mam 12/20, czyli to mi daje 24%.
A ustne. Jak to ustne. W ogóle angielski rozszerzony mieliśmy już 7 maja, a nasz komisja powinna dostać karnego kutasa za chujowe tempo egzaminowania. Miałem wejść planowo o godzinie 14, wszedłem o... 17. ;| No ale wszedłem na 8 min, pozamiatałem wypowiedzią na temat wpływu czytania książek na rozwój wyobraźni i osobowości dzieci i wróciłem z 20 pkt. Podstawowy angielski nie wymaga komentarza dłuższego, 20. Polski 19. I tu ciekawe - o ile wynik mnie bardzo satysfakcjonuje, to ciekaw jestem, dlaczego odjęli mi punkt za realizację tematu, a za rozmowę dostałem max. No sorry, na tej rozmowie to taka ściema, że aż mi się głupio robiło :lol:
Ogólnie - jestem zadowolony.