Jestem tym szczęściarzem, który oglądał mecz od 55. minuty, chwilę zanim padła wyrównująca bramka. Akcja na 2:2 po prostu miodzio, jestem pełen podziwu dla chłopaków. Welbeck, Smalling, Evans czy Cleverley bez problemu radzili sobie z najsilniejszym składem City! To świadczy tylko o potędze tej lepszej części Manchesteru. Rooney i Nani - klasa sama w sobie. De Gea zaprezentował się w drugiej połowie świetnie i czujnie. Po dłuższej chwili suszy, poradził sobie w kilku trudnych sytuacjach. Wspaniałe rozgrywanie piłki po naszej stronie, niby czasami brakowało strzału z daleka, ale trzeba obiektywnie zauważyć, że piłka jest rozgrywana w małej strefie i na dobry strzał jest po prostu za mało miejsca. Jakieś 15 minut przed końcem jeszcze wierzyłem, że polecimy na 3:2, ale po wejściu Berbatova jakoś straciłem tą wiarę. Tym większa była moja radość, gdy Nani gonił z piłką na bramkę Harta, zostawiając za plecami obrońców City. Mecz wygrany we wspaniałym stylu. Sezon rozpoczęty znakomicie, okres przygotowawczy przepracowany bardzo dobrze. Dopiero co odeszło tylu świetnych zawodników, a luki po nich już dawno uzupełnione. Ciężko nawet dostrzec ich brak. Nice
Captain Rafael! 8-)