Można polemizować, ale Lindegaard w całym swoim życiu nie zagrał żadnego poważnego meczu (najpoważniejsze to Dania-Portugalia i Benfica-ManUtd ostatnio), a De Gea już trochę w tej PD pograł przeciwko Realom, Barcelonom etc.
IMO: Lindegaard udaje kozaka i na razie świetnie mu to wychodzi, ale nie wiemy, co będzie, jak popełni błąd. De Gea parę już popełnił i co się stało? Momentalnie zaczął grać lepiej. Pamiętajmy też, ze De Gea ma najwięcej obronionych piłek od początku sezonu w PL, a i tak angielscy dziennikarze urządzają na niego nagonkę:
http://www.skysports.com/story/0,,11095_7186408,00.html.
Jak to się nie nazywa odporność psychiczna, to się kurde pytam: co się tak nazywa?
A najbardziej dzisiaj się boję o środek pola. W życiu bym przed sezonem nie pomyślał, że jak Cleverley będzie miał kontuzję, to będzie tak poważny problem.