Mimo, że pierwszego posta w "Innych dyscyplinach" napisałem o koszu, to tak aktualnie, bardziej jaram się tenisem.
Wczoraj niestety w ćwierćfinale nie udało się wygrać Tsondze. Po pierwszym secie, gdzie dostał po prostu oklep od Djokovica, przyszły dwa wygrane sety. W czwartym miał 4 match-balle - no czemu ich nie wykorzystał?! Błędy, błędy i jeszcze raz stres. "Kibice" na trybunach dopingowali go najgłośniej w czwartym secie, gdy mógł wygrać mecz. Potem oczywiście, gdy stało się 2-2, zamilczeli i nie wspierali swojego rodaka - przykre. Teraz nic, tylko kibicować w półfinale Federerowi. Myślę, że Novak jest w jego zasięgu, choć wczoraj pokazał, co to znaczy być kapitalnie przygotowanym fizycznie. Z drugiej strony Szwajcar miał wczoraj problemy z lekko kontuzjowanym del Potro... Zapowiada się ciekawy mecz.